Jak zawsze o godzinie 15:30 jestem na dworzu i "myślę" ;) Nagle widzę coś srebrnego, a potem za tym czymś widzę jeepe'a. Podjechały jakieś dwa auta. Jeden jeepe, a drugie chyba volvo. Niewiem, nieznam się na autach zbytnio. Moja przybrana matka, Jarmina wychodzi z domu i podchodzi do nowo przybyłych.
-Witaj, Carlisle i Esme...- przywitała ich i przytuliła.
-Witaj, Jarmino. Miło znów Cię zobaczyć, nic się nie zmieniłaś.- powiedziała chyba Esme.
-Ty także, Esme.- powiedziała Jarmina.- Może wejdziecie?- spytała po chwili ciszy.
-Nie mamy zbytnio czasu, ale kiedy indziej napewno.- odpowiedziała Esme.
-Potrzebujecie pomocy... Prawda?- spytała Jarmina. Weschneli.
-Niestety to tak.- odpowiedział Carlisle.
-Ohh, spokojnie Carlisle... Zależy w czym.- powiedziała od razu moja przybrana matka i położyła swą zimną dłoń na Jego ramieniu. Spojrzał Jej w oczy i się uśmiechnął. Spojrzał w kierunku aut, a po chwili z nich wyszły trzy kobiety (patrząc ile mogą mieć lat), czterech mężczyzn (także patrząc na to ile mogą mieć lat i w tym jeden to śmierdzący wilk) oraz dziewczynka. Widziałam, jak Jarmina wzdrygła się patrząc na młodą. Nic dziwnego...
-Spokojnie. Ona nic nie zrobi, jest pół wampirem.- wyjaśnił Carlisle.
-A-Ale jak?- spytała patrząc na młodą zdziwiona.
-Bella urodziła Reneesme, jak była jeszcze człowiekiem.- odpowiedziała mojej matce Esme.- Zobacz.- dodała po chwili i pokazała młodej, by podeszła. Ta zaś podeszła i dotkneła policzek Jarminy. Zobaczyłam Jej zdziwienie, ale po chwili odetchneła głęboko.
-Niesamowite.- szepneła, ale i tak to usłyszałam, jak na wampira przystało. Po chwili zza domu wyszedł mój przybrany ojciec. Podszedł do Nich i stanął obok swej żony Jarminy. Pocałował Jej zimny policzek i przywitał się z innymi.
-Witajcie, Carlisle, Esme i reszta! Jestem Ombren.- przedstawił się innym, bo z tego co widzę to Carlisle i Esme Go znają. Jarmina wyjaśniła pokróce wszystko Ombren'owi.
-Oczywiście, że pomożemy Wam. Wiecie, że jeśli chodzi o Volturi to zawsze można się do nas zwrócić.- powiedział ochoczo. Tak, On zawsze lubi pchać się w wojny, a i tak zawsze wychodzi z nich cały, i z uśmiechem.
-Naprawdę Wam dziękujemy. Niewiemy, jak Wam się odźwięczymy.- powiedział Carlisle.
-Nie musicie.- powiedzieli razem. Po chwili przed Nich wbiegł mały kotek, a zaraz za nim wbiegła moja przyszywana siostra.
-Przepraszam.- powiedziała.
-Ależ nic się nie stało, Nirc.- powiedział Ombren i objął Ją ramieniem.
-Witam, jestem Nirc.- przedstawiła się i podała innym również zimną dłoń. I w tym momencie pomyślałam, że to chyba czas na ujawnienie się. Stanełam na jednej z kilku gałęzi i skoczyłam. Przykucnełam i wstałam z podłoża. Widziałam Ich zdziwienie na Mój widok. No tak, kto normalny skaczę z 4 metrów w 20 cm szpilkach. Tylko Ja, bo ja nie jestem normalna. Podeszłam do nich i stanełam obok Jarminy.
-Jestem Musca Ophelia...- powiedziałam.
-Jakie piękne, a zarazem nietypowe imię.- powiedziała Esme.
-Dziękuję, a imię z tego co pamiętam pochodzi od gwiazdozbioru Musca. Tak samo Ophelia.- powiedziałam i spojrzałam na młodą, bo wyczułam, że od samego początku pojawienia się mnie przy Jarminie przygląda mi się.
-Jest Pani piękna.- powiedziała po chwili. Uśmiechnełam się lekko.
-Dziękuję, Reneesme. Ale proszę, nie mów mi "Pani". Czuję się wtedy taka stara.- powiedziałam, a Ona pokiwała lekko głową. Spojrzałam na innych i zatrzymałam trochę dłużej wzrok na jednej kobiecie i mężczyznie. Wydają mi się tacy znajomi. Nagle mężczyzna podchodzi do mnie.
-Skąd masz ten pierścionek?- spytał i wskazał na moją prawą dłoń. Spojrzałam na pierścionek, a potem na niego. Odeszłam od Niego o krok, a potem spojrzałam na kobietę.
-Niewierzę.- szepnełam. Wszyscy patrzyli na mnie zdziwieni.- Jasper? Rosalie?- spytałam się ich po chwili. Widocznie się zdziwili, ale po chwili przypomnieli sobie wszystko. Rosalie od razu mnie przytuliła, a Jasper poczekał aż mnie puści i sam potem mnie przytulił. Ale tak inaczej. Z uczuciem. Z miłością.
-Jasper?- spytała kobieta o bardzo krótkich włosach. Odwrócił się i spojrzał na nią.
-Alice... Wiesz, Musca jest moją muzą. Byliśmy kiedyś razem. Już przed wojną, a potem zostałem zmieniony i wgl. Ale zanim to nastąpiło to oświadczyłem się Musce.- powiedział.- Przynajmniej najbardziej pamiętam chwilę spędzone z Nią.- dodał po chwili smutno. Zobaczyłam zdziwienie na twarzach innych Cullenów. Skąd wiem, że są Cullenami, a stąd, że dopiero teraz przypomniało mi się, że przecież Esme Cullen kiedyś już była u nas. Potem spojrzeli na mnie.
-Rozumiem.- powiedziała i się lekko uśmiechneła.- Ja także myślę, że znalazłam swą połówkę.- dodała po namyśle.
Widać było, że nikt tego się nie spodziewał. Jasper objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.
-A kim jest ten ktoś?- spytała Rosa.
-Jest nim... Porseus Langfield.- powiedziała.
-Langfield?- spytałam zdziwiona.
-Tak.- powiedziała.
-Czyli, że zakochałaś się w moim kuzynie.- powiedziałam z uśmiechem, a Jasper i Rosa od razu skumali.Porseus Langfield - był moim najlepszym kuzynem. Mieszkał większość swojego życia w Brukseli. Miał 19 lat, gdy został zmieniony w wampira. Raz na miesiąc/dwa miesiące się widzimy.
CZYTASZ
Inna Historia | Jasper Hale (Zakończone)
Hayran Kurgu"Podjechały jakieś dwa auta. Jeden jeepe, a drugie chyba volvo. Niewiem, nieznam się na autach zbytnio. Moja przybrana matka, Jarmina wychodzi z domu i podchodzi do nowo przybyłych. -Witaj, Carlisle i Esme...- przywitała ich i przytuliła. -Witaj, Ja...