7

460 17 1
                                    

Piątkowego poranka jak zwykle udałam się do szkoły, ale po zajęciach nie miałam zamiaru już wracać do domu aż do późnego sobotniego popołudnia. Kora zgodziła się kryć mnie przed rodzicami, a jej mama nie miała nic przeciwko okłamaniu mojej rodzicielki. Tego dnia zaczęłam jej zazdrościć, że ma chociaż jednego normalnego rodzica. Także teoretycznie nocowałam u koleżanki, a w rzeczywistości w tym czasie miałam przebywać w domu klubowym Angeles Oscuros.

Zaraz po lekcjach pojechałyśmy z Dream porozmawiać z Darkness'em. Poprosiłam go o rozmowę na osobności i opowiedziałam o wszystkim. Długo mi się przyglądał, ale ostatecznie nie widział żadnych przeciwwskazań odnośnie mojej obecności, szczególnie, że oba kluby prowadziły współpracę. Miał pewne obiekcje, żeby nikomu nie zdradzać naszej rozmowy, ale ostatecznie pozwolił mi na dalsze ukrywanie mojej tożsamości. Obiecałam mu, że w najbliższym czasie zdradzę kim jestem.

Liczyłam, że od tego momentu będę mogła poświęcić się przygotowaniom do wieczornej imprezy oraz spokojnie porozmawiać z Alex, ale moje plany szybko zostały zweryfikowane. Zaledwie 1,5 h od zakończenia spotkania z Darkness'em, dobrą zabawę z koleżanką, przerwał mi dźwięk przychodzącej wiadomości.

"Przyjdź do baru"

Nie ma to jak krótka wiadomość od stryjka. Wspaniale. Powiadomiłam Dream, że muszę wyjść, ale na pewno wrócę zanim zacznie się impreza. Spojrzałam na siebie w lustrze i z trudem poznałam tę dziewczynę. Miałam mocny makijaż, skórzane spodnie i stanik z ćwiekami. Strój uzupełniały botki na obcasie, ozdobione łańcuszkami i ramoneska. Postanowiłam jednak nie przebierać się w poprzednie ubrania, bo w barze i tak nie będę się wyróżniała.

Teraz pozostało tylko znaleźć jakiś transport. Pewnym krokiem wyszłam przed budynek i zobaczyłam kilku mężczyzn właśnie wsiadających na swoje maszyny. Podeszłam do nich, żeby zapytać czy któryś będzie na tyle miły, żeby podwieźć mnie do miasta.

- Nie ma problemu, młoda- powiedział jeden z nich, taksując mnie wzrokiem.- A gdzie się chcesz dokładnie dostać?

- Do baru- odpowiedziałam.

- To dobrze się składa- skomentował drugi motocyklista.- Akurat tam się wybieramy. Wskakuj- dodał, wskazując na miejsce za sobą.

Nie zastanawiając się, wskoczyłam na motocykl i mocno objęłam go w pasie. Wiedziałam, że prawdopodobnie czeka mnie długi wykład na temat tego z kim powinnam, a z kim nie, jeździć na motorze.

Już po kilku minutach byliśmy na miejscu. Pożegnałam się i weszłam do środka. Od razu powitał mnie okropny hałas, zapach spoconych ciał, alkoholu i papierosów. Idealnie moje klimaty. Rodzice dostaliby zawału, gdyby mnie tu zastali. Rozejrzałam się uważnie i w końcu dostrzegłam Black'a. Na moje nieszczęście nie siedział sam. Oprócz drugiego VP i Prezesa naszego klubu, był tam też Darkness, Serpe i nieznany mi młody mężczyzna. Chcąc, nie chcąc, podeszłam do nich i usiadłam.

- A ona co tu robi?- zapytał Serpe, krzywiąc się.

- Też bym chciała wiedzieć- skomentowałam.

- Skoro rozmawiamy o długotrwałej współpracy, to powinna tu być- powiedział B.- Będzie stanowiła łącznika pomiędzy naszymi klubami.

- Jakaś dziwka ma wnikać w tak poważne sprawy?- dziwił się dalej chłopak.

W tym momencie nie wytrzymałam i zanim ktokolwiek inny zdążył zareagować na tę obelgę, wysunęłam z rękawa nóż i wbiłam w stół pomiędzy palcami jego prawej dłoni. Następnie nachyliłam się w kierunku jego tępego łba i wyszeptałam:

- Radzę ci nie popełniać ponownie tego błędu i zacząć odnosić się do mnie z szacunkiem.

Chłopak zszokowany patrzył to na mnie, to na nóż. W tym momencie Prezes i obaj VP Balaur zaczęli się śmiać, a ten pierwszy dodał:

- Moja krew.

Serpe zaczął być jeszcze bardziej zdezorientowany, więc w końcu postanowiłam wyjaśnić sytuację:

- Dziadek numer jeden- wskazałam na Prezesa.- Dziadek numer dwa i stryj- po kolei kiwnęłam głową na VP.

- Bez jaj- po raz pierwszy odezwał się nieznajomy.- Tak w ogóle jestem Sabie, Prezes Dawakan Apocalypse, a mojego brata najwyraźniej już znasz.

- Arma- podałam mu dłoń.- Egzekutor Balaur.

Widziałam, że wzbudziłam zainteresowanie swoimi słowami. Dotychczas Darkness wiedział tylko, że należę do klubu dzięki rodzinnym powiązaniom, ale nie zdawał sobie sprawy, że oprócz tego zajmuję tak znaczącą pozycję.

Po chwili ciszy, nareszcie postanowiono przejść do meritum. Wyjaśniono, że obecność Balaur MC była konieczna ze względu na sytuację kryzysową. Jakiś obcy gang, który nigdy nie ujawnił swojego logo, zaczął bruździć na tym terenie. Znikały młode kobiety, dzieciaki umierały po przedawkowaniu jakiegoś trefnego towaru, a dostawy nigdy nie docierały na miejsce. Dawakan Apocalypse i Angeles Oscuros pilnowali, żeby nieletni nie ćpali, mieli pełną kontrolę nad tym, kto zażywał.

Powoli w mojej głowie zaczął kształtować się obraz konsekwencji, z którymi może przyjść się nam zmierzyć. Po pierwsze, jeżeli taki stan rzeczy będzie się utrzymywał, to we wszystko mogą się wmieszać federalni, a to oznacza poważne kłopoty. Po drugie, miejscowi mogliby się odwrócić od klubów i zrobić na nich nagonkę. Z tego powodu koniecznym było zlikwidować inwazyjny klub.

Postanowiliśmy dzisiaj się zabawić, a dopiero od jutra podjąć jakieś kroki. W dodatku powiedziałam stryjowi, że to z jego powodu musiałam się ujawnić, więc powinien uznać moje zwycięstwo. Na początku protestował, ale ostatecznie przekazał mi z niechęcią kluczyki do Yamahy. Postanowiłam się nad nim zlitować i ten ostatni raz pozwolić mu poprowadzić motocykl. Wiedziałam jak uwłaczające by dla niego było, gdyby musiał wracać jako "plecaczek".

Już miałam wychodzić, gdy Black mnie zatrzymał:

- Do miasta przyjeżdża Wolf i Doktorek. Trzymaj się od nich z daleka. Wiesz, że obaj są niezrzeszeni, a w dodatku to skurwiele. Nie chcę, żebyś się w coś wpakowała.

Kiwnęłam głową, że przyjęłam to do wiadomości. Jednak, gdy się odwróciłam na moich ustach pojawił się uśmieszek.

Arma- Balaur MC #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz