Alison
Obudziłam się w pościeli pachnącej znajomymi mi perfumami, w moim starym pokoju, sama, przeciągnęłam się w łóżku i postanowiłam że wstanę. Stopami dotknęłam czegoś delikatnego na co spojrzałam, były to płatki czerwonych róż z których była ułożona ścieżka aż do drzwi. Z uśmiechem podążyłam do drzwi, byłam w niebo wzięta że ktoś postanowił mi umilić dzień. Wyszłam na korytarz, spojrzałam na dębową podłogę gdzie szlak z płatków ciągnął się na schody. Zeszłam na dół gdzie w powietrzu unosił się zapach krwi, szłam dalej aż do drzwi od piwnicy. I w tym właśnie momencie zawahałam się, nie mam pojęcia co mogę tam zobaczyć ale postanowiłam wejść, zapaliłam światło i powoli schodziłam w dół, drzwi zatrzasnęły się a ja podbiegłam i zaczęłam histerycznie ciągnąć za klamkę.
- Skarbie, gdzie się wybierasz? -ta chrypka i te perfumy, to był nie kto inny jak Styles. Odwróciłam się a nasze oczy się spotkały, jego szmaragdowe oczy świeciły w ciemności a ja zbliżyłam się do niego o dwa małe kroki, obok zapaliła się lampka która dawała trochę słabego światła, ale przynajmniej mogłam dostrzec jego posturę. Stał oparty o ścianę, ubrany w czarne garniturowe spodnie i czarną koszulę rozpiętą na trzy guziki, w ręku obracał krwiście czerwoną różę, na jego twarzy widniał łobuzerski uśmieszek, odepchnął się od powierzchni o którą się opierał i powolnym krokiem zbliżał się w moim kierunku, jego jeden krok w przód a dwa moje w tył, uśmiech nie schodził mu z twarzy a ja natrafiłam na zimną ścianę. - Boisz się mnie? - zadrwił a jego oczy z pięknej zieleni schodziły do czarnej niczym węgiel barwy. Ujął moją dłoń i delikatnie ucałował jej wierzch. Moje ciało owinęły kolczate pędy róż, a przez moje ciało przechodził okropny ból, z oczu lały się łzy. Uniosłam wzrok na Harry'ego błagalnym wzrokiem.
- H...H...Harry błagam c..cię zrób coś, proszę! - słowa przychodziły mi ciężko, chciałam wybudzić się z tego piekła, ale nie mogłam, byłam jak w transie która jest teraz marionetką w czyichś rękach. Chłopak pstryknął palcami a pędy zniknęły na co ja opadłam na kolana próbując się uspokoić.
- Widzisz.... Skarbie to jest kara, za to że próbowałaś zwiać - zaciągnął się papierosem i wypuścił dym z płuc i spojrzał na mnie z obojętnością.
- Jak, ty wdzierasz się do moich snów, jesteś jak kat! Wchodzisz sobie w moje życie i tak po prostu je rozpierdalasz! Kim ty do cholery jesteś! - w oczach znów nagromadziły mi się łzy a Harry wyciągnął za paska spodni pistolet uśmiechając się szyderczo.
- Twoim koszmarem, a teraz dobranoc kwiatuszku - szepnął i pociągnął za spust broni.
Obudziłam się cała zlana zimnym potem i z płaczem, próbowałam wyrównać oddech, uspokoić się cokolwiek ale nic nie pomagało. Powoli podniosłam się z łóżka podchodząc do okna lekko je uchylając. Z minuty na minutę było lepiej, wpatrywał się w przestrzeń za szklaną powierzchnię i kraty. Duża ilość typów wchodziła do "domu". Za drzwiami było słychać cicho śmiechy i rozmowy, ale całkowicie się odłączyłam od świata rzeczywistego i odpłynęłam w głąb mojego umysłu. Z tego całego zatracenia wyrwały mnie kogoś usta na mojej szyi.
- Możesz mnie nie dotykać? - zaczęłam spokojnie, podejrzewałam że może być to Harry bo tylko on wchodził sobie do każdego pomieszczenia kiedy maił na to ochotę. Tym razem do tego dołączyły dłonie, a moje ciśnienie po woli wzrastało. - Harry! Przestań, nie rozumiesz?! - osobnik docisnął mnie do swojego ciała, przestał atakować moją szyję ale za to ciepły oddech odczuwałam na uchu.
- To nie Harry mała, nie opieraj się zrobimy to szybko i po sprawie- Sparaliżowało mnie, obcy facet w tym pokoju, jestem zdana na siebie, nikt może mnie nie usłyszeć...
CZYTASZ
Shadow Of Hell || H.Styles
Teen FictionOn jest szefem groźnego gangu, bierze to co chce i kiedy chce, nie obchodzi go cierpienie, nie przekonują go łzy i proszenie o darowanie życia, to ON tu rozdaje karty i niszczy ludzi kawałek po kawałku, ale on zna prawdę która ujawni się z czasem. Z...