Lisa/Isa
Rozmowa z Thomasem była niezręczna i chyba to zauważył, bo nie miał nic przeciwko, gdy powiedziałam, że muszę podskoczyć do przyjaciółki. Nie sprzeciwił się temu, właściwie to miałam nawet wrażenie, że poczuł ulgę, bo przez ostatnie dwie godziny tylko on mówił podczas, gdy mnie pochłonęły urywki niezrozumiałych wspomnień.
Stojąc kolejny raz tego samego dnia pod dobrze znaną mi kamienicą, poczułam coś jakby przeczucie, że może jednak nie powinnam tutaj przychodzić, bo... No właśnie, dlaczego miałabym nie przyjść do swojej jedynej przyjaciółki?
– Przepraszam – usłyszałam niewyraźny męski głos.
Podniosłam głowę do góry i szybko usunęłam się z drogi mężczyźnie, który wyszedł z klatki schodowej. Był wysoki i wysportowany, a gdy przeniósł na mnie swój wzrok przypomniałam sobie, że to on towarzyszył Santosowi, jednak poznałam go już wcześniej, a przynajmniej takie wspomnienie pojawiło się w mojej głowie.
– Nie wytrzymam – załkałam i wtuliłam się w bluzę Aleksa. – Thomas mnie zostawił, tak po prostu sobie wyjechał, co ja mam zrobić?
Przyjaciel pogłaskał mnie po włosach i uśmiechnął się smutno, podsuwając jednocześnie pod mój nos kolejne czekoladki.
– Nic nie musisz robić, żyj tak jak wcześniej i pamiętaj: masz mnie.
Zamrugałam szybko oczami i spojrzałam na Aleksa, którego szok wywołany moim widokiem na chwilę zamaskował jego wcześniejsze wzburzenie. Ciekawa byłam, co go tak zdenerwowało.
– Aleks, prawda? – mężczyzna szybko przytaknął głową, a ja niepewnie zapytałam: – Może się to wydawać dziwne, że o to pytam, ale czy my się czasem nie przyjaźniliśmy?
Wcześniej stwierdziłam, że mężczyzna był zaskoczony, więc jak powinnam nazwać jego aktualny stan, skoro po tym, co przed chwilą powiedziałam jego oczy zrobiły się okrągłe jak spodki, a usta otworzyły się odrobinę za szeroko.
– Przepraszam – otrząsnął się po chwili. – Myślałem, że mnie nie pamiętasz.
– Bo ja... Sama nie wiem, co się ze mną ostatnio dzieje, ale teraz coś sobie przypomniałam, taki przebłysk i wydawało mi się, że... – nie dokończyłam, bo Aleks pokonał dzielącą nas odległość i mocno mnie do siebie przytulił.
– Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że mnie pamiętasz – wyszeptał prosto w moje włosy.
Niki
Robiłam właśnie ciepłą herbatkę Santosowi, podczas gdy on za wszelką cenę próbował wydobyć ze mnie jakieś informacje na temat Izabeli, która jak się okazało tak naprawdę była jego Lisą. I z tym miałam problem nie do przełknięcia, bo pomimo mojej wielkiej wiary w miłość nie chciałam mu w niczym pomagać, bo jakby nie było, nie należał on do aniołków.
No właśnie... Pisałam do jego matki, ale nie odpisała mi, co ukryłam przed Santosem. Musiałam sama sobie poradzić z tą dziwną sytuacją, ale przecież byłam na to przygotowana, więc nie powinnam narzekać.
Pochyliłam się niezadowolona nad blatem i wzdychając przeciągle, wyjęłam z kieszeni aksamitny woreczek, którego część zawartości wylądowała w kubku z herbatą. Musiałam pozbyć się wszystkich sentymentów w kontaktach z Santosem, bo tak naprawdę nie wiedziałam czy jest dobry. Czarno-białe skrzydła? Nigdy o czymś takim nie słyszałam i to tylko jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że powinnam uważać.
– Poznaliśmy się na korytarzu szkolnym – zaczął opowiadać Santos, gdy znowu pojawiłam się w salonie.
Usiadłam na fotelu i ze skulonymi nogami wolno sączyłam gorącą czekoladę. Mój braciszek wyglądał dosyć przystojnie zważywszy na to, jakim był brzydkim dzieckiem. A przynajmniej tak mi się wtedy wydawało, ale może myślę o nim w ten sposób tylko dlatego, że każdy mały chłopiec jest irytujący i dziwny, a właśnie wtedy widziałam go po raz ostatni.
CZYTASZ
Kroniki Nefilim: Zakochany anioł
FantasiJak się zachowasz, gdy pewnego dnia spotkasz swojego anioła stróża, pokochasz go czy znienawidzisz? Anioły naprawdę istnieją, ale czy są takie jak nam się wcześniej wydawało? Czy nimi też może zawładnąć szaleństwo, gdy za bardzo zbliżą się do ludzi...