Postacie: Ranboo, TechnoBlade
Uniwersum: Dream SMP [Alternate Universe]
Wiek: 16+
Ostrzeżenia: Wulgaryzmy, przemoc
Świat: Można powiedzieć że Dream SMP, tylko że taki mój mały pomysł związany z faktem co by było gdyby Ranboo znał TechnoBlade wcześniej.
Opis: TechnoBlade po rozłące z swoimi braćmi oraz ojcem decyduję się poszukać przygody oraz zabić smoka kresu. Kiedy w końcu mu się to udaję, natrafia na mały dość niecodzienny problem, który wydaję się dziwnie chodzić za nim krok w krok...━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
゚゚・*:.。..。.:*゚:*:✼✿ ♡ ✿✼:*゚:.。..。.:*・゚゚
━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
To właśnie był ten moment... To, czego w stanie byli dokonać tylko najbardziej szaleni oraz najsilniejsi z wszystkich ludzi, stało przed nim otworem oraz było gotowe do zakończenia tego wszystkiego poprzez jeden prosty i brutalny ruch mieczem. Nie miał zamiaru teraz podjąć się odwrotu, czy też drogi ucieczki, gdyż byłoby to zwyczajnie nie w jego osobie, by uciekać przed swoim sukcesem, gdy ten był tak blisko. Czuł jak krew w jego żyłach buzuję i znając podstawy chemii jakich nie raz używał do tworzenia swoich własnych wywarów mógł powiedzieć, że dzięki pomocom tej logiki już dawno powinna ona zamienić się w wrzątek i wykipieć, ale nie obchodziło go to. Kochał tą chorą satysfakcję jaką dawała mu możliwość wyrażenia swojej własnej chęci mordu, którą na każdym kroku jego wewnętrzne głosy popierały i krzyczały żeby ją wypuścić*. Nawet nie próbował się im opierać, bo po prostu nawet nie widział w tym sensu. Nie raz zwracano mu uwagę na to, iż potrafi on za bardzo się ponieść oraz bez jakichkolwiek wahań sięgnąć po swoją broń, by zgładzić innych, ale go to nie obchodziło. Nie miał prawdziwych przyjaciół, ale to nie było też tak że zależało mu na nich. Jednym osobą jakim ufał i nie miał zamiaru tego zmienić, byli tylko i wyłącznie jego najbliżsi z rodziny, choć biorąc pod uwagę ostatnie zachowanie i skandale do jakich miało miejsce dojście ani trochę nie świadczyło o tym, żeby zaczął się do niego przyznawać.
Wbrew temu jednak, on nadal dzielnie kroczył wyznaczoną przez samego siebie drogą, która mimo iż pełna była pułapek oraz niespodzianek, nie przeszkadzała mu, a tylko bardziej napalała do dalszego odkrywania tego małego świata. Dlatego też, kiedy w pewnej karczmie, w której udało mu się pewnego pięknego wieczora zawitać, informację dotyczące legendarnego smoka kresu były dla niego niczym manna z nieba, która została dla niego zesłana z góry w prezencie. Nie wahał się nawet sekundy kiedy odbywał dalekie podróże oraz przygotowania, a w chwili kiedy okazało się, iż był tak blisko swojego celu, tylko przepełniła go jeszcze większa determinacja niż dotychczas, by później kiedy przyszedł ten wyczekiwany przez niego czas, zacisnąć tylko na swojej rękojeści od jego drogocennego ostrza tylko swój uścisk i zgładzić bestię, która dla wielu wydawała się być tylko legendą.
- U... Udało się... - Zdołał z siebie wydukać pomiędzy głębokimi wdechami kiedy spoglądał zwrócony w górę na rozpadające i zmieniające się w pył ciało pokonanego potwora, który między swoimi ostatnimi pchnięciami otworzył tylko szeroko paszczę, by wydać z siebie bezdźwięczny okrzyk i uznanie własnej porażki. Zaczęła go otaczać delikatna smuga, która barwami mieniła się najrozmaitszymi odcieniami jaskrawej zieleni, żółci oraz bieli, by zostawić zaraz za sobą nic innego, aniżeli zwykłe wspomnienie i ekscytację wypływającą z przeprowadzonego przed sekundą wycieńczającego pojedynku.
Mężczyzna tylko przygwoździł swój i tak już żelazny uścisk jeszcze bardziej do tarczy, którą dzierżył w osobnej dłoni, po czym upadł bezwładnie na ziemię, rzucając się na nią pełen radości oraz ekstazy z tego faktu, iż w końcu udało mu się zakończyć to wszystko. Powolnie wstał, by zignorować wszelakie spojrzenia rzucane mu przez ponad czterometrowe kreatury, które momentami utrudniały mu walkę bardziej aniżeli on by tego chciał. Odetchnął z słyszalną ulgą w głosie, aby mozolnie wstać i na linii jego horyzontu tym razem mogła się ukazać szara budowla, w momencie w którym do niej podszedł ukazała mu się pewnego rodzaju czarna jakby ciecz, z każdą minutą coraz bardziej sącząca się z jego głębi. Podróżnik tylko niepewnie włożył przez nią swoją własną rękę, by po drugiej stronie móc momentalnie wyczuć pewnego rodzaju konstrukcję sądząc po teksturze z drewna, która zapewne była jego wcześniej postawionym przez niego płotkiem, na znak jeśli miałby nie powrócić, świadczyłoby to znalazcy o tym, iż ktoś tu przed nim był. Jednak nie, był w stanie wyczuć każdą drzazgę, która próbowała wbić mu się w jeden z jego palców, a mimo to nie odpychało go to ani trochę, a wręcz cieszyło.
CZYTASZ
MCYT One-Shots
FanfictionOne-Shoty/Two-Shoty o zagranicznych youtuberach z minecrafta. Notowania: #1 karl [08.10.2k20] #1 dreamsmp [30.11.2k20]