Rozdział 5

53 1 0
                                    

Johny po kąpieli uciął krótką drzemkę, po podróży czuł się tak zmęczony, że gdy wyszedł z wanny i wypił szklankę Whiskey, zmogło go natychmiast. Wstał czując się znacznie lepiej. Nabrał ochoty na dobrą kolację przed wieczornym wyjściem.

Założył czarny garnitur od Hugo Bossa, ciemna dopasowana koszula leżała na nim znakomicie. Wąskie spodnie odsłaniały perfekcyjnie wypastowane buty. Ogolony i pachnący zjechał na dół do restauracji. Kelner podszedł do stolika.

– Słyszałem, że macie dobrą kuchnię, poproszę o coś polskiego, jestem głodny jak cholera – uśmiechnął się do chłopaka z tacą w ręku. 

-- Proponuję panu delikatną gęś w sosie kurkowym z dodatkami – kelner był profesjonalistą.

– Ok, zaufam pańskiej propozycji, do tego poproszę jeszcze o białą kawę, a teraz proszę mi podać Jacka Danielsa z lodem.

-- W tej chwili proszę pana -  kelner ukłonił się, po czym odwrócił na pięcie i poszedł realizować zamówienie. Wrócił po 3 minutach serwując Johnemu Whiskey w oszronionej szklance. Ten przechylił ją prosto do gardła. Rozglądając się po restauracji nie mógł się nadziwić widząc tyle pięknych kobiet w jednym miejscu. Dopiero co wyszedł z hotelowego pokoju, a Polska zaskakiwała go od samego początku.

Kolacja smakowała wybornie. Mięso rozpływało się w ustach, a sos i dodatki sprawiły, że kubki smakowe Johnego oszalały ze szczęścia. Był gotowy na spotkanie. Podszedł do recepcji zapytać czy samochód z kierowcą będą czekać przed hotelem o wyznaczonej godzinie.

Piękna dziewczyna w recepcji uroczo odpowiedziała.

- Panie Hendrix, samochód będzie podstawiony za 10 minut. Kierowca jest poinstruowany gdzie Pana zawieść.

Podała mu również wizytówkę hotelu z numerem do siebie, w razie gdyby miał jakieś życzenia wystarczyło, że zadzwoni, a oni zajmą się resztą. Podziękował recepcjonistce i wyszedł na zewnątrz. Postanowił zaczerpnąć świeżego powietrza zanim pojawi się auto. Dochodziła godzina 20.30 Był parny lipcowy wieczór. Gwar siedzących przy ogródkach letnich gości hotelowych, potęgował uczucie jak gdyby znalazł się na wczasach. Humor zdecydowanie uległ poprawie i nie mógł się doczekać spotkania. Po chwili przy głównym wejściu zatrzymał się czarny mercedes klasy S z zaciemnionymi szybami. Drzwi kierowcy otworzyły się, a w nich pojawiła się wysoka blondynka z uplecionymi w warkocz włosami. Ubrana w ciemno granatowy uniform, otworzyła tylne drzwi pasażera.

Podeszła do Johnego .

- Mam na imię Klaudia i będę pana kierowcą.

Chwyciła go lekko pod ramię i poprowadziła do samochodu. Johny zdębiał. Sposób w jaki pani szofer zajęła się nim, przyprawił go o zawrót głowy, był oszołomiony. To, jak kontrahenci zadbali o jego samopoczucie, oraz jak wysoki poziom usług zaoferowali było totalnym zaskoczeniem. Nawet za oceanem nie był w taki sposób nigdy wcześniej obsługiwany.

Piękna blondynka powiedziała gdy wsiadał.

- Panie Hendrix jestem tutaj dla pana, więc jeśli ma pan jakiekolwiek życzenia, proszę śmiało mówić. Johny poprosił żeby zawiozła go do klubu. Raczej wygadany na co dzień, teraz kompletnie nie wiedział czego może sobie jeszcze życzyć. Dziewczyna ruszyła spod hotelu, roztaczając nieziemski zapach w samochodzie. Czuł się jak w niebie. Siedział na tylej kanapie, a gęba zjeżdżała mu powoli na podłogę. Jechali przez Warszawę. Rozglądał się ciekawie, by co chwilę łypać okiem na najpiękniejszego szofera z jakim miał przyjemność podróżować. Podjechali pod klub Hell & Heaven. Przed lokalem stała kolejka około 40 osób. Dziewczyna wysiadła z samochodu i otworzyła drzwi Johnemu. Gdy wysiadał, dostrzegł dwóch rosłych ochroniarzy, którzy szli w jego stronę.  Ubrani w czarne garnitury, posturą przypominali Conana Barbarzyńcę. Podeszli do niego.

- Witamy w klubie Hell & Heaven, pozwoli pan, że odprowadzimy go do środka.

Johny dojrzał kątem oka, jak Klaudia posłusznie stała przy samochodzie, zajmując się rozmową z jakimś facetem. Ochrona poprosiła tłoczących się przed wejściem żeby przesunęli się w bok, tym samym robiąc miejsce dla gościa. Weszli do ciemnego korytarza, który rozświetlały lampy ultrafioletowe ukazując graffiti, przedstawiające anioły latające pomiędzy chmurami. Na końcu korytarza znajdowały się ciężkie drzwi. Ochroniarze podeszli do nich i uderzyli parę razy pięściami. Po chwili, uchyliły się powoli.

- Teraz naprawdę witamy w Hell & Heaven, powiedzieli zgodnie, zostając z tyłu. Miłej zabawy panie Hendrix, dorzucili gdy drzwi zaczęły się zamykać za Johnym.

Chirurg z klubu Hell & Heaven .Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz