Rozdział 6

5.2K 343 28
                                    

Lisa

Rozmawiałam z koleżankami, gdy otworzyły się drzwi sprawiając, że na korytarz razem z wiatrem wleciały płatki śniegu. W drzwiach stał wysoki chłopak o niemal złotych włosach, a u jego boku znajdowała się ładna brunetka o dużych oczach. Cała szkoła uważnie się im przyglądała, ale się tym nie przejęli, tylko spokojnie zaczęli iść w moim kierunku. Cofnęłam się o krok nie wiedząc, co powinnam zrobić, ich uroda była idealna, onieśmielali mnie. Chłopak stanął jakieś dwa metry przede mną i uśmiechnął się szczerze. Towarzysząca mu brunetka uważnie spojrzała na niego, a potem na mnie, a następnie z wielkim uśmiechem na twarzy, wyciągnęła do mnie rękę i przedstawiła się.

– Alyson

– Lisa – odpowiedziałam automatycznie.

– Miło mi ciebie poznać – spojrzała na blondyna i szturchnęła go żartobliwie. – Ten sztywniak nazywa się Lucas, zazwyczaj jest bardziej rozmowny.

– Naprawdę? – przechyliłam odrobinę głowę i spojrzałam na niego uważnie. – Kto by pomyślał.

Alyson zaśmiała się melodyjnie, a jej towarzysz nieznacznie zmarszczył brwi.

– Wiedziałam, że od razu cię polubię – powiedziała.

– Proszę?

– Alyson miała na myśli to, że jak cię zobaczyła, to od razu wiedziała, że się dogadacie, prawda? – powiedział, na co dziewczyna żwawo przytaknęła głową.

Później jeszcze kilka razy widziałam jak nowy chłopak błąkał się po szkole bez swojej przyjaciółki. Wtedy nie widziałam w tym nic dziwnego, natomiast dzisiaj już wiem, że on mnie po prostu śledził. Chodził za mną krok w krok wmawiając sobie, że to dla mojego bezpieczeństwa.

– O czym tak myślisz? – odwróciłam się i zobaczyłam Santosa.

Jak zwykle przyjął niedbałą pozę, a ja miałam wrażenie, że nic go nie obchodzi, no może poza tym, co o nim myślę. Od czasu, gdy zjawił się w tej szkole nikogo innego nie traktował jak partnera do rozmowy i właśnie dlatego wszyscy myśleli, że się wywyższa. Według mnie to była przesada, on po prostu nie przejmował się opinią innych ludzi i sam dobierał sobie towarzystwo. Zachowywał się trochę jak kot, którego nie każdy może pogłaskać.

Złapał mnie za rękę i pociągnął do jednej z wnęk. Przycisnął mnie do ściany i zasłonił mi widok na korytarz, widziałam tylko jego oszałamiające oczy.

– Coś się stało? – zapytałam nieśmiało, a on uśmiechnął się ironicznie.

– Nic, po prostu lubię wpychać ludzi do dziur w ścianach, wiesz to takie hobby.

Przekrzywiłam głowę i przyjrzałam mu się uważnie, sprawiał wrażenie zdenerwowanego, coś było nie tak.

– Santos...

– Mój ojciec chce tutaj przyjechać, nie mogę mu na to pozwolić.

– Dlaczego?

– Bo jak zobaczy moją ciotkę, to dostanę eksmisję na drugi koniec globu.

– Mówiłeś jej o tym?

– Właśnie w tym problem, obawiam się, że może nie zgodzić się na ukrywanie przez dwa tygodnie, ona jest naprawdę wściekła na mojego ojca.

Przygryzłam nerwowo usta, nienawidziłam tego nawyku, ale z jakiegoś irracjonalnego powodu lepiej mi się myślało, gdy to robiłam.

Spojrzałam na chłopaka i przyjrzałam się wszystkim mikroskopijnym zmarszczkom na jego twarzy. Ufał mi i dlatego przyszedł z tym do mnie. Nie mogłam go zawieść, ale nie miałam pomysłów jak wybrnąć z tej sytuacji.

Kroniki Nefilim: Zakochany aniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz