Prolog

801 22 0
                                    

Bycie najmłodszym dzieckiem w rodzinie jest problematyczne. Szczególnie, gdy twoje rodzeństwo jest tak "wybitnie uzdolnione".  Odkąd pamiętam byłam ciągle z nimi porównywana.

Christian od małego był oczkiem w głowie rodziców. W końcu to jedyny syn. Najpierw zapisany na karate dla dzieci, potem dobrze rokujący piłkarz w przedszkolu, a obecnie licealna gwiazda futbolu amerykańskiego. Wysoki, umięśniony blondyn o zabójczym uśmiechu, który nawet podstarzałą pannę z gromadą kotów potrafi sobie zjednać. W dodatku już zapowiedział, że zaraz po ukończeniu szkoły zamierza wstąpić do wojska, z czego rodzice są niezmiernie dumni.

Amber... To suka. Za to bardzo ładna suka. Nigdy nie potrafiłyśmy się dogadać. Drobna, o idealnych proporcjach i złocistych włosach. Od zawsze wiedziała, że chce błyszczeć. Podobnie jak Chris należała do szkolnej elity, otoczona wianuszkiem wielbicielek i... wielbicieli. Baletnica i kapitan drużyny cheerleaderek.

W końcu dochodzimy do Melanie. Jako jedyna ma w nosie całe to show. Skromna, nieśmiała i wspaniała artystka. Gablotę w salonie zdobią jej liczne nagrody z konkursów pianistycznych oraz podziękowania za wolontariaty. Pomoc w kościele, schroniskach dla zwierząt i domach pomocy społecznej to dla niej chleb powszedni. Szczególnie mama nie może nachwalić się nią przed swoimi przyjaciółkami i sąsiadami. Takie idealne dziecko.

No i jestem jeszcze ja... Czasami mam wrażenie, że zostałam adoptowana. Jako dziecko dostawałam rzeczy po starszych siostrach i można powiedzieć, że żyłam w ich cieniu. Tata zapisał mnie na jazdę konną, ale nigdy nie było to moją pasją. Z każdych zajęć wracałam obolała, ale nie miałam odwagi przyznać się do swojej niechęci. Dopiero w połowie podstawówki udało mi się wykręcić natłokiem zajęć. Wolałam siedzieć na zajęciach dodatkowych lub przygotowywać się do konkursów matematycznych czy językowych niż znowu jechać do stadniny. W sumie to zostało mi to do dzisiaj. Niemniej moje nagrody lądowały w szafie lub na półce w moim pokoju. Rzadko też usłyszałam pochwałę, nawet gdy osiągałam jedno z czołowych miejsc w konkursach międzynarodowych. Czasami zastanawiałam się czy rodzice nie kochają mnie mniej, bo tak bardzo się od nich różniłam. Byłam jedyną w rodzinie, której w genach przekazali kasztanowe włosy i zaokrągloną figurę. W wieku 12 lat zdołałam przerosnąć zarówno mamę, jak i siostry. Tylko raz tata wspomniał, że odziedziczyłam wygląd po dziadkach.

Właśnie... O starszych pokoleniach w naszym domu się nie rozmawiało. Można powiedzieć, że to temat tabu. Tylko raz poruszono tę kwestię. Było to przy okazji tworzenia drzewa genologicznego na potrzeby zadania domowego. Oznajmiono nam, że mamy się nie pytać o dziadków, ponieważ nie byli, nie są i nie będą częścią naszego życia. Powiedziano nam jedynie, że rodzice znali się od małego właśnie ze względu na przyjaźń swoich rodziców, ale nigdy nie popierali ich stylu życia. W związku z tym zaraz po osiągnięciu pełnoletności opuścili rodzinny dom i wyjechali by zacząć wszystko od nowa. Nie powiem, takie wyjaśnienia zaintrygowały mnie i wzbudziły moją ciekawość. Próbowałam dowiedzieć się czegoś na własną rękę, ale bez miasta i imion ugrzęzłam w martwym punkcie. Wiedziałam też, że w domu niczego się nie dowiem.

W sumie minęło trochę lat i wszystko się zmieniło. Przypadła mi łatka kujonki i autsajderki. Głównie spowodowane było to prześladowaniami szkolnej elity, na czele której zawsze stała moja siostra. Między mną a Amber było tylko 2 lata różnicy, także niestety spotykałyśmy się na każdym etapie nauki. Na początku starałam się jej przeciwstawić, ale szybko się poddałam, bo przypominało to walkę z wiatrakami, którą zawsze ostatecznie przegrywałam.

Teraz miałam zacząć liceum...

Arma- Balaur MC #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz