Cześć, kochanie...
Nie wiem od czego zacząć.
Minęły dwa miesiące odkąd cię tu nie ma. Długie sześćdziesiąt dni, odkąd widziałem jak trumna z twoim ciałem opuszczana jest do dołu.To chyba nigdy nie stanie się po prostu jednym ze wspomnień i nie przestanie boleć. Kocham cię. Kocham cię do szaleństwa, chociaż wiem, że to nie cofnie czasu.
Powiedziałem babci o tobie... Byłem żałosny i załamany, ale wiem że ty i tak byłbyś ze mnie dumny. Zawsze mnie doceniałeś i wspierałeś, nawet kiedy moje osiągnięcia były wielkim niczym.
Bardzo mi ciebie brakuje. To pewnie wyświechtane i każdy tak mówi, ale... Okropnie cierpię. Babcia to widzi, wspiera mnie, dużo ze mną rozmawia i prosi, żebym o tobie opowiadał. Ale ja i tak nie mogę w nocy spać, myślę o tobie bez przerwy. Chyba wierzę, że gdy będę myśleć wystarczająco intensywnie, to wszystko okaże się nieprawdą.
Tak naprawdę chyba nigdy nie dotrze do mnie to, że już cię nigdy nie zobaczę. Widziałem trumnę, byłem na pogrzebie, ale... I tak nie umiem uwierzyć w to, że może cię tak po prostu nie być. To nie jest możliwe. Nadal jakaś część mnie naiwnie myśli, że jeszcze cię odnajdę. Że cała ta historia okaże się głupim snem, a ja będę znów mógł cię dotknąć i usłyszeć.
Strasznie żałuję, że nie było mnie tam z tobą. Ty odbierałeś mnie, gdy kończyłem zmianę w sklepie. Myślę też czasami, że chciałbym zginąć zamiast ciebie. Pewnie byś się ze mną o to kłócił, ale naprawdę byłeś lepszym człowiekiem niż ja. W głębi duszy zawsze chciałem mieć twoją odwagę i to pozytywne nastawienie do wszystkiego. Chciałem być tak niezwykły jak ty, Blue. Bo byłeś... Nadal jesteś najbardziej niesamowitym człowiekiem, jakiegokolwiek poznałem. Otworzyłeś mi oczy w wielu kwestiach i popychałeś do rzeczy, o których sam bym nawet nie myślał.
Ktoś pewnie powiedziałby że byłeś szalony, jak twoja matka. Ktoś inny że byłeś leniem bez pracy i bałaganiarzem, który palił marihuanę w rodzinnym domu... I może nawet mieliby rację. Ale ja mam to gdzieś. Bo to wszystko, bałaganiarstwo, bujanie w obłokach i wiecznie podejście że musi być okey, składało się na ciebie. Bez tego nie byłbyś sobą. Nie byłbyś moim Blue.
Pamiętam do dzisiaj nasze pierwsze spotkanie, w liceum. Był początek nowego roku szkolnego, ostatniego w tej szkole, ty dołączyłeś do równoległej klasy. Szukałeś podręcznika w bibliotece, a ja siedziałem między regałami, ukrywając się przed Nickiem i próbując uspokoić oddech. Znalazłeś mnie tam przypadkiem, a ja udawałem, że nic się nie stało i po prostu lubię siedzieć na podłodze, koło półki z atlasami. Żartowałeś że obaj mamy dziwne imiona i powinniśmy założyć dwuosobowy szkolny klub...
I byłeś ze mną przez całe trzy lata, mimo że nie powiedziałem o tobie babci. Ktoś inny by się wściekł, odszedł. Ale ty byłeś inny. Byłeś wyrozumiały, szlachetny i dobry. I potrafiłeś mi wszystko wybaczyć.
Wiem, że gdzieś tam jesteś, nawet jeśli nie ma cię tu. To przecież nie możliwe że tak po prostu całkowicie zniknąłeś. Nie zdołam uwierzyć że w momencie, gdy straciłeś przytomność w tym lesie, a oni się śmiali, kopali i okładali cię na oślep, po prostu nie było już Blue. Nie. Przecież to nie może tak być...
Twoja mama dała mi twoją kurtkę. Strasznie długo próbowałem znaleźć w sieci sposób na utrzymanie zapachu na materiale. Wiem, że pewnie byś się ze mnie śmiał. Ale to jeden z niewielu sposobów, żeby zatrzymać przy sobie cząstkę ciebie.
Wiesz czego się najbardziej boję? Że po wielu latach, gdy już naprawdę dorosnę, zapomnę o tobie, o tych wszystkich pięknych szczegółach, o wspólnych chwilach, których wtedy nie pielęgnowałem właściwie... Wyrzucam to sobie. Mam wrażenie że zbyt rzadko mówiłem ci jak bardzo jesteś wspaniały i jak bardzo cię kocham. Więc teraz będę powtarzać to po stokroć. Kocham cię, Blue. Jak nikogo innego.
Do zobaczenia.
Twój na zawsze, Amos.

CZYTASZ
Za nic
Fiksi UmumCzuję się jak wrak człowieka i ledwo kontaktuję. Jest po północy, końcówka października, a ja jestem poturbowany, okaleczony i pozbawiony większości ubrań. Bolą mnie plecy, z knykci zdarty jest naskórek, a w głowę dostałem butelką, rozcięła brew. Kr...