06

3.2K 117 112
                                    

O czym dziś myślałem? O tym, że cholernieważne
Jestmiećplan B nawetstawiając na jednąkartę
Ja rzuciłem studia i co będzie jak przestanie pykać?
Jak wyrzucą mnie z radyjka i nie sprzeda nam się płyta?
Jak się skończą oszczędności i biletów nikt nie kupi?
Kiedy stracę zdrowie już doszczętnie przez alko i szlugi
Mam maturę jeden semestr i niczego nie potrafię
Nadzieja polskiego rapu, zawód raper

Dziś była wyjątkowo ładna pogoda, jak na tą porę roku. W końcu w marcu, jak w garncu. Jednak świeciło przepiękne, wiosenne słońce, dlatego musiałam to wykorzystać.

Podniosłam się z wygodnego fotela i zaczęłam się przebierać. Wyciągnięte dresy zmieniłam na jeansy, a ubrudzony od zmiksowanej marchewki sweter na szarą bluzę z kapturem.

Sprawdziłam na telefonie temperaturę. Było wystarczająco ciepło, żebym mogła wyjść bez żadnej kurtki.

Przejrzałam się w lustrze, zawieszonym na ścianie. Na dole było całe brudne od małych rączek, które wiecznie dotykały głośniej powierzchni, a ja nie miałam czasu, aby to umyć.

Zbliżyłam się do tafli i rzuciłam okiem na moją twarz. Było po mnie widać, że córka daje mi w kość. Uśmiechnęłam się widząc, jak dziewczynka siedzi w kącie pokoju i spokojnie układa drewniane klocki.

- W nocy byś mogła być takim aniołkiem - zaśmiałam się pod nosem.

Podeszłam do małej i usiadłam koło niej. Chwilę przypatrywałam się, jak starannie układa to wszystko kolorystycznie. Niewiarygodne, że dopiero co skończyła dwa latka, a już jest taka mądra.

- Idziemy na spacer? - spytałam - Na plac zabaw.

Blondynka pokiwała energicznie głową i szybko wstała. Pobiegła po swoją różową kurteczkę i podała mi ją. Uśmiechnęłam się i pomogłam się jej ubrać, chociaż kilkukrotnie wyrywała mi się, chcąc zrobić to sama, czego rzecz jasna jeszcze nie potrafiła.

Na koniec podeszła do lustra i paluszkiem wskazała na znajdującą się na swojej głowie spinkę. Zrozumiałam, że chce ją zdjąć, żeby nic nie uwierało ją pod czapką. Pomogłam jej i przeczesałam palcami jej blond włoski.

Spojrzała na mnie swoimi błękitnymi oczami i posłała mi szeroki uśmiech. Do tej pory nie wierzyłam w to, jak bardzo była podobna do swojego ojca. Nie chciałam o nim myśleć, chociaż było mi cholernie ciężko i cholernie smutno.

Nie wiedziałam jaki właściwie był powód tego, że mnie zostawił. Z dnia na dzień rzucił wszystko i oznajmił mi, że wyjeżdża na studia do Warszawy. Co prawda nie wiedział, że jestem w ciąży, ja wtedy też nie wiedziałam...

Wzięłam córkę na ręce i skierowałam się w kierunku wyjścia. Chwilę później byłyśmy już na placu zabaw. Dziewczynka nalegała, żebym ją pohuśtała, a ja nie mogłam się nie zgodzić, chociaż bardzo bolały mnie plecy od ciągłego dźwigania, a to dziecka, a to zakupów, a to wózka po schodach.

Przeniosłam wzrok z różowej czapki, którą mała miała na głowie na przechadzających się wokół ludzi.

Jedna mama z synem, jakiś starszy pan, który siedział na ławce i z zaciekawieniem czytał gazetę, kobieta z dużym, ładnym psem, który ochoczo aportował zieloną piłkę i Jan Pasula z papierosem w ustach.

- Zaraz... Co do cholery? - mruknęłam pod nosem.

Nie mogłam uwierzyć w to co widzę, dopóki nie podszedł dostatecznie blisko i nie odezwał się.

Złote chłopaki | One shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz