~ No dziś na luzie wpada opowiadanko~
Alison
Obudził mnie cudowny zapach jedzenia który ulatniał się w chyba całym domu, usiadłam i przetarłam oczy uśmiechnęłam się na myśl o jedzeniu. Pokój oświetlało słońce które wpadały do pomieszczenia w szczelinkach rolet. Na zegarku widniała 16:25 nie wiedziałam co mam zbytnio tu robić. Skierowałam się do drzwi i otworzyłam je bardzo powoli z dołu słyszałam śmiechy i rozmowy chłopaków. Mmm jak pięknie pachnie. Na samą myśl o jedzeniu zaburczało mi w brzuchu, schodziłam po schodach mniej więcej też podsłuchiwać co nie co, zmarszczyłam brwi gdy usłyszałam pojedyncze Alison...Sprzedaż...Gruby hajs...Brawo szefie.. Czyli jestem na sprzedaż? Świetnie co gorszego może się jeszcze zdarzyć? W moich oczach pojawiły się łzy a z twarzy zszedł uśmiech który widniał, nie chciałam być rozryczana więc starłam łzy i poszłam dalej gdy wychyliłam lekko głowę za ścianę para zielonych oczu zwróciła na mnie uwagę od razu posłał mi delikatny ale szczery uśmiech? Cieszysz się bęcwale bo mnie sprzedasz, super..
- Moje słoneczko wstało.- podszedł do mnie i złapał za rękę nie wyrywałam jej nie chciałam by kolejny raz mnie pobił.- Masz tu pizzę, nie wiedziałem zbyt co byś zjadła więc zrobiłem najprostszą rzecz. Smacznego.- usiadłam na krześle w jadalni połączonej z kuchnią i zabrałam się za pałaszowanie. Pizza były naprawdę pyszna, jeśli Harry tak dobre robi jedzenie to niech robi je częś... A no tak zapomniałam, przecież już niedługo odsprzeda mnie, jakiemuś staruchowi, jak o tym myślę mam ochotę się porzygać. Westchnęłam gdy miałam połowę kawałka pizzy zjedzony. Chłopacy siedzieli przy stole i rozmawiali o akcji DZIŚ! A więc to moja szansa na ucieczkę, może już się nie nadażyć taka okazja.
Mój plan wygląda tak że jeśli wyjdą odczekam około 10-20 minut przygotuję sobie coś do obrony gdyby ochroniarz mnie złapał czy coś i jakiś scyzoryk. Jeśli będzie jakiś typek na warcie to ogłuszę go i ucieknę. Mam naprawdę cichą nadzieję, że wszystko się uda i że miasto nie jest jakoś daleko.
Siedziałam w salonie gdy chłopacy przygotowywali się do wyjścia byli obładowani bronią, pistolety w kieszeniach, nawet w bucie no i oczywiście w rękach. Moje myśli zaprzątało to czy moja ucieczka się powiedzie. W głębi siebie bałam się o to że ktoś z nich może być ranny czy coś, nie mam pojęcia skąd u mnie takie odczucia przecież oni mnie porwali i więzią. Zamyśleń wyrwały mnie czyjeś duże ręce na mojej tali, odwróciłam głowę w bok a moim oczom ukazały się loczki Harry'ego.
- My kochanie wychodzimy, nie rób nic głupiego.- ucałował mnie w skroń a ja poczułam jak przez moje ciało przeszła fala przypływającego ciepła.
- Mhm...- Mruknęłam pod nosem.- Harry...- chłopak odwrócił się do mnie w progu drzwi i spojrzał na mnie wyczekująco.
- Tak?
- Umm... Uważajcie na siebie.- Ty idiotko! Przywaliłam sobie w myślach plaskacza w czoło. Tak jakoś mi się to wyrwało... Nie mam pojęcia czemu, może uśpi to jego czujność to wtedy plusik dla mnie. Harry tylko uśmiechnął się w moją stronę i zamkną drzwi przekręcając klucz w zamku. No i dupa, mój plan poszedł na spacer w las! Chwila są jeszcze okna. No ba! Udałam się w stronę gabinetu Niall'a widziałam że trzyma tam jakieś potrzebne nożyki. Z szuflady wygrzebałam scyzoryk z drewnianą rączką z pewnością się przyda. Popędziłam na dół zabrałam buty i upewniłam się że parter nie jest chroniony, obeszłam jeszcze raz dom i stwierdzam że teren jest czysty. Otworzyłam okno w salonie i wyszłam, okno przymknęłam za sobą i pobiegłam czym prędzej do wysokiej bramy. Cholera jest zamknięta ale to nie problem. Gdy wspinałam się do góry usłyszałam głosy za mną.
CZYTASZ
Shadow Of Hell || H.Styles
Teen FictionOn jest szefem groźnego gangu, bierze to co chce i kiedy chce, nie obchodzi go cierpienie, nie przekonują go łzy i proszenie o darowanie życia, to ON tu rozdaje karty i niszczy ludzi kawałek po kawałku, ale on zna prawdę która ujawni się z czasem. Z...