Wyszłam z uczelni lekko poddenerwowana. Nie odbierał telefonów, nie odpisywał na wiadomości, w ogóle jakby zapadł się pod ziemię, chociaż może lepszym określeniem byłoby wciągniecie przez studio. Miał mnie odebrać, a przynajmniej taka była wersja.
Szybkim krokiem wyminęłam grupę szepczących między sobą dziewczyn z mojego roku. Oczywiście kiedy mnie zauważyły przerwały rozmowę i obróciły głowy w moim kierunku. Przewróciłam oczami i ruszyłam dalej.
Przed wyjściem ze szkoły kłębiła się masa ludzi. Pomyślałam sobie, że pewnie stoi tam jakiś facet z kuponami do Subway'a, które dają dziesięcioprocentowy rabat na kanapki.
Spodziewałam się takiego zachowania po studentach. Ku mojemu zdziwieniu nie dostrzegłam jednak żadnego mężczyzny w zielonej czapce z daszkiem, a bardzo dobrze znaną mi osobę.
Westchnęłam i zaczęłam się przepychać między ludźmi.- Też mogę zdjęcie? - spytałam.
- O jesteś wreszcie - odpowiedział, uśmiechając się szeroko - Dzięki kochani, muszę już spadać - dodał, zwracając się do reszty.
Ludzie zaczęli poklepywać go po plecach i prosić o jakieś ostatnie autografy, po czym w końcu się rozeszli. Skrzyżowałam ręce pod piersiami i spojrzałam na samochód, którym przyjechał.
- Mówiłem, że zdążę - odparł wesoło.
- A odpisać to już nie potrafisz? Albo odebrać...
- Skarbie nie denerwuj się - przerwał mi - Kupiłem nam nową furę...
- I po cholerę? Mieliśmy oszczędzać, odkładać na lepsze mieszkanie i na...
- Jak mógłbym się powstrzymać przed kupnem porsche? I to takiej pięknej 964? - spytał.
Przeniosłam wzrok z jego twarzy na samochód. Rzeczywiście był piękny. Czarny cabriolet, wyglądający do złudzenia podobnie do tego, którym poruszał się Hank Moody, w Californication.
- Ile na to wydałeś? - spytałam.
- Nic się nie bój mała, nie ruszyłem nawet złotówki z naszego konta oszczędnościowego. Wszystko poszło z mojego, prywatnego...
- Nie rób więcej takiego przedstawienia - przerwałam mu.
Obróciłam się i poszłam odłożyć moją torebkę i laptop do bagażnika, ponieważ na tylnich kanapach w samochodzie bez dachu przedmioty raczej nie byłyby bezpieczne.
Włożyłam okulary przeciwsłoneczne, które dotychczas znajdowały się na czubku mojej głowy. Słońce przyjemnie grzało i pogoda była przepiękna, w końcu początek czerwca do tego zobowiązywał.
- Ja nic nie... - zaczął, jednak widząc moją minę zrezygnował z dalszego tłumaczenia się.
- Wiem, że sama prosiłam, żebyś przyjechał, ale nie żebyś parkował pod samym wejściem. Jeszcze swoim nowiutkim porsche...
- Co w tym złego? Pewnie wielu chłopaków odebrało dziś swoje dziewczyny z uczelni, parkując tuż obok mnie...
- Ale oni nie są raperami!
- No to chyba masz lepiej - prychnął.
- Cały rok gadali, rozumiesz? Chyba nikt mnie tu nie lubi, mają mnie za dziwkę...
- Pierdol to mała - mruknął - Pierdol wszystko, przecież wiesz, że tylko ci zazdroszczą...
- No tak - przytaknęłam - Szczególnie te wszystkie idiotki...
- Dobrze, że zazdroszczą - powiedział.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Są zazdrosne, bo mają być zazdrosne - wzruszył ramionami - Możemy jechać?
CZYTASZ
Złote chłopaki | One shots
Fiksi PenggemarOne shoty, którymi bohaterami są głównie członkowie SBM, ale także inni raperzy. Książka jest raczej formą odskoczni od tego, co zwykle tutaj dodaje, rozdziały będą pojawiać się, gdy najdzie mnie wena.