-Jezu znowu te męczarnie.
Wstałam z łóżka, szybciutko się ubrałam i pobiegłam do kuchni zjeść śniadanko.
-Zawieziesz mnie do szkoły?- poprosiłam tatę, mimo że odpowiedz była jasna niczym słońce.
-Nie.
Oczywiście
Wyszłam pośpiesznie z domu. Pewnie znowu się spóźnię! Już trzeci raz w tym miesiącu, a mamy dopiero 6 października grr
Gdy mijałam pepko, zatrzymał się obok mnie samochód.
Okej, boje się.
Szyba powoli poszła w dół, a ja zobaczyłam najprzystojniejszego mężczyznę w moim życiu.
Czarne włosy, zarost, ciemna karnacja i cudowne brązowe oczy, które wywiercały dziurę na mojej twarzy.-Podwieźć cię baby girl? - zapytało to Ciacho
Co? Ok. Podoba mi się.
-Tak, z chęcią. Zaraz się spóźnię do szkoły, więc skorzystam z twojej propozycji. - uśmiechnęłam się.
-Jak masz na imię, piękna?
-Zuzia, a ty?
-Massimo, ale mów mi Mass.
-Ok, Mass.Nie mogę, jaki ona jest przystojny, jezu.
-Więc gdzie jest twoja szkoła?- zapytał Mass
-A no tak, zapomniałam powiedzieć najważniejszego. Ulica Greja 14a.
-Ok.I ruszyliśmy. Jechaliśmy w ciszy, aż wreszcie zaczął rozmowę.
-Pojutrze odbiorę Cie ze szkoły i pojdziemy na randkę Ok? O której kończysz?
O jezujezujezujezu. Zapytał, o matko. ZAPYTAŁ!!!!
-Coż, kończę o 15.20. - odpowiedziałam, z drżącym głosem,
-Ok, więc wtedy Cię odbiorę, pójdziemy najpierw do kina, potem na kolację, a później do mnie.
-Ok.
-Jesteśmy, wysiadaj.
-Ok.
-Czekaj.
-Co chcesz?
-Przybliż się do mnie - powiedział dobitnie
-Ok- przybliżyłam się i poczułam jego cudne, malinowe usta na swoich.
- Wysiadaj.Ok, to było w chuj dziwne.
Tylko for fun
CZYTASZ
trójkącik - marzenia się spełniają
Fanficona - młoda, piękna, buntownicza oni - starzy, przystojni, utalentowani muzycznie to poważna historia miłosna.