Rozdział 18

506 25 18
                                    

Byłam zszokowana faktem, że istnieją na świecie lokale robione typowo pod popularne, znane osoby, które w ciszy i spokoju chcą wyskoczyć na kolację. Moja wyobraźnia spodziewała się tajemniczego, ciemnego zejścia do piwnicy, w której czuć woń wilgoci. Potężnego ochroniarza na wejściu w przeciwsłonecznych okularach i z niezbyt sympatycznym wyrazem twarzy oraz obskurnego wystroju wewnątrz. Jak bardzo mogłam się mylić. Podziemny parking gościom gwarantował anonimowość a sama aranżacja wnętrza nie różniła się zbytnio od jakiejkolwiek lepszej restauracji. I o ile faktycznie na wejściu stał ochroniarz a adres samej restauracji był wszechobecnie dostępny nie każdy mógł tam wejść. Mężczyzna w garniturze przywitał nas ciepłym uśmiechem i zaprosił do środka przekazując nas w ręce koleżanki.

Zapewnienia Lewisa o tym, że restauracja zagwarantuje nam dyskrecję okazały się prawdą. Nie spotkałam się ze wścibskimi komentarzami czy ciekawskimi spojrzeniami. Miałam wrażenie, że spędzam czas z całkowicie anonimowym facetem.

- Patrz, fortepian. - Hamilton z iskierkami w oczach przerwał mój monolog cały czas trzymając mnie za lewą dłoń, która swobodnie leżała na stoliku. Westchnęłam godząc się z faktem, że przerwał mi w połowie zdania.

- Nie żebym cię podpuszczała, ale nie pójdziesz tam i nie zagrasz. - uśmiechnęłam się szatańsko bo byłam pewna, że tego nie zrobi. - Lewis! Wracaj tu! - pisnęłam gdy już kierował się w stronę instrumentu. Schowałam twarz w dłoniach chcąc zapaść się pod ziemię. Tak właśnie wygląda anonimowość według Lewisa Hamiltona.

Mężczyzna podszedł do jednej z kelnerek od razu oczarowując ją urokiem osobistym. Oboje spojrzeli w na czarny fortepian, nie wyglądała na przekonaną co do jego pomysłu, ale po chwili rozmowy dziewczyna szczerze się zaśmiała. Przewróciłam oczami gdy Lewis pokazał mi język.

Po pomieszczeniu rozległy się dwa, krótkie, ciche dźwięki. Cała sala zamarła w bezruchu ze wzrokiem wbitym w mężczyznę. Usadził się wygodnie i ponaciskał chwilę na klawisze, które wydawały z siebie niezidentyfikowany odgłosy. Serce podeszło mi do gardła a ciało delikatnie drgało ze stresu. Przy nim niczego nie można być pewnym i nigdy nie wiadomo czego można się spodziewać.

Uważnie obserwowałam każdy jego ruch czekając aż zacznie grać coś co w końcu zacznie brzmieć normalnie. Sekundy przed tym zanim nacisnął na klawisze zatrzymał dłonie w powietrzu a ja mimowolnie wstrzymałam oddech. Gestem dłoni zaprosił mnie do siebie. Czułam na sobie wzrok naprawdę zbyt dużej ilość osób. W głębi duszy dziękowałam za niepisaną zasadę, która obowiązywała w lokalu i dotyczyła niezbyt przychylnego podejścia do używania telefonu.

Zbierając się w sobie wstałam od stolika i starannie poprawiłam czarną, obcisłą sukienkę. Przeklinałam siebie w myślach za fakt, że sama podsunęłam mu ten głupi pomysł.

Na jego twarzy rysował się spokój i radość, czuł się jak ryba w wodzie bo wszystkie oczy były skierowane na niego. Ani trochę nie robiło to na nim wrażenie i zachowywał się tak jakby wszystko było pod całkowitą kontrolą.

Siedząc obok niego czułam jak bardzo trzęsie się moje ciało. Z sekundy na sekundę spinałam je coraz bardziej aby nie uciec i nie zemdleć. Czułam się dziwnie gdy wszyscy na mnie patrzyli.

Dźwięki wydawane przez instrument były tak płynne i przyjemne dla ucha. Jego palce sprawnie i zwinnie uderzały w klawisze. Z zainteresowanie śledziłam każdy jego ruch. Gdy podniosłam wzrok na publiczność, która z zachwytem nam się przyglądała napełniła mnie fala dumy i radości. To, że Lewis Hamilton był wszechstronnie uzdolniony nie podlegało żadnej dyskusji, nie wiedziałam tylko, że będzie to robił tak zmysłowo i romantycznie.

Wiem, że mnie pragnieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz