16

1.3K 70 52
                                    

Niech te Święta, tak wspaniałe,

będą całe jakby z bajek.

Niechaj gwiazdka z nieba leci,

niech Mikołaj tuli dzieci,

biały puch niech z góry spada,

niechaj piesek w nocy gada.

niech choinka pachnie pięknie,

no i radość będzie wszędzie!

***********************



Kimkolwiek jest osoba, która wymyśliła, bądź uznała, że nauczanie wróżbiarstwa w szkołach będzie dobrym pomyłem... wal się. Równie dobrze mogliby zrobić godzinę wolną dla nas. Ale nie, po co. Tak więc szłam sobie teraz do jakiejś małej, dusznej sali, w której śmierdzi różnymi kadzidłami i ziółkami. Kolorowe pufy, niskie stoliki i kolorowe filiżanki z kotami, w których robimy herbaty do wróżenia. Spróbujcie wytrzymać tam całą godzinę. Jeszcze jak widzę te niektóre dziewczyny, które wierzą we wszystko co mówi profesor Wilhelma Grubbly-Plank  to nic tylko się załamywać.

W dodatku dlaczego to wejście musi być w suficie? 

I dlaczego musi to być drabinka? 

Serio nikt nie pomyślał o tym, że mamy spódnice jako element mundurku?

Jednak nie ważne jak bardzo nie chce mi się na to chodzić, nie mogłam opuszczać zajęć. 

Jedynym plusem tych zajęć jest to, że chodzą tam Huncwoci, którzy zawsze muszą coś odwalić. W szczególności Black, który jest ulubionym uczniem profesorki. To wcale nie tak, że on po prostu mówi co mu ślina na język przyniesie, a ona wierzy we wszystko co on powie. Ale kto by się tym przejmował? Ważne, że cokolwiek tam się dzieje inaczej już dawno bym umarła z nudów. Lecz teraz kiedy Black dalej leży nieprzytomny w Skrzydle nie dzieje się za wiele. Nawet pozostali Huncwoci przystopowali trochę w żartach. Ale trzeba jakoś żyć. 

Chyba, że życie was nie lubi. Tak jak mnie.

~ Panienko! Panienko Grindelwald, proszę poczekać!- Odwróciłam się i ujrzałam zziajanego Ślimaka, który właśnie mnie dogonił. 

~ Coś się stało panie profesorze?

~ Nie. Znaczy tak. O jeju chwilka...- sapnął. Starość nie radość, co? Mężczyzna jeszcze przez chwilę normował oddech aż w końcu wyprostował się i zaczął mówić.~ Dyrektor panią wzywa. Ma jakąś sprawę. Prosił byś się stawiła u niego zaraz.

Skinęłam głową i odwróciłam się z zamiarem odejścia. Przynajmniej ominie mnie Wróżbiarstwo, a przynajmniej jego część.

~ Ah, i jeszcze jedno! Mogłabyś to zanieść pani Pomfrey do Skrzydła Szpitalnego? Mam dzisiaj kompletne urwanie głowy.- No jasne. Czemu nie. Przecież zawsze można wykorzystać uczniów. Opiekun mojego domu podał mi torbę z czymś w środku. Skłamałabym mówiąc, że nie jest ciężka. Była. Tak trochę bardzo. Co on jej tam powsadzał? Jednak mimo to wzięłam torbę i ruszyłam do Dropsa.

Drodzy państwo, chyba właśnie zostałam sową na przesyłki. 

Stąd na szczęście nie było daleko do jego gabinetu, więc droga nie zajęła mi więcej niż pięć minut. Po raz kolejny wjechałam po zaczarowanych schodach Gargulca i zapukałam do drzwi. Już po kilku sekundach usłyszałam pozwolenie. 

Panienka GrindelwaldOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz