Prolog

653 29 4
                                    

MADELINE

 – Znowu! – jęknęłam niezadowolona, poprawiając po raz kolejny umowę, przygotowaną przez mojego szefa. Zdania zawierały liczną ilość błędów stylistycznych, aż żal było przyznać, iż napisał to mężczyzna z wyższym wykształceniem. Nie wspominając o tym, że słowa przez niego użyte brzmiały, jakby układał to pięciolatek.

Usunęłam kolejną linijkę tekstu, mrucząc pod nosem, że nie po to tyle czasu spędziłam na studiach, by teraz zajmować się ortografią, jakiegoś leniwego dupka, któremu pieniądze namieszały w głowie i myśli, że jest panem świata.

Kolejne czwartkowe przedpołudnie byłam w biurze i urabiając się po łokcie, załatwiałam sprawy, które powinien zrobić mój przełożony. Powinnam się już do tego przyzwyczaić, gdyż pracowałam tutaj od zakończenia studiów i dzień w dzień robiłam to samo.

Codziennie rano zamawiałam kawę ze spienionym mlekiem i kropelką karmelowego syropu oraz odbierałam drugie śniadanie z pobliskiej restauracji, która szczyciła się bardzo długim czasem oczekiwania na stolik. Oczywiście nie dla siebie, a dla właściciela firmy, przy którego gabinecie znajdowało się moje biurko. Całe szczęście nazwisko mojego szefa sprawiało, że danie było gotowe w niecałe trzydzieści minut i przynoszone było na srebrnej tacy. Każdego dnia odbierałam także telefony od kobiet, które za wszelką cenę chciały się z nim skontaktować. Odpowiadałam im wtedy, że mężczyzny nie ma w biurze, a także prosiłam o zostawienie wiadomości. Zazwyczaj zapisywałam ich słowa na pobliskich karteczkach samoprzylepnych wiedząc, że on i tak im nie odpowie. Z reguły prosiły by jeszcze raz się z nim spotkać, bądź by przekazać, że ostatnia noc z nim była magiczna.

Nienawidziłam bogatych dupków, którzy załatwiali sobie partnerkę na jeden numerek, po czym zostawiali ją przed świtem i nie odezwali się już nigdy więcej. Gardziłam takim szowinistycznym zachowaniem i szczerze współczułam każdej kobiecie, która miała z takim mężczyzną styczność. Ale z szefem się nie dyskutuje, więc nie miałam nic do gadania.

Pomimo iż nigdy nie byłam tą porzuconą osobą, to od dziecka miałam styczność z takimi sytuacjami. Zaczęłam je zauważać będąc w liceum, gdzie dorastający chłopacy zakładali się o to, kto z nich więcej dziewczyn zaliczy i szczycili się rosnącą liczbą swoich podbojów.

W czasach szkoły średniej zauważyłam też inną bardzo ważną rzecz. Pojawił się podział społeczny, którego szczerze nienawidziłam. Dzieciaki, których rodzice zarabiali wysokie sumy i wybierali się na drogie, egzotyczne wycieczki, poniżały te, których rodzice odkładali każdy grosz by móc pojechać na rodzinne wakacje nad pobliskie jezioro. Jedni nosili markowe ubrania, gdy drudzy robili zakupy w tanich sieciówkach. Zazwyczaj ci bardziej majętni imprezowali, ciesząc się swoją młodością, gdyż ich rodzice nie mieli problemu z funduszami na ich późniejszą edukację, a ci, których opiekunowie byli mniej zamożni, tracili swój wolny czas na naukę i staranie się o przyszłe stypendium.

– Melanie, wychodzę – usłyszałam głos szefa, zaraz po tym jak pojawił się w drzwiach swojego gabinetu. – Nie pojawię się dziś w firmie, więc każdego klienta poinformuj, że skontaktuję się z nimi w przeciągu kilku dni.

Pokiwałam głową na znak, że zrozumiałam. Nie miałam zamiaru poprawiać go, że nie nazywam się Melanie, a  Madeline, gdyż pracowałam dla niego już od dwóch lat, a on nie był w stanie tego zapamiętać. Przecież byłam tylko nieznaną nikomu asystentką prawnika w ponad ośmiomiliardowym mieście.

Po usłyszeniu zatrzaskujących się drzwi windy, w pomieszczeniu rozbrzmiał dźwięk przychodzącego połączenia. Podziękowałam w duchu, że przełożony już wyszedł, bo miałam całkowity zakaz używania komórki do spraw prywatnych na terenie biura. W pośpiechu otworzyłam szufladę i wyciągnęłam z niej urządzenie. Na ekranie zauważyłam podpis „McFeenly Industries" i przełknęłam głośno ślinę.

- Tak słucham – szepnęłam, po naciśnięciu zielonego przycisku. Moje ręce zaczęły się pocić, a stres opanował całe moje ciało.

Wiedziałam, że ten telefon nie zwiastuje niczego dobrego. Kobieta po drugiej stronie przywitała się ze mną, nie wykazując żadnych emocji i oznajmiła, że łączy mnie ze swoim pracodawcą. Wzięłam kilka głębokich wdechów, bojąc się, co szef jednej z największych firm marketingowych w kraju może ode mnie chcieć. Nigdy wcześniej nie dostałam od niego telefonu z samego biura, co jeszcze bardziej mnie przerażało. Nagle uciążliwy, cichy dźwięk przekazywanej rozmowy ucichł, a w aparacie usłyszałam doniosły męski głos:

- Córko. Znalazłem ci męża

~~*~~

Od autorki:

I oto przed nami nowa historia!  Zaczął się rok 2021, a co za tym idzie zaczynamy nową historie! Mam nadzieję, że i Was porwie relacja Madeline i Nicholasa, bo mogę Wam uroczyście przysięgnąć, że będzie w niej wiele emocji - i dobrych i złych.

Jak możecie zauważyć na początku prologu pojawiła się informacja, że jest to ze strony Mad, a co to oznacza? Poznany także myśli Nicka! Bo kto by nie chciał dowiedzieć się co siedzi w głowie Pieprzonego Dżentelmena?

Rozdziały, jak już wspomniałam, będą pojawiać się co środę o północy, dlatego bądźcie cierpliwi!

Hated HeirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz