6)Nawet nie wasz się go tknąć zboczeńcu

1.4K 121 69
                                    

K- Czemu nikt z nami nie idzie?

I- Koleś musi nam zaufać. Jeśli pójdziemy z obstawą może zrobić się podejrzliwy.

Weszliśmy do baru. Było to miejsce głównie przesiadywane przez szychy.

Izuku wskazał dyskretnie stolik, na którym siedział mocno umięśniony mężczyzna z tatuażami na twarzy.

K- To on?

I- mhm

K- Będzie ciężko...


J(Jack) - No witam. Spóźniliście się.

I- Przyszliśmy na czas. To Pan przyszedł za wcześnie.

Mężczyzna zaczął się śmiać pokazując przy tym swój złoty ząb.

I- Przejdźmy do konkretów

J- Z tobą zawsze~

Izuku zacisnął pięści pod stołem.

I- Dobrze... chcielibyśmy się pozbyć motocyklistów. Są oni nawet potężną grupą. Jednak jeśli opracujemy doby plan, łatwo się ich pozbędziemy. Nawet jeśli mają jakiś sojuszników, to z naszymi trzema organizacjami nie mają szans. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem podzielimy się wszystkim sprawiedliwie.

J- Tobą też?

Zielonooki nerwowo przygryzł wargę.

I- Nie...

J- Szkoda...

Zdałem sobie sprawę, że podczas całego spotkania mężczyzna w ogóle nie słuchał Izuku. Tylko się na niego gapił i wymyślał sprośne teksty.

I- Dobrze... Najlepiej będzie jeśli napadniemy na nich w sobotę. Wtedy będą mieli spotkanie. Wszyscy będą obecni, więc nie będziemy tracić czasu na jakichś niedobitków.

J- Oczywiście, rozumiem

Mężczyzna pożerał chłopaka wzrokiem

K()- Jak ja go zaraz...

I- Przejdźmy do konkretów... plan nie jest jeszcze gotowy w 100%, ale jeśli się zepniemy to dopracujemy go na czas

J- Masz zgrabne ciało...

I- Kurwa weź z nim rozmawiaj, bo ja już dłużej nie mogę!!!

K- Nie mamy czasu na takie zaczepki. Niech Pan się przestanie, bo nie przyszliśmy tu po to. -Wycedziłem przez zęby

Wyraz twarzy mężczyzny zmienił się na surowy i obojętny.

Podałem mu papiery z ważnymi informacjami. Mężczyzna przeglądał je z wyraźnym znudzeniem.

J- Niby nie jest źle, ale muszę odmówić. Mam dobre relacje z motocyklistami. Jeśli miałbym już wybierać, to wolałbym was najpierw sprzątnąć. Stanowicie większe zagrożenie.

K- To po co zgodziłeś się na spotkanie?!

J- Chciałem zobaczyć co oferujecie

K- Dobra, chodź Izuku, idziemy stąd. Nikt najwyraźniej nie traktuje nas poważnie.

Wstaliśmy i ruszyliśmy w kierunku drzwi.


J- Ej! Izuku, tak?

I- Co?

J- Deku mógłby się czasem tobą podzielić. Dziwki raczej nie sypiają tylko z jednym.

Izuku rzuciłby się na mężczyznę, gdyby nie to, że go przytrzymałem. Chłopak zaczął przeklinać i szamotać się. Wpadł w szał. Jack niewzruszenie patrzył na to z rozbawieniem.

K- Izuku, uspokój się

I- Łatwo ci mówić! To nie ciebie nazwał dziwką!

K- Nie warto

Chłopak odepchnął mnie i wściekłym krokiem wyszedł z budynku.

K-Skurwiel

Jack tylko przerzucił oczami.


Kiedy wyszedłem z budynku zauważyłem jak Izuku od zabezpiecza pistolet.

K- Izuku stój!

I- Nie! Niech nie myśli, że może mnie tak bezczelnie obrażać!

K- Ale zobacz - ściszyłem głos- wszyscy ci ludzie to pewnie jego ochroniarze. Jeśli strzelisz, zabiją cię. Warto zginąć za takie gówno?!

Chłopak zawahał się. Po chwili schował pistolet. W jego oczach zauważyłem łzy. Tamten mężczyzna go zranił. Czułem wściekłość. Przyrzekam, że gdy tylko nadarzy się okazja, zabije gnoja.

K- Przytulić cię?

Chłopak natychmiast skorzystał z okazji i wtulił się w mój tors. Zacząłem głaskać go po głowie. Pozwoliłem Izuku spokojnie wypłakać się w moją klatkę piersiową. Szkoda mi się go zrobiło. Jak ten skurwiel śmiał doprowadzić go do takiego stanu?! To jeszcze tylko dzieciak.

Staliśmy tam dopóki Izuku nie oderwał się ode mnie

I- Dziękuję

K- Nie ma za co. Wracamy?

I- mhm


A:Szkoda mi Izusia :c





MAFIA~ Bakudeku/ KatsudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz