Rozdział 2

602 22 14
                                    

NICHOLAS

Wróciłem do gabinetu z uśmiechem na twarzy i przyjrzałem się zmartwionym mężczyznom. Wiedziałem, że będzie przeciwna naszemu małżeństwu, mnie samemu też się to nie uśmiechało – nie chciałem żenić się z kimkolwiek.

Niestety byłem zmuszony się zgodzić, bo dzięki temu miałem okazję zdobyć wyższą pozycję wśród tych starych buców, którzy rządzili dzisiejszym Manhattanem. Nie miałem zamiaru siedzieć z założonymi rękoma, w tylnym rzędzie i obserwować, jak niszczą to co dało się jeszcze uratować.

– I co powiedziała? – Nagle ojciec przestał być zainteresowany kubkiem kawy i przeniósł na mnie wzrok.

McFeenly nie był specjalnie zadowolony reakcją swojej córki. Nie spodziewał się chyba, że przez ostatnie kilka lat jej cięty język ewaluował i ze słodkiej dziewczynki stała się niezależną kobietą. Nie powiem, mnie także zaskoczyła, lecz byłem na to bardziej przygotowany. Wiedziałem, że jej dzisiejszy pokaz to tylko namiastka jej charakterku.

– Jeszcze zmięknie – warknąłem zirytowany. Sami powinni za nią iść, a nie wysyłać osobę, której nie trawi. – Widocznie potrzebuje czasu, by to przetrawić.

– Boję się, że później może być za późno – powiedział Marquis patrząc w okno. W tym momencie nie wyglądał jak właściciel wielkiej korporacji, ale jak przestraszone zwierzę. – Z tego co słyszałem od osoby, która ma ją obserwować, jej relacja z pewnym mężczyzną posuwa się szybko do przodu. Za to od mojej małżonki wiem, że chłopak nalega by nas poznać, dlatego też jemy razem kolację za kilka dni.

Przekląłem w duchu. Nie spodziewałem się, że ta nieśmiała dziewczyna może się z kimś spotykać. Taka ewentualność mogła pokrzyżować mi plany, jakie wcześniej ułożyłem sobie w głowie. Musiałem zrobić wszystko, by jak najszybciej zamieszać w jej związku. Była ona kluczem do mojego sukcesu na rynku marketingowym, a ja zawsze dążyłem do upragnionego celu. Mad mogła się sprzeciwiać, ale z nas dwóch, to ja najbardziej kochałem wyzwania.

Usiadłem naprzeciwko mężczyzn, w miejscu, które kilka minut wcześniej zajmowała moja przyszła małżonka i zabrałem ze stolika filiżankę, najprawdopodobniej także do niej należącą. Upiłem łyk i z uznaniem stwierdziłem, że przyjemnie mnie zaskoczyła. Kobiety zazwyczaj piły białe, smakowe i obrzydliwie słodkie kawopodobne napoje, nie równające się tą ciemną i gorzką dawką energii, która spoczywała teraz w trzymanej przeze mnie porcelanie.

– Zanim jednak przejdziemy do planowania wesela roku, chciałbym przedstawić wam pewien pomysł, który zrodził się u mnie niedawno – rzekłem spokojnie, sprawiając w ten sposób, że mężczyźni zwrócili na mnie swoją uwagę.

Najprościej, jak tylko umiałem, wytłumaczyłem im koncepcję, chodzącą mi od kilku dni po głowie. Podawałem najlepsze argumenty, jakie udało mi się wymyślić i czekałem na ich reakcję. Kolejne trzydzieści minut spędziliśmy na żwawej dyskusji na temat projektu, którym moglibyśmy rozpocząć przedstawianie firmy, jako spółkę.

Gdy skończyłem, podziękowałem ojcu i przyszłemu teściowi za to, iż poświecili mi swój wolny czas i po uściśnięciu ich dłoni oraz przekazaniu informacji, że moja asystentka prześle im wszystkie potrzebne dokumenty, wyszedłem na korytarz.

– Już pan sobie idzie? – Kobieta siedząca za biurkiem, stojącym zaraz przy gabinecie, wydawała się niezadowolona takim obrotem spraw.– Jest pan pewien, że załatwił pan wszystko, co pana interesowało?

Na pierwszy rzut oka było widać, że kobieta ma na mnie chrapkę. Niestety miałem niepisaną zasadę, iż nie sypiałem z podległym mi personelem, oczywiście wyjątkiem była moja asystentka – od pierwszych chwil spędzonych na swoim stanowisku, nie potrafiła trzymać się swojej strony biurka.

Hated HeirOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz