59.Ślub

266 12 0
                                    

Dziś nadszedł ten dzień, dzień ślubu Staszka i Michaliny. Denerwowałam się, dziś wystąpię poznam całą rodzinę Bachledów, dziś też wystąpię jako narzeczona Miłosza, siostrzeńca, bratanka, kuzyna. Bałam się tego czy mnie zaakceptują w końcu z Klaudią było jak było, a ja do tego jestem rozwódką.
-  Misia nie denerwuj się tak - Przytulił mnie od tyłu kiedy kończyłam się ubierać. Miałam na sobie bordowy kostium, trochę mocniejszy makijaż niż zwykle.
- Będzie tam całą Twoja rodzina - Poprawiłam usta czerwona szminka - To już nie tylko Twoi rodzice czy  siostra.
 - Dla mnie i tak jesteś najpiękniejsza - Obijał mnie w pasie, całując w obojczyk, kładąc ręce na moim brzuchu.
- A co jak im się nie spodobam, jak mnie nie zaakceptują - Zapytałam kładąc swoje ręce na jego.
- Ciebie nie da się nie kochać - Szepnął mi do ucha, delikatnie je podgryzając - A teraz chodź bo się spóźnimy. Rodzice już na nas czekają.
Kilka godzin później
Uroczystość trwała, a ja nie mogłem oderwać wzroku od oczu Natalii. Ona zaś była zapatrzona w młodych. W mojej głowie już widziałem siebie i Miśke na miejscu Stacha i Michaliny. Po sprawie z Klaudią nie przypuszczałem, że kiedykolwiek tego zapragnę, zechce się pobrać, składać komukolwiek przysięgę. Z Natalią było inaczej. Na całe szczęście ona miała tylko ślub cywilny z Łukaszem, choć dla mnie najważniejsze, że jest przy mnie nawet bez papierka.
-  Pięknie wyglądają - Szepnęła w końcu, bo tak długim milczeniu.
-  O tak, wiesz ja tam nas widzę, na ich miejscu - Uśmiechnąłem się obejmując ramieniem.
- Kotuś ja też - Wtuliła się we moje ramie, obierając mi głowę na ramieniu.
 - Naprawdę, Kocham Cię - Szepnąłem całując ją w czubek głowy.
- Ja Ciebie też - Oderwała się ode mnie - Chodź zatańczymy.
*****
Wesele trwało w najlepsze, rodzina Bachledów przyjęła mnie bardzo dobrze. Z racji tego nie stresowałam się już tak bardzo, chodź cioteczki Miłosza dalej spoglądały na nas z zaciekawieniem, pewnie musiały obejrzeć mnie dokładnie. Nie przejmowałam się już tym, świetnie bawiłam się na parkiecie, przy tradycyjnej góralskiej muzyce, ale i także przy nowocześniejszych rytmach. W przerwie między naszymi szaleństwami na parkiecie, siedzieliśmy z Miłoszem przy stole, gdy nagle na moje kolana wdrapała się mała dziewczynka. Była to córeczka kuzynki Górala Eli.
- Zosieńko nie nie wolno tak - Nagle koło nas pojawiła się mama małej, ona tylko rozbawiona patrzyła w jej kierunku.
- Oj nic się nie stało - Uśmiechnęłam się głaskając mała po główce.
 - Młoda polubiła Natalię.
- Bo dobra dziewczyna i mała to wyczuła. No Zosia chodź do nie męcz cioci - Ela próbowała przekonać małą, żeby poszła ale ta była nieugięta.
- Nie ja chce z cioci - Powiedziała po swojemu siedząc dumnie.
-Oj chodź do taty, czeka tam na nas. A wam naprawdę pasuje dziecko, a wy kiedy?
***
- Nie musisz się martwić niebawem - Mała zeskoczyła z kolan Natalii, a ja przestraszyłem się, że powiedziałem coś nie tak. Wiedziałem, że strata dziecka ją boli nadal, a ja tak wypaliłem z tym niebawem. Byłem cholernie zły na siebie.
-Kotuś przepraszam, jeśli zraniłem Cię - Zacząłem kiedy tylko Elka od nas odeszła.
- Misiek, co Ci? - Spojrzała na mnie, kładąc mi dłoń na kolanie - Niby czym?
 - No jak ona zapytała o te dzieci wiesz...
 - Wiem boję się, ale ja też chcę je kiedyś mieć - Odparła a ja uścisnąłem jej dłoń - Ta mała jest taka słodka.
- Obiecuję być przy Tobie co by się nie działo - Wyszeptałem całując ją w skroń i mocno do siebie tuląc. Reszta wesela minęła na dobrej zabawie, Miśka co chwilę tańczyła z kimś z mojej rodziny, a to wujek, a to dziadek, stryjek itp. Dopiero gdzieś pod koniec miałem ją tylko dla siebie, jak połowa z nich odpadła gdzieś pod stołem, czy w innych ciekawych miejscach.
- Kotek wszystko dobrze ? - Zapytałem kiedy wróciłem z parkietu, tańczyłem akurat z Michaliną, a chwile wcześniej z ciocią Grażynką - Nie to, że Cię pilnuje ale mam wrażenie, że dziś poza szampanem i za młodych nie wypiłaś - Sumienie po panieńskim nie daje - Zaśmiałem się.
- Jakoś nie mam ochoty - Uśmiechnęła się do mnie lekko - A może to i przez ten panieński, jakoś mi obrzydł - Zaśmiała się, złapała moją dłoń i wstała - Chodź zatańczymy póki, wujkowie wracają do życia. Leciała akurat wolna piosenka, Natalia wtuliła się we mnie mocno, opierając się o moją klatkę piersiową. Czułem, że ta chwila mogła by trwać wiecznie, przy nie czułem się cudownie. Przy nikim nie było mi tak dobrze, jak przy niej - Kocham Cię - Szepnąłem w jej włosy, zaciągając się jej zapachem.
Gdzieś koło czwartej nad ranem, Michalina chciała się położyć. W końcu była w ciąży i tak jak na mnie długo wytrzymała. Miśka zaproponowała, że ją odprowadzi, a potem sama położy się na chwilę. W sumie dziewczyny od 6 były na nogach, najpierw Natalia pojechała do Michaliny, potem wróciła do domu przygotować się, a na sam koniec pojechaliśmy do młodych. Jakieś pięć minut po odejściu Miśki dosiadł się do mnie Stachu.
- To co wuja teraz Twoja kolej - Zaśmiał się, podając mi kieliszek ze śliwowic - Bo wiesz wuja dziadek i wujo Henio śliwowicę szykować muszę. 
- Nie długo, nie długo - Powiedziałem i stukaliśmy się kieliszkami.
- A kołyskę to kiedy wuja mam kupować - Wypalił dolewając trunku - No co ja młodszy od wuja i nie długo zostanę ojcem. A wuja na co czeka ?Ja wuja mam uczyć. 
- Ty mnie lepiej nic nie ucz - Pokręciłem głowa - Stachu wszystko w swoim czasie - Chciałem wyjść z tej rozmowy jak najszybciej - Ja to pójdę zobaczyć co u Natalii, a Ty się tutaj pilnuj.  Chwyciłem je kurtkę, która wisiała na wieszaku i ruszyłem na górę. Do naszego pokoju wszedłem najciszej jak tylko umiałem, Miśka spała wyglądała  tak słodko. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się obok niej. Ona jak by instynktownie wtuliła się we mnie. Nawet nie wiem kiedy odpłynąłem. 

Mimo wszystko jestem obok CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz