Rozdział 26

449 24 8
                                    

Po zakończeniu wyścigu spędziliśmy na torze jeszcze jakiś czas. Lewis musiał wypełnić wszelkie zobowiązania względem zespołu i całej Formuły 1. Koniec sezonu wiązał się ze specjalnymi zasadami. Podobno.

Zgarniając liczne gratulacje kroczyliśmy do samochodu. Nie mogłam się nacieszyć widokiem uśmiechniętego Lewisa. Mimo różnych opinii zasługiwał na to jak nikt inny. Wiedziałam jak bardzo o tym marzył i jak ciężko na to pracował. Krew w naszych splecionych dłoniach pulsowała w takim samym rytmie. Będąc obok niego czułam się najlepiej, najpiękniej i najbardziej spełnioną na świecie.

- Co masz taką minę? - zagaił gdy zmierzaliśmy do hotelu a ja pół drogi siedziałam z nosem w telefonie dziwiąc się z każdą minutą coraz bardziej. Mój instagram płonął. Przez kilka godzin wskoczyło mi kilkaset nowych obserwatorów a ta liczba cały czas rosła.

- Jesteśmy wszędzie. Ja jestem wszędzie. - spojrzałam na niego ze strachem w oczach a on tylko się zaśmiał. Było pewne, że Charles dowiedział się, że byłam na wyścigu, jak nie z internetu to powiedziałam mu Charlotte. Nie chciałam żeby tak było, ale w głębi serca liczyłam na to, że teraz się odezwie. Nie muszę wspominać jak bardzo mi go brakowało. Jego uśmiechu, radości w oczach i tego jak przytulał mnie za każdym razem gdy tylko na mojej twarzy pojawiał się jakiś grymas.

- Taki los właśnie spotyka wszystkie laski, które się na mnie rzucają. - zszokowana otworzyłam usta i uniosłam brwi. Jeśli chodzi o Hamiltona totalnie należałam do zazdrosnych lasek. Wcześniej nie angażowałam się aż tak aby zwracać uwagę na takie rzeczy. Wiedziałam, że miał bujne i bogate życie, ale nigdy nie lubię o tym rozmawiać. Teraz nie miało to już znaczenia.

Leżeliśmy na hotelowym, wielkim łożu. Lewis bawił się moimi włosami i opowiadał wszystkie swoje odczucia co do wyścigu i wygranego mistrzostwa świata. Bardzo cieszyłam się faktem, że jest ze mną szczery i rozmawia ze mną tak otwarcie.

Postanowiliśmy wykorzystać nocne życie Abu Zabi i wyskoczyć na jakąś imprezę. Przed wyjściem wzięliśmy wspólny, bardzo sensualny prysznic niczym z komedii romantycznej. Po czym wygoniłam Lewisa z łazienki chcąc zrobić się na bóstwo.

- Ale z ciebie gorąca suczka. Będziesz idealnie pasować do mojej stylizacji. - powiedział gdy w pełni gotowa wyszłam z łazienki. Podszedł do mnie i nie zważając na moją czerwoną szminkę pocałował. Złapał mnie za lewą rękę i chcąc zobaczyć w pełnej okazałości obrócił. 

Czarne, zamszowe kozaki za kolano stukały przez hotelowy korytarz. Byłam niezwykle podekscytowana całym dniem a myśli w mojej głowie związane z Charlesem próbowałam wyrzucić.

- Shelly. Ależ ty ładnie wyglądasz. Prezentujesz się ślicznie. Ta biała sukienka idealnie podkreśla twoje atuty. - Carlos jak zawsze w dżentelmeński sposób sprawił mi przemiły komplement. Podchodząc bliżej i zgodnie z hiszpańską tradycją delikatnie całując w policzek poczułam zapach jego perfum, który mieszał mi w głowie za każdym razem. - Lewis, gratulacje mistrzostwa. - zwrócił się do wyścigowego kolegi ściskając jego dłoń.

- Jak zawsze przesłodki. - uśmiechnęłam się lustrując go wzrokiem. - Zbieraj Lando i Arielle i dołączajcie. - zaproponowałam i podałam wszelkie informacje jakie były mu potrzebne. Obiecując, że porozmawia z zespołowym kolegą umówiliśmy się, że będziemy w kontakcie.

Wybraliśmy jeden z przypadkowych klubów. Jak na Abu Zabi przystało, już na początku można było stwierdzić, że to będzie ostra impreza. W związku z ostatnim wyścigiem całe miasto miało jedną wielką zabawę, wszędzie kręciły się jakieś sławne osobowości, na dyskotekach grali światowej sławy DJ, pieniądze sypały się tonami a szampan lał litrami.

Wiem, że mnie pragnieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz