To dziś.
Sobota.
Dzisiaj wyprowadzam się z domu, w którym się wychowałam. Nie ukrywam, trochę przykro robi się na serduszku, ale kurwa, będę ze swoimi mężczyznami.
Będzie dobrze.
Mój telefon nagle zaczął wibrować.
-Halo?- usłyszałam głos Rafała
-Um, hej. Już jesteś?
-Tak, schodź skarbie.
-Oki, już idę. Pożegnam się z rodzicami. Kocham Cię.
Rozłączyłam się, ale nie odłożyłam telefonu. Wybrałam inny numer
-Cześć, coś się stało? Czemu dzwonisz? - usłyszałam głos Massa
-Cześć kochanie, nie nic się nie stało. Chciałam po prostu usłyszeć twój głos. Bardzo Cię kocham.
-Ja Ciebie też kocham. Coś jeszcze?
-Jesteś zajęty? - spytałam nie pewnie
-Głupie pytanie. Zajmuje się naszym ślubem.
-Ou, naprawdę?
-No jasne głuptasku. Ślub bierzemy za trzy tygodnie na Malcie. Będzie 634 osób. Nasze rodziny, znajomi oraz moi wszyscy pracownicy.
-Tak szybko? Myślałam, że poczekamy, nie wiem tak, może.... kilka lat?- powiedziałam nie pewnie.
-Po co czekać, kochamy się, będziemy razem od jutra mieszkać. Będzie cudownie. Chce najszybciej założyć rodzinę i spędzić z tobą resztę życia. Kocham Cię skarbeczku.
-Ja też. Muszę kończyć. Mama mnie wola. Pa, do jutra.
-Pa...- coś chciał jeszcze powiedzieć, ale się szybko rozłączyłam.
O cholerka.
Muszę coś szybko wymyślić.
Wzięłam walizkę i wyszłam szybko z pokoju. Pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu.
Samochód Rafała stał, troszkę dalej. Nie chciałam robić sensacji na moim osiedlu.-Hej. - powiedziałam uśmiechnięta.
-Cześć najdroższa, co tak długo?
-Oj wiesz, babskie sprawy. Hahahha. - zaśmiałam się.
Kłamanie idzie mi coraz lepiej.
-Mam dla Ciebie niespodziankę. - powiedział Rafałek.
-Uuu, jaką?
-Wiesz, mój znajomy niedługo bierze ślub, na Malcie. Dostałem, zaproszenie z osobą towarzyszącą. Od razu się zgodziłem. Skarbie, za trzy tygodnie lecimy na Maltę!!! Za darmo!
O mój boże.
Teraz dopiero mam problem.
CZYTASZ
trójkącik - marzenia się spełniają
Fanficona - młoda, piękna, buntownicza oni - starzy, przystojni, utalentowani muzycznie to poważna historia miłosna.