Cześć wszystkim! Dawno nie było (przez pewne problemy, stworzone przez ironię losu ludzkiego), ale na szczęście już jest rozdział!
Miłego czytania <3--------------------------------------------------------------
Rano wychodząc z wielkiej sali Blaise'a zaczepiła dwójka Gryfonów.
- Zabini! - krzyknął rudowłosy chłopak. Ślizgon był na początku zaskoczony, w końcu nie codziennie jakiś Gryfon miał do niego sprawę.
- Czego, Weasley? - wysyczał, zatrzymując się, zobaczył, że z Ronem przyszła brązowowłosa dziewczyna - Granger.
- Zadajesz się z Malfoyem, a on z Harrym, wiesz może, gdzie jest?
Ślizgon zmarszczył brwi. Dobrze pamiętał zacięty i zmartwiony zarazem wyraz twarzy Wybrańca poprzedniego dnia, gdy pytał go, gdzie może znaleźć Draco. Nie widział ich ani na kolacji, ani na śniadaniu, a połączywszy to z dziwnym zachowaniem blondyna z ostatnich trzech tygodni, nie mogło oznaczać to nic dobrego.
- Nic wam nie powiem - wywarczał brunet, nie chciał rozmawiać z nimi, dobrze pamiętał jaką nienawiścią darzyli jego przyjaciela i jak zareagowali na wieść, że Potter polubił się z nim. Chłopak odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę lochów.
- Jest z Malfoyem? - zapytała Hermiona.
- Skąd mam to wiedzieć? Zostawcie mnie w spokoju, mam lepsze rzeczy do roboty niż rozmowa z wami - rzekł Blaise, nie zatrzymując się jednak po chwili Gryfoni zaczęli podążać za nim. - Co jest?!
- Idziemy z tobą, żeby sprawdzić co z Harrym, skoro nam nie chcesz pomóc musimy zrobić to sami - oznajmiła szatynka. Ślizgon spiorunował ją wzrokiem. Nie zamierzał wpuszczać ich do lochów i narażając się tym samym na gniew Snape'a.
- Nie wejdziecie tam - wysyczał jadowicie.
- W takim razie nam pomóż, nie możesz zrobić tej jednej rzeczy? Masz tylko sprawdzić, czy Harry jest u Malfoya, a jeśli tak powiedzieć mu, żeby natychmiast do nas przyszedł. Tylko tyle, to naprawdę niedużo - rzekła dziewczyna, wyglądała na naprawdę przejętą. Zabini patrzył przez chwile na dwójkę stojącą obok niego i westchnął zrezygnowany. Skoro sam i tak zamierzał iść do Draco, żeby sprawdzić, co się dzieje, to w sumie może pomóc tym głupim Gryfonom.
- Niech wam będzie, ale żeby było w 100% jasne, czekacie na zewnątrz.
- W porządku - rzekł Ron, po czym cała trójka ruszyła do lochów. Przed wejściem rozstali się, Blaise wypowiedział hasło, na tyle cicho, żeby jego "towarzysze" go nie usłyszeli, a następnie wszedł do środka. Sam również zaczął się przejmować całą sprawą, bo sytuacja wyglądała dość poważnie, inaczej Gryfoni nie prosiliby go o pomoc.
Stanął przed drzwiami pokoju Malfoya, po czym zapukał kilka razu, ale nie usłyszał odpowiedzi, przez co serce zaczęło mu bić szybciej, Draco nie miał w zwyczaju wylegiwania się, dlatego powinien już wstać. Co, jeśli ich tam nie ma? - zastanawiał się Zabini. Pełen obaw wszedł do środka, zamykając za sobą drzwi. Stanął w bezruchu, poczuł, jak jego mięśnie zaczęły się rozluźniać, a na twarzy pojawiał się lekki uśmiech. Na wielkim łóżku, opatuleniu puchatą kołdrą spali Draco i Harry. Blondyn był wtulony w Wybrańca, który obejmował go jedną ręką , a druga była wtopiona w platynowe włosy. Wyglądali niezwykle uroczo, jak najszczęśliwsza para świata, pomimo tego, że wiele przeszli.
- Dobrze, że zasnęli w ubraniach - wymamrotał pod nosem Zabini, gdy już skończył napawać się na widok szczęścia swojego przyjaciela. Nie chciał ich budzić, ale jeśli nie on, to zrobiłoby to dwóch Gryfonów w nie najlepszych nastrojach. Podszedł do łóżka od strony Harry'ego i potrząsnął jego ramieniem, gdyż uznał, że odkopanie Malfoya z kołdry i uścisku bruneta, żeby spróbować go ocucić będzie zbyt czasochłonne. - Pobudka! - krzyknął.
![](https://img.wattpad.com/cover/237084081-288-k559932.jpg)
CZYTASZ
Coś ich do siebie ciągnie |Drarry
FanficRozdzielili się. Każdy musiał pójść w swoją stronę. Harry podążał ścieżką, którą wyznaczył mu Dumbledore, żeby pokonać Voldemorta i móc w końcu żyć szczęśliwie. Znaleźć swój Happy end, który chciał dzielić z pewnym blondynem czystej krwi z arystokra...