𝐶𝐻𝐴𝑃𝑇𝐸𝑅 𝑆𝐼𝑋

770 19 1
                                    

~Na początku chciałam wam przypomnieć o zostawieniu głosu, a jeśli chcecie to i komentarza, dziękuję za uwagę skarby i miłego czytania :D~


Miranda

Gdy zapłaciłam za wszystkie produkty łącznie ze świństwem które zabija ludzi, postanowiłam że jednak napiszę Filipowi by przyjechał. Nie chciałam zbędnie wydawać pieniędzy na bilet do autobusu. Chwyciłam telefon i napisałam do niego.

Ja: Przyjedź po mnie jestem, w kawiarni koło sklepu.
Żabol: Jadę, siedź tam i weź mi latte z karmelem. Dzięki.

Zamówiłam dwie latte dla mnie i dla Żabola na wynos i czekałam aż przyjedzie. Siedząc przy małym stoliku wpatrywałam się w okno, myśląc co robi Alison czy żyje. Zamyśleń wyrwał mnie dźwięk przychodzącego SMS, odblokowałam telefon i zamarłam.

Zastrzeżony: Hej Mirando, mam nadzieje że nie poszłaś na policję :) Chyba pamiętasz co ci mówiłem :)

Zmroziło mnie od stup aż po głowę..- O nie czego ten idiota chce!- jeszcze dziś wezmę się za szukanie tych kamerek i podsłuchów. Skończy się! Zrobię wszystko by tylko moja przyjaciółka była wolna, nie pozwolę jej cierpieć! Alison nie zasługuje na to. Gdy byłam już w domu jak oparzona zrzuciłam z siebie kurtkę ruszając do pokoju i wszystko dokładnie przeszukałam, ale nic nie znalazłam.

Tak spędzę resztę mojego dnia..

Alison

Obudził mnie zapach naleśników i delikatne pocałunki na moim ramieniu, otworzyłam powoli odwracając głowę w stronę chłopaka, gdy tylko spojrzał na mnie uśmiechnął się szeroko ukazując tym urocze dołeczki w policzkach. - Gdybyś nie był moim porywaczem, too mogłabym powiedzieć że świetnie trafiłam..- Alison ty idiotko o czym ty myślisz.

- Dzień dobry kochanie.- wpatrywał się we mnie a ja teraz zauważyłam jakie on ma śliczne zielone hipnotyzujące oczy. Nadal irytowało mnie to jak nazywał mnie bardzo przesłodzonymi słowami.

- H-hej...- powiedziałam zawahaniem, patrzyłam na niego cały czas nawet na chwilę nie spuściłam wzroku z niego. Wczorajszy dzień nie minął aż tak źle oglądałam z Harrym filmy mianowicie horrory, jeszcze wybrał najgorszy z możliwych, przez ten cały strach miał okazje mnie przytulić bym się uspokoiła, odsuwałam się od niego ale on nie pozwolił mi na to. W końcu zasnęłam w jego ramionach i odpłynęłam w krainę morfeusza.

- Masz tu śniadanko i lekarstwa weź je a Niall dziś cię obejrzy w gabinecie. A jak się czujesz kochanie?

- Nie mów do mnie kochanie ani nic z tych rzeczy.- wzięłam tackę na swoje nogi i zaczęłam pałaszować przygotowane śniadanie.

- Będę mówić do ciebie jak mi się podoba, kochanie.- specjalnie podkreślił ostatnie słowo by moja irytacja wzrosła.

- Jesteś idiotą?- prychnęłam i spojrzałam na niego z gardzącym uśmiechem, ale gdy tylko spojrzałam na jego twarz zdębiałam.

- O nie księżniczko teraz przegięłaś, gdy Niall powie że wszystko w porządku to ci nie daruje!- był bardzo wkurzony, co ja mówię był wkurwiony! Jego zielone tęczówki zaszły czernią a on stał i krzyczał na mnie. Przeraziłam się go te oczy, szczęka zaciśnięta, podniesiony głos i te pięści. Był jak rozjuszony byk na arenie.

- Przepraszam.... Harry jaa...- nie chciałam by zrobił mi krzywdę, zaczęłam się go bać, ale on na moje słowa jedynie się zaśmiał kpiąco.

Shadow Of Hell || H.StylesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz