Nie byłam aktywna przez dłuższy czas, najpierw przez brak telefonu (tzn niemożność jego używania, fizycznie go miałam), potem przez wyjazdy (byłam w naprawdę pustych miejscach oraz na działce), a potem przez nawał szkolnych obowiązków i ogólny brak organizacji.
Dietę trzymała śrenio (zwłaszcza na wyjeździe, po którym przytyłam do 55,5kg), ale ćwiczyłam w miarę regularnie i poszerzyłam swoją wiedzę o ćwiczeniach, technice i tak dalej.
Oto porównanie zdjęć z końca kwietnia i teraz:
Cholernie cieszę się z kolejnego okresu izolacji (uważam, że uczniów do szkół powinno się posłać na pierwsze dwa tygodnie od razu z założeniem, by ogarnąć kwestie organizacyjne i zamknąć klasy 4+ w domach już w połowie września), bo nie muszę:— słuchać opinii ludzi o bardzo radykalnych poglądach (jak na ironię, z osób wypowiadających się na ten temat najbardziej umiarkowane i rozsądne poglądy wyraził ksiądz <ma u mnie +20 do szacunku>) w spokoju i kiwac zgadzając się z nimi
— Słuchać mądrych głów katolickich uniwersytetów rekrutowanych chyba na zasadzie kto bardziej, lepiej, mocniej, dalej, o bardzo radykalnych poglądach (nie wiecie jak bardzo to podnosi ciśnienie!)
— chodzić na protesty za życiem
Także cieszę się niezmiernie.
Tu jeszcze parę fotek:
Pierwsza narysowana w miarę nie najgorzej twarz (nawet edytor złapał ją jako twarz, więc chyba jest ok)
Przepraszam za brak podpisu, niestety nie wiem, gdzie jest ten rysunek, a zdjęcie robione było na początku wakacji.
Sorry za beznadziejną jakość tego zdjęcia, naprawdę nie mam pojęcia dlaczego aż tak je rozpikselowało.
CZYTASZ
Dziennik odchudzania
No FicciónDziennik odchudzania jakich wiele. Nie promuję zaburzeń odżywiania!