Opowiadanie jest napisane docelowo na potrzeby zbioru opowiadań świątecznych pod nazwą "antologia świąteczna". Dane akcji są na końcu opowiadania.
Wszystko, czego chcę na święta i czego pragnęłam od zawsze, to spędzenie tego czasu w taki sposób jak to zawsze przedstawiają na filmach. Chcę ubierać koślawą choinkę i fałszować przy śpiewaniu Mery Christmas. Pragnę pocałunków pod jemiołą i kłótni w kuchni, gdy zamiast cukru, dodałabym do ciastek soli. Nigdy jednak nie przeżyłam takich świąt. Dlaczego? Sama nie wiem, może dlatego, że nie wiem gdzie są moi wiecznie zapracowani rodzice. Od lat zamiast spędzić święta jak człowiek, wymyślają tysiące wymówek, byleby nie musieć tego dnia spędzić ze mną. Kochana rodzinka...
Pewnie część z was zastanawia się kim jestem, prawda? Zmartwię was, nie zwierzę się ze swojego życia, bo jedyne co musicie o mnie wiedzieć, to to, że stoję właśnie na dworcu i ze zniecierpliwieniem tupię nogą. No dobrze, ten ostatni fakt był nieistotny, ale przejdźmy do sedna, wygląda na to, że nie dojadę w te święta do przyjaciółki, a przecież już dwa miesiące temu kupiłam bilety na autobus do Berlina, dokładnie na...
Spojrzałam na schowany w kieszeni bilet i aż zadygotałam ze złości. Nie mogłam uwierzyć, że pomyliłam dni, ale to by się nawet zgadzało dlaczego w Wigilię jest tak mało ludzi na dworcu, bo najzwyczajniej w świecie ucięli większość połączeń. Myśl, Andrea! Po prostu rusz czasami tą swoją mózgoczaszką i nie psuj wszystkiego, co stanie ci na drodze.
Zmieniając temat, śnieg spadł jakiś tydzień temu i już dał mi popalić, przez niego wyglądam teraz jak rasowy bałwan w dwóch swetrach i kurtce. Smutna prawda, ale niestety nic nie mogłam poradzić na mój brak odporności na zimno. A pogoda i pech utrudniały mi tylko moją marną egzystencję. Mając również bolesną świadomość, że wbrew swoim chęciom, zostałam w mieście, ruszyłam wzdłuż ośnieżonego chodnika z chęcią wydostania się z tego piekła, chociaż nie, w piekle byłoby ciepło, a tutaj panuje pogoda żywcem wyjęta z epoki lodowcowej.
Niedaleko dworca znajduje się przystanek, z którego odjeżdżają autobusy miejskie, którymi mogłabym dojechać do swojego ciepłego domu, dlatego też widząc stojący autobus, wzięłam niewielką walizkę pod ramię i pobiegłam... Nie, ja przebiegłam te parę metrów, jednak to było za późno. Autobus odjechał, tak po prostu odjechał. Panie i panowie, witam w moim pechowym świecie, główną atrakcją jest moja żałosna osoba, którą przed mianem ofiary losu ratuje tylko nietuzinkowy charakterek.
– Tutaj jesteś, kochanieńka! Czekaliśmy z Pawełkiem na dworcu, ale musieliśmy się minąć, a mówiłam mu głośno i wyraźnie, że zaprowadził mnie na złe stanowisko.
Osłupiała, powoli odwróciłam się za siebie i zobaczyłam krępą staruszkę w ciemnym futrze i oczywiście czapce do kompletu. Wiedziałam, że nie może mówić do mnie, jednak i tak powoli rozejrzałam się w prawo, a potem w lewo, jednak nikogo tam nie było – kobieta mówiła do mnie.
Nim się obejrzałam, pomarszczone dłonie dotknęły moich policzków, czego skutkiem było pełne niezadowolenia spojrzenie, połączone z brzydkim grymasem na ustach staruszki.
– Paweł, przez ciebie nasza kruszynka się jeszcze rozchoruje, jest zimna jak lód, a to wszystko przez to, że pomyliłeś stanowiska na dworcu. A mówiłam ci, że w depeszy było napisane jedenaście, a nie cztery, ale oczywiście musiałeś postawić na swoim, bo niedowierzasz, że mogę mieć lepszy wzrok od ciebie – powiedziała, a raczej krzyczała kobieta, wciąż jednak patrząc na mnie.
Chciałam coś powiedzieć, zaprzeczyć, grzecznie przeprosić, ale nie zrobiłam tego i chociaż miałam już otwarte usta, to nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Po chwili za kobietą pojawił się wysoki mężczyzna w czerwono-zielonej czapce z wielkim pomponem na samiuteńkim czubku. Podniósł palec do ust i bezdźwięcznie mnie uciszył. To jednak nie było konieczne, bo jak już wcześniej wspomniałam, nie mogłam wydobyć z siebie głosu, aż chciało się wykrzyknąć słowa Cezara: I ty Brutusie przeciwko mnie?! Tak, nawet mój kochany głos mnie opuścił.
CZYTASZ
Kroniki Nefilim: Zakochany anioł
FantasyJak się zachowasz, gdy pewnego dnia spotkasz swojego anioła stróża, pokochasz go czy znienawidzisz? Anioły naprawdę istnieją, ale czy są takie jak nam się wcześniej wydawało? Czy nimi też może zawładnąć szaleństwo, gdy za bardzo zbliżą się do ludzi...