Cz. 24 Wynoś się

405 18 2
                                    

Nie spałem, jakoś sen nie przychodził. Natalia spała w pokoju, a ja kręciłem się po mieszkaniu, nie wiedziałem czy mam oglądać, nie wiem sprzątać, czy po prostu patrzeć się w sufit. Nagle usłyszałem hałasy  dobiegające z pokoju obok,  najpierw ciche a potem usłyszałem krzyk. Wpadłem bez pukania do pokoju, Natalia obudziła się, zaraz po tym jak tylko zapaliłem lampkę koło łózka. To był zły sen, Przytuliłem  ją mocno, a ona wtuliła się we mnie jak małe dziecko.
- Już spokojnie, Tusia już cii - Szeptałem głaszcząc ją delikatnie po głowie  i plecach. Powili się uspokajała.
- Przepraszam - Wyszeptała po chwili, nie miałem pojęcia za co mnie przeprasza.
- Natalia nie bój się, to tylko zły sen - Szeptałem cały czas trzymając ją w ramionach.
- To nie sen, to nie tylko sen...to działo się naprawdę - Mówiła wtulając się we mnie jeszcze bardziej. "Boże co oni jej zrobili" Pomyślałem, tak cholernie ciężko patrzyło mi się na to jak cierpi. A te jej słowa. Czy oni.... 
- Boże czy oni Cię skrzywdzili ? - Zapytałem najdelikatniej jak tylko umiałem, ale tak cholernie bałem się usłyszeć odpowiedzi. Bałem się, że usłyszę " Tak"  - Misia
- Nie - Tyle wystarczyło, że wypuściłem całe powietrze z płuc, mimowolnie się rozluźniłem - Ale gdybyście nas nie znaleźli - Zawahała się na chwilę - Ja widziałam jak ten Niemiec na mnie patrzy. 
- Zostanę z Tobą, aż nie zaśniesz - Powiedziałem jak tylko odsunęła się ode mnie. Na początku nie powiedziała nic tylko pokiwała głową - Chodź połóż się - Uśmiechnąłem się do niej odsuwając kołudre.
- Przytulisz mnie ? - Spytała cicho, niemal nie słyszalni patrząc na mnie z nadzieją. Nie odpowiedziałem nic tylko położyłem się obok niej. Ona od razu się we mnie wtuliła. Przytuliłem ją mocno, gasząc lampkę - Dobranoc - Ucałowałem ją w czubek głowy - Śpij, nigdzie się nie wybieram.
Od samego rana Natalia była milcząca i smutna, tylko siedziała w sypialni. Nie chciała nic jeść, śniadanie które przyniosłem jej do pokoju leżało nietknięte.  Wychodziła tylko do łazienki, ale to też dwa może trzy razy nie więcej. Kiedy pytałem czy mogę wejść, udawała że mnie nie słyszy, że nie widzi jak stoję w progu. Niestety nie dała namówić się na żaden spacer, czy nawet głupi film. Gdzieś  koło południa zadzwoniłem do Jacka i wybłagałem, żeby cofnął mi nockę i załatwił dniówkę, najlepiej na parę kolejnych dni. Nie mogłem jej przecież zostawić, na całą noc. Wystarczył by najmniejszy szelest, żeby się przestraszyła. Co gdyby i tej nocy zerwała się przerażona, a mnie nie było obok ?
- Natalia, jak się czujesz? - Zapytałem kiedy koło osiemnastej wyszła z pokoju, nawet na mnie nie spojrzała tylko podeszła do blatu -  Może zrobić Ci kolację ?
- Nie chcę- Odparła nawet na mnie nie patrząc, tylko nalała sobie wody.
- Ale jesteś słaba, musisz coś zjeść - Podszedłem do niej, chciałem jak najlepiej. A tak naprawdę nie wiedziałem co jest dla niej najlepsze. Tak naprawdę skąd mogłem wiedzieć co czuje.
- Czy Ty nie rozumiesz po polsku?  - Spojrzała na mnie dopiero teraz - Nie chcę.
- Ale Tusia... -  Naskoczyła na mnie, ale nawet nie zareagowałem.
- Przestań, mam tego dość, wynoś się - Nagle jej zachowanie się zmieniło, ten nagły wybuch złości zaskoczył mnie.
- Dobrze wyjdę - Powiedziałem cicho, nie chciałem tego robić, ale może tego akurat teraz potrzebowała  - Martwię się - Dodałem cicho 
- To przestań, mam wszystkiego dość, a przeważnie tych twoich ciągłych pytań, czy coś chcę, potrzebuję...nie , nie potrzebuję Ciebie i tej twojej troski, chcę tylko zapomnieć -  Stanęła przede mną - Poza tym to wszystko Twoja wina !
- Masz rację - Odparłem cicho - Przeprasza. Gdybym nie wyjechał na ten staż, mogłem się sprzeciwić - Spojrzałem w jej oczy - Przepraszam - Podniosła na mnie wzrok, kiedy nasze spojrzenia się spotkały stało się coś czego się nie spodziewałem. 
- Przepraszam - Wyszeptała, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy - Nie, nie to nie Twoja winna. Boże - Schowała twarz w dłonie, zaczęła płakać - Nie wiem co się ze mną dzieję - Spojrzała na mnie, oczy miała czerwone od łez.
- Już Ciii - Przytuliłem ją, nawet nie czekałem na jej pozwolenie. Ona wtuliła się we mnie, jak mała bezbronna dziewczynka - Ciii - Głaskałem ją po głowie, a drugą ręką toczyłem kółka na jej plecach. Ona cały czas mnie cicho przepraszała. Odsunęła się ode mnie po kilku, może kilkunastu minutach.
- Pomóc Ci w kolacji ? - Zapytała cicho, nawet na mnie nie patrząc. Odczułem, że bała się spojrzeć mi w oczy.
- Pewnie chodź. Na co masz ochotę - Skierowałem się w stronę blatu kuchennego.
- Bez różnicy. Miłosz ja naprawdę - Zaczęła cicho i niepewnie, szybko jej przerwałem.
- Ej Misia - Odwróciłem się w jej stronę, łapiąc jej dłoń. Ona dalej na mnie nie patrzyła -  Nic się nie stało, tak już dobrze - Delikatnie uścisnąłem jej dłoń
- Nie, stało się - Popatrzyła na mnie, ale nie chciała mi patrzeć w oczy - Ty jesteś dla mnie cudowny, a ja. Boże ja nawet tak nie myślę.
- Już dobrze - Ująłem jej twarz, tak aby na mnie spojrzała - Nie myśl o tym dobrze - Dodałem cicho, ona tylko pokiwała głową na znak że się zgadza.
- Już ta godzina spóźnisz się - Ocknęła się nagle, chyba dostrzegła zegarek. 
-  Poprosiłem Jacka, żeby zamienił mnie na dzień - Uśmiechnąłem się do niej, ona wyraźnie się ucieszyła - Nie chciałem Cię zostawiać samej.
- Dziękuje - Szepnęła i ku mojemu zaskoczeniu pocałowała mnie w policzek 



Mimo wszystko jestem obok CiebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz