Witam wszystkich i zapraszam na nowy rozdział!
Miłego czytania <3--------------------------------------------------------------
Minęło kilka dni. Harry spędzał z Draco prawie cały czas wolny łącznie z nocami, które mimo wszystko były najcięższe dla blondyna, który wciąż miewał koszmary. Gryfon próbował przekonać swojego chłopaka do skonsultowania całej sytuacji z panią Pomfrey, ale mimo swoich wcześniejszych zapewnień Malfoy rozmyślał się za każdym razem, gdy byli już przy gabinecie. Na szczęście, po którymś razie, udało mu się przemóc i w końcu wyznał pielęgniarce, co się stało, a zmartwiona i przejęta kobieta niezwłocznie powiadomiła dyrektora, co nie było zaskoczeniem, ale również umówiła Ślizgona na rozmowę z bardzo dobrym magologiem.
Harry był naprawę dumny ze swojego chłopaka, gdyż pomimo kolejnych obaw i prób zawrócenia przełamał się i postanowił z nim porozmawiać. Jako że rezydował on w szpitalu św. Munga, potrzebowali kogoś, kto pomógłby im się tam dostać. Tutaj z pomocną ręką przybył Syriusz, który zabrał chłopców ze szkoły, teleportował się z nimi w odpowiednie miejsce, a następnie cierpliwie czekał, aby przetransportować ich z powrotem do zamku.
Przed wejściem do gabinetu blondyn był naprawdę spięty i gotowy ponownie się poddać, porzucając ich plan o rozmowie z lekarzem, wrócić do swojego pokoju i zakopać się głęboko w łóżku, ale Harry skutecznie wyperswadował mu ten pomysł z głowy. Swoją drogą brunet naprawdę się starał, cały czas i uwagę skupiał na Draco, nawet zorganizował transport i czekał na niego przed gabinetem z dobrą godzinę, było widać, że bardzo chce pomóc.
Tak jak się spodziewali, pierwsza wizyta nie zmieniła wiele, ale najważniejsze było, że pierwszy, najtrudniejszy krok został wykonany, a z każdym kolejnym miało być coraz łatwiej.
***
Piątek - Harry po skończeniu zajęć i odrobieniu swoich prac domowych, wparował do pokoju Ślizgona, który leżał na łóżku z książką w rękach. Brunet podszedł do niego i zabrał mu trzymany przedmiot.
- Co? - zapytał Malfoy.
- Wstawaj, idziemy - polecił Wybraniec.
- Niby gdzie? Zaraz zaczyna się cisza nocna - odpowiedział markotnie Ślizgon.
- Oj, no nie bądź taki. Prawie cały czas siedzimy w pokoju, tak nie można! Musisz się w końcu ruszyć, Draco, to dla twojego dobra, czas wyjść ze strefy komfortu.
- Znowu zaczynasz? Nie rozumiem cię, przecież jem, nie ćpam leków, śpię w nocy, dbam o siebie, chodzę na lekcje i na terapie, uczę się wszystkiego na bieżąco, czy to nie wystarczy?
- Widzę, że naprawdę się starasz, doceniam to i jestem z ciebie bardzo dumny, ale mam niespodziankę. Nie wyjdziemy poza mury zamku, nie martw się - powiedział Harry, patrząc na swojego chłopaka proszącym wzrokiem. Blondyn widząc ten wręcz magiczny wyraz twarzy, wobec, którego był bezbronny, wywrócił oczami i wstał.
- Niech ci będzie - wymamrotał. Gryfon uśmiechnął się szeroko i szybko cmoknął Draco w usta.
- Super! A teraz chodź - zakomenderował, po czym wyjął spod szaty srebrny materiał. Malfoy doskonale wiedział, co to było, jednak Harry nigdy nie używał z nim peleryny-niewidki. - Na co czekasz? - ponaglił go podekscytowany zielonooki. Draco stanął obok Gryfona, który przysunął się do niego i zarzucił na nich materiał. - Musisz iść blisko mnie, w dwójkę ciężej jest się ukryć pod peleryną, tak, żeby zasłoniła nas w całości.
- W porządku - odpowiedział Ślizgon. Nie miał pojęcia, co tym razem mógł wymyślić jego chłopak, ale widząc jego ekscytację, nie potrafił mu odmówić. Niezauważeni wyszli z pokoju i lochów, jednak przed wejściem na piętro Harry zatrzymał się i obrócił twarzą do zaskoczonego blondyna. - Coś nie tak? - zapytał zdezorientowany chłopak.

CZYTASZ
Coś ich do siebie ciągnie |Drarry
FanficRozdzielili się. Każdy musiał pójść w swoją stronę. Harry podążał ścieżką, którą wyznaczył mu Dumbledore, żeby pokonać Voldemorta i móc w końcu żyć szczęśliwie. Znaleźć swój Happy end, który chciał dzielić z pewnym blondynem czystej krwi z arystokra...