Prolog.

1.1K 45 5
                                    

Rań na osobność. Uzdrawiaj w ciszy. Świeć publicznie. Krzycz jak musisz. Nie płacz w rękaw. Bądź chociaż na chwilę mną. Bądź moją. Pewnym sensie rozpadem, zgubieniem siebie.

- Zabił go! Zabił!

Jak się czułam z ostatnimi wydarzeniami? Jak się czułam? Czy uważałam że zrobił mi krzywdę? On? Dezintegracją jednocześnie poszukiwaniem?

- Nie żyję. Dumbledore nie żyje.

Czasami bywamy niegrzeczni. Czasami bywamy wyprzedzającymi dzień. Wciąż od nowa, każdego dnia, codziennie.

- Jego dziecko?! To jego?!

Jego. Było jego. Jest jego, jego dzieckiem o którym nie ma pojęcia. Podejmowanym wysiłkiem odpowiedzi na różne pytania.

- Nagroda?

Zapytał wtedy ochryple, bo mój ton sprawiał że chciał bardziej. Twoja nagroda. Wyszeptałam wtedy uwodzicielsko bo miał bawić się ze mną w dowolny sposób. Bez względu na to, co pociąga za sobą jego fantazja, pozwolę na to i znajdę w tym przyjemność.

- Czy ty sobie zdajesz sprawę z tego co zrobiłaś?!

Ja zrobiłam? Sama? Sama sobie dziecko zrobiłam? Być może dzięki temu moje życie wydaję się bardziej realistyczne? Bardziej rzeczywiste?

- Czemu mi nie powiedziałaś? Przecież mówiłyśmy sobie o wszystkim Hermiona.

Kiedy nikt mnie o nic nie pytał, miałam wrażenie że znam odpowiedzi na wszystko. A jak pytają? Gubię się, uciekają mi słowa i znaczenia. Wtedy mi to mówiła, pytała się mnie. Półtora miesiąca temu, ostatni raz do mnie mówiła. Półtora miesiąca temu wyszłam od nich i już więcej ich nie widziałam. Listy zablokowałam, ja nie pisałam, oni nie nalegali, nie starali, ja nie chciałam. Uciekłam, z dzieckiem naszego wroga pod sercem.
- Hermiona! Dziecko chodzi na herbatę!
- Dobrze mamo!
I tak musiałam stąd uciekać, uciec tak samo stąd jak i stamtąd, nie mogłam narazi rodziców, chociaż ich przyszły wnuk lub wnuczka było teraz największym szczęściem jakie ich spotkało ostatniego czasu. Nie pytali, nie oceniali, nawet jak im powiedziałam prawdę, oni po prostu nadal byli rodzicami.

- Severus Snape? Twój nauczyciel od eliksirów czy od tej całej obrony? Dziecko.

Ale nie mogłam, prędzej czy później ktoś po mnie przyjdzie, szczególnie kiedy w rejestrze pojawi się dziecko z jego nazwiskiem, szczególnie że zostanie magicznie, od razu zapisane do szkoły.

- Nowy Dyrektor Hogwardu, Severus Snape nowy rok szkolny zacznie od radykalnych zmian w nauczaniu. Nowi nauczyciele nowych przedmiotów zostali starannie dostosowani do wypełnienia luki w nauczaniu która powiększała się przez ostatnie lata. Wszystkie dzieci czystej krwi są obowiązkowo oczekiwane w szkole. Radykalne zmiany w ministerstwie, minister w pełni popiera nowego Dyrektora.

Zabójca Albusa Dumbledora, śmierciożerca, ojciec mojego dziecka.
- Hermiona kochanie. Jak się czujesz?
Siadłam przy ogniu, wpatrując się w tańczące płomienie, myśląc że najchętniej bym się w ogóle z tego miejsca nie ruszała. Rozpalała ogień kiedy zrobiło by się zimno i spacerować po nagich wzgórzach albo po prostu leżeć i patrzyć na patki jak zataczają koła na zmieniającym barwie niebie. A któregoś dnia razem z dzieckiem zatarłszy wszystkie ślady, polecieć z nimi na południe.
- Dobrze mamo, kręgosłup zaczyna mnie tylko boleć.
Piersi obolałe, coraz większe, tak samo jak reszta mnie. Brzuch coraz większy wypełniający się cząstka mnie, cząstką do której coraz częściej mówiłam, dotykałam, śpiewałam, czytałam. Po prostu cieszyłam się z tego że tam jest. Raz płakałam, raz się śmiałam w między czasie zbiegając ze schodów do mamy by razem zachwycać się smoczkiem jaki widziałam w gazecie, i jej głos, spokojny głos mówiący bym uważała, bym nie upadła biegnąc.
- Kochanie, nasz skarb się rozwija, więc coraz częściej będziesz miała dolegliwość.
- Twoja mama jak była z tobą w ciąży spać nie mogła po nocach, nie dawałaś jej.
A ja? Ja raz spałam, raz nie. Raz leżałam z uśmiechem na ustach zaś innego razu płakałam martwiąc się co będzie dalej. Jak ochronie tą małą istotę przed jego ojcem i jego życiem? Czy w ogóle będzie go lub jej chciał? Herbatka, ciastka, przekąski, wszystko? Katalogi z rzeczami dla dzieci, księga imiona, porady odnośnie porodu, lekarz rodzinny? To wszystko robili moi rodzice, nie my, chociaż za pół roku to my nimi będziemy.
- Już się nie mogę doczekać aż będzie nam biegać miedzy nogami. A ty Hermiona? Myślałaś o tym łóżeczku które ci ostatnio z tatą pokazywaliśmy? Chociaż tata powiedział że marzy mu się zrobienie samemu łóżeczka dla maluszka.
Jak miałam zniknąć, jak miałam uciec, jak miałam złamać im serce?
- Dobrze mamo.
Łyk herbaty, z cytryną i miodem oraz sokiem aroniowym bo dobrze wpływało na ciąże, według mojej mamy. Miałam cząstkę jego przy sobie, w sobie, miałam to czego nie miał nikt inny, żadna inna, miałam coś co było dla mnie jednym wielkim asem w rękawie. Chociaż leżąc pod kocem marzyłam o miłość, i chciałam stworzyć świat stworzony tylko dla nas. Musiałam myśleć, już nie tylko o sobie, tylko o nim. Gdzie miałaś iść? Co miałam zrobić? Kto mógł mi pomóc? Jak dam sobie radę z małym dzieckiem? A on? Jak się dowie? Co zrobi? Czy zacznie się interesować? Brakowało dwóch tygodni do początku roku szkolnego, a jak Ginny zacznie coś mówić? Albo McGonagall nie wytrzyma? Próbowałam ogarnąć miliony myśli tak samo jak miliony gwiazd. Gwiazd na niebie, aż każdy świetlisty punkt z osobna wydrapie mi głęboki otwór w siatkówce, tak że kiedy w końcu spuszczę wzrok i spojrzę na otaczające mnie ciemne pole, ciemną przyszłość, będę miała wrażenie że widzę miliard ślepich kotów wymrugujących w arytmetyce żywych istot wszechświata. Historię, historiami, życie starsze nim cokolwiek, niż cokolwiek umiem sobie wyobrazić.

Sevmione - Always. Część II. +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz