Cz. 43 Straciliśmy je

363 16 0
                                    

"Wiesz Mamo, gdy patrzę na Ciebie czasem, jak siedzisz skulona i łzy jak krople deszczu ocierasz, to tak się cieszę. Bo wiem, że choć pod Twym sercem mieszkałam chwilę, to w sercu Twym, mam swój kąt już na zawsze. A w nim maleńkie łóżeczko i ciepłą kołderkę, którą okrywasz mnie za każdym razem, gdy o mnie wspomnisz. Dlatego nigdy nie jest mi zimno. I nigdy się też nie boję, bo zapalasz lampkę w kształcie gwiazdki, zawsze, gdy wymawiasz moje imię." 

Kiedy Miałem już wychodzić, nagle Natalia krzyknęła z bólu, podbiegłem do niej. Była blada, odsunęła kołdrę, na prześcieradle rozchodziła się czerwona plama krwi, natychmiast zacząłem wołać kogokolwiek. Przybiegła pielęgniarka, szybko zawołała lekarza, a mnie wyprosili z sali, potem gdzieś ją przewieźli. Dopiero po dwóch godzinach lekarz wezwał mnie do siebie i przekazał straszna wiadomość. Dla samego mnie ta wiadomość była bardzo bolesna, ale musiałem szybko wsiąść w garść, być silny dla niej. Bałem się, jak ona to zniesie, tyle się wydarzyło, a teraz to. Obwiniałem sam siebie, że jej nie ochroniłem i nawet pomyślałem, że to moja wina bo zostawiłem Oskara. Wszedłem cicho do sali, leżała i płakała, już wiedziała, ten widok rozrywał mi serce. Przytuliłem ją mocno, ona tylko wczepiła się we mnie i tak trwaliśmy dobre kilka chwil.

- Miłosz, straciliśmy je... - Mówiła płacząc wtulona we mnie.

- Wiem, to moja wina, nie ochroniłem was. Nie wybaczę sobie - Byłem na siebie zły, cholernie zły. Przecież powinienem ją, ich jakoś ochronić.

- Nie, to nie tak - Spojrzała na mnie - Proszę bądź ze mną, nie zostawiaj mnie proszę.

-Nigdy, to Ty mi wybacz. Misia będę obok jeśli tak chcesz - Ucałowałem ja w czubek głowy. Przytuliłem ją najmocniej jak tylko umiałem, jedną ręką głaskałem ją po plecach, głowie, żeby chociaż trochę się uspokoiła. Nie mówiliśmy nic, ciszę przerywał tylko jej płacz. Czułem się tak cholernie źle, nawet nie jest wstanie określić tego uczucia, tak bardzo chciałbym, żeby to był tylko sen. Kiedy jej płacz ucichł, delikatnie położyłem ją na łóżku. Jedną ręką trzymałem jej dłoń w swojej, a drugą głaskałem po głowie.

- Pani Komendant co Pani tu robi ? - Zdziwiłem się kiedy, kilkanaści miniut później  w progu sali ujrzałem naszą przełożoną.

- Nie można się z Tobą skontaktować - Zaczęła, a ja przypomniałem sobie o wyłączonym telefonie i radiu - Wiesz , że powinieneś zdać mundur.

- Pani komendant przepraszam - Nie wiedziałem, co mam jej tak naprawdę powiedzieć, prawdę? A może okłamać?.

- Miłosz, na co czekasz jesteście już po służbie - Patrzyła na mnie, a ja nie potrafiłem się ruszyć. Zostawić jej.

- Ale. Ja. Nie mogę, ja muszę tu być jak się obudzi - Tylko tyle byłem wstanie powiedzieć.

- Miłosz, nie wiem co się stało - Zaczęła podchodząc do łóżka Natalii. Stała na przeciwko mnie - Ale widzę, że stało się coś złego. Miłosz zdaj mundur, oddaj broń i masz juro wolne. Tylko załatw to - Patrzyłem na nią, nie chciałem jej zostawiać, ale wiedziałem że musze to zrobić. Tak bardzo bałem się, że obudzi się i będzie sama - Jedź ja zostanę z nią.

- Dziękuje, Pani komendant dziękuje - Powiedziałem wstając - Ja zaraz wracam - Ucałowałem Natalię w czubek głowy - Zaraz wracam - Szepnąłem do Miśki i szybko wbiegłem z sali. Chciałem jak najszybciej do nie wrócić. 

***
Siedziała i patrzyła na śpiącą brunetkę, wyglądała tak spokojnie. Jak by nic się nie stało, właściwie nie wiedziała co się stało. Rozumiała troskę podwładnego, w końcu był je partnerem w życiu zawodowym, ale coś jej nie pasowało. Jej policyjny nos mówił, że stało się coś złego. Właściwie nawet nie wiedziała na jakim jest oddziale, wchodziła tak szybko, że nie zwróciła nawet uwagi. Chciała już to sprawdzić, kiedy do sali wszedł lekarz. 

Mimo wszystko jestem obok CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz