Po jakoś 32 minutach byliśmy u Massimo i wow. Mieszkał w wielkim, prześlicznym i w chuj drogim mieszkaniu.
Pieprzony bogacz.
-Chodź, zaprowadzę Cię do kuchni. Ugotujesz mi coś bo jestem bardzo głodny. - powiedział.
-Oki, bardzo lubię gotować. Zrobię Ci coś pysznego. - skłamałam i serdecznie się uśmiechnęłam do mojego ukochanego.
-Dobra, zrób coś i tyle. - powiedział, po czym skierowaliśmy się wzdłuż długiego korytarza. Na jego końcu znajdowała się wielka kuchnia połączona z salonem.
Mass zostawił mnie i skierował się ku schodom.
Okej. Od czego by tu zacząć.
Rozejrzałam się po pomieszczeniu, pootwierałam szafki, otworzyłam lodówkę. Nie miałam żadnego pomysłu. Nienawidzę gotować.
W szafce nad zlewem zauważyłam zamknięte płatki czekoladowe. Mmm czokapiki, moje ulubione.
Wyjęłam dwie miski, wsypałam płatek i zalałam zimnym mlekiem, które wyjęłam z lodówki.
Najpierw płatki, potem mleko. Nigdy inaczej.
Postanowiłam wsiąść obie miski i poszukać Massa. Znalazłam go bardzo szybko, siedział prawdopodobnie w swoim gabinecie.
-Hej, co tam dobrego dla mnie masz? - spytał mój misiek
-Proszę, czokapiki z mlekiem. Moje ulubione danie. Nie chciało mi się nic gotować. Następnym razem, pokaże Ci moje umiejętności kucharskie. - mrugnęłam do Massa.
-Nie będę ukrywał, że spodziewałem się czegoś lepszego.
Przy naszym obiedzie, dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. To naprawdę cudowny człowiek.
Zakochałam się po uszy.
W dwóch mężczyznach.
A może tylko w jednym....
Only for fun
Z dedykacją dla Czokapikk
CZYTASZ
trójkącik - marzenia się spełniają
Fiksi Penggemarona - młoda, piękna, buntownicza oni - starzy, przystojni, utalentowani muzycznie to poważna historia miłosna.