rozdział siódmy

1K 18 1
                                    


VI

*poprawiony*

pov Victoria

Po tym, jak Justin wyszedł, usiadłam na łóżku i zaczęłam jeść śniadanie, które dla mnie przyniósł, a następnie wzięłam wszystkie tabletki znajdujące się obok. Kiedy odłożyłam tacę z powrotem na stolik nocny, wstałam i skierowałam się prosto do łazienki, bo chyba wypadałoby wreszcie się ogarnąć i zabrać za robotę, której nikt za mnie nie wykona.

Cóż uroki bycia szefem, zawsze mnóstwo dokumentów do sprawdzenia, przygotowania, rozpisania czy Bóg wie jeszcze czego. Jednak myślę, że się do takiego stanu rzeczy przyzwyczaiłam w pewnym stopniu i potrafię to ułożyć wszystko tak, żeby mieć dużo czasu na spędzanie go z innymi i wyjściami czy do szkoły, czy do klubu.

Po drodze do łazienki zgarnęłam czysta bieliznę, czarno-fioletowe spodenki w drobną kratę z zakładką* i pierwsza bluzkę z wieszaka. Kiedy już weszłam do środka, odłożyłam rzeczy na półkę, włączyłam moją ulubioną playlistę ze Spotify na głośniczku wbudowanym w łazience i zaczęłam się rozbierać. Podczas gdy wanna zaczęła się napełniać wodą, rozpuściłam włosy i wyjęłam z półki wszystkie potrzebne mi płyny do kąpieli oraz oczyszczenia mojej twarzy, którą na razie umyłam tylko wodą i przetarłam ręczniczkiem papierowym. Weszłam do wanny, do której wlałam mój ulubiony czekoladowy płyn.

Kiedy oczyściłam całe swoje ciało, poleżałam chwile w wodzie rozmyślając i śpiewając cicho właśnie lecącą piosenkę 'Lost Boy'**, wyszłam z wody, osuszyłam się Puchatym szarym ręcznikiem i ubrałam na siebie bieliznę, następnie spodenki i jak się okazało moja ciemnoszarą krótką bluzkę. Rozwiesiłam ręczniki, włożyłam rzeczy z nocy do kosza na prania oraz włączyłam wentyl, bo wszystko w pomieszczeniu zaparowało.

Skierowałem się do mojego pokoju, gdzie usiadłam przy toaletce, nałożyłam osobny krem pod oczy, na resztę twarzy i szyje z dekoltem oraz lekko świecący balsam na usta. Moje rzęsy podkreśliłam bezbarwną odżywką, na brwi nałożyłam tylko przezroczysty żel. I tak dziś nie mam planów nigdzie wychodzić, a chłopaki widzieli mnie już w najgorszych stanach i sami nie lubią, gdy nakładam makijaż, a widzę się tylko z nimi.

Wstałam od toaletki, zabierając naczynia ze stolika I kierując się do kuchni, minęłam otwarte drzwi od pokoju Harrego, który dalej spał z Zaynem na nim, pewnie nie chciało mu się przenosić do siebie albo nie był w stanie, w pokoju Louisa, czyli następnym, też z otwartymi drzwiami nie widziałam nikogo, tylko usłyszałam przechodząc obok delikatny szum wody i cichą muzykę, więc jest w łazience. Tak dla jasności to mamy częściowo w stronę bardziej wygłuszone pomieszczenia na piętrach i piwnicy, tylko część użytku codziennego główna z kuchnią, salonem itp. jest normalna.

W kuchni, ani po drodze do niej nikogo nie spotkałam, pewnie reszta osób jeszcze nie wróciła. Włożyłam naczynia do zmywarki, którą od razu wstawiłam, a tackę schowałam do szafki obok.

Jest dziś niedziela, więc jutro niestety do szkoły, jezuuu kto to wymyślił? Nie, żebym zawsze tam przychodziła, ale jak pomyśle o tym, że znowu tam trzeba iść i znosić tych wszystkich ludzi wokół, to nawet mimo odpałów z chłopakami i wkurwiania wszystkich na czele z nauczycielami, odechciewa mi się wszystkiego. To naprawdę nie jest potrzebne nikomu do szczęścia, znajomych zawsze możemy spotykać gdzieś indziej i zaoszczędzić czas nie siedząc na lekcjach, na których i tak nic nie robimy. Bezsens po całości, co nie?

Dalej rozmyślając o głupocie pewnych rzeczy, skierowałam się do salonu, gdzie odsłoniłam wszystkie zasłony, by trochę rozjaśnić to miejsce, włączyłam telewizor na losowym kanale, żeby nie było tak cicho oraz podeszłam do panelu wbudowanego w ścianę i podwyższyłam temperaturę pokoju o parę stopni, bo robi się już coraz zimniej na zewnątrz, jak i w pomieszczeniu.

Usiadłam z kubkiem herbaty na kanapie i opatuliłam się kocykiem na niej leżącym, herbatę zieloną z mango zdążyłam zrobić sobie w trakcie myślenia o jutrzejszym dniu, a dokładniej szkole.

W telewizji zaraz po skończeniu się reklamy usłyszałam bardzo znaną mi piosenkę z bajki:

Jesteście gotowi?

-Tak jest kapitanie- Zaczęłam śpiewać razem z nimi.

Nie słyszałem!

-Tak jest Kapitanie!

- Oooooo!

Kto ananasowy pod wodą ma dom?

-SpongeBob Kanciastoporty!

Gąbczasto-kanciasty i żółty jak on?

-SpongeBob Kanciastoporty!

Kto grzyby i fale ze śmiechu chce gryźć?

-SpongeBob Kanciastoporty!

Jak ryba w wodzie poczuje się dziś?

-SpongeBob Kanciastoporty!

SpongeBob...! Gotowi!? Kanciastoporty!

-SpongeBob Kanciastoporty!

-SpongeBob Kanciastoporty!

-SpongeBob Kanciastoporty!

SpongeBob...! Kanciastoporty! Hahaha...!

*dźwięk wysokiego grania na flecie*

-Turutu tu  tu   tu   tu   tuu... - Odwróciłam głowę w bok i zauważyłam Harrego próbującego naśladować dźwięk fleta.

- Hahahaha...- Zaczęłam się śmiać z jego nieudolnych prób, a on po chwili do mnie dołączył.

- Hejka, wstałeś już?- Zapytałam się po opanowaniu śmiechu.

-Heeej, niestety już tak, było mi za gorąco, co jest dziwneee- zaczął mówić, podchodząc i rozwalając się na pozostałości kanapy-Jak wiesz mi zawsze jest tylko za zimno jak śpię i ogólnie jak chodzę po domu.

-Może przez Zayna? Widziałam, jak spaliście razem, pewnie cię nagrzał i było gorzej niż jakbyś spał przy kaloryferze- Wzruszyłam ramionami i spojrzałam na chłopaka.

-W zasadzie to chyba ma to sens- Podrapał się po karku i uśmiechnął w swój typowy sposób, pokazując rządek zębów.

-Ty byłeś za leniwy, by go odprowadzić do jego pokoju, czy jemu nie chciało się wracać, jak ciebie odnosił?- Napiłam się trochę, już przestygniętej mojej ulubionej herbatki.

-Zdecydowanie to pierwsze! Ten człowiek na nogach nie mógł ustać, więc musiałem go wziąć na ręce, a tak sie mnie uczepił, że ledwo dałem radę nas rozebrać.

-Mmm... rozebrać powiadasz? Działo się może coś interesującego, o czym nie wiem?- zapytałam, spoglądając na chłopaka z typowym wyrazem twarzy.

-Jak zawsze, musisz łapać mnie za takie słówka?- Chłopak zaśmiał się- Oczywiście! Nawet nie wiesz, ile cię ominęło, muszę ci wszystkie szczegóły poopowiadać.

Dołączyłam do śmiejącego się Harrego i po chwili usłyszeliśmy jeszcze jeden głos.

-Możecie być ciszej? Błagaaam...

Odwróciliśmy się, a po zobaczeniu Zee z dłońmi zasłaniającymi mu oczy, zaczęliśmy śmiać się jeszcze bardziej.

Po paru minutach, gdy po zażyciu tabletek dołączył do nas Zayn już wyglądający lepiej, wdaliśmy się wszyscy w luźną rozmowę. Chłopacy zaczęli opowiadać o tym, co pamiętają z ostatniego wieczora i komentowaliśmy dalej lecącego w tle na telewizorze SpongeBoba Kanciastoportego zdającego prawo jazdy.

-Misiuu, byłem u Justina i prosił czy mogłabyś do niego przyjść. Mówił, że to ważne i wolałby przekazać ci to w tym momencie- Po raz kolejny tego dnia odwróciłam głowę w stronę wejścia i tym razem dostrzegam Lou z poważnym wyrazem twarzy.

Ta wiadomość coś czuję, że mi się nie spodoba...

(((((((((((((((((((((((((((((1031słów)))))))))))))))))))))))))))))))))))))

*niedługo wstawię zdjęcie

** macie ją w mediach

Rozdział do końca tygodnia poprawię, a nowy do końca przyszłego

od kolejnego jak można się domyślić zacznie się dziać

Mam nadzieje, że wszystko się poprawnie opublikowało i widać, błagammm, tak jak Zayn o ciszę.

Jak macie pytania czy cos to można śmiało priv zawsze odpiszę, albo tutaj.

~Angel


Black Victory |¦Bad Sister¦|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz