K- Czemu nikt z nami nie idzie?
I- Koleś musi nam zaufać. Jeśli pójdziemy z obstawą może zrobić się podejrzliwy.
Weszliśmy do baru. Było to miejsce głównie przesiadywane przez szychy.
Izuku wskazał dyskretnie stolik, na którym siedział mocno umięśniony mężczyzna z tatuażami na twarzy.
K- To on?
I- mhm
K- Będzie ciężko...
J(Jack) - No witam. Spóźniliście się.
I- Przyszliśmy na czas. To Pan przyszedł za wcześnie.
Mężczyzna zaczął się śmiać pokazując przy tym swój złoty ząb.
I- Przejdźmy do konkretów
J- Z tobą zawsze~
Izuku zacisnął pięści pod stołem.
I- Dobrze... chcielibyśmy się pozbyć motocyklistów. Są oni nawet potężną grupą. Jednak jeśli opracujemy doby plan, łatwo się ich pozbędziemy. Nawet jeśli mają jakiś sojuszników, to z naszymi trzema organizacjami nie mają szans. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem podzielimy się wszystkim sprawiedliwie.
J- Tobą też?
Zielonooki nerwowo przygryzł wargę.
I- Nie...
J- Szkoda...
Zdałem sobie sprawę, że podczas całego spotkania mężczyzna w ogóle nie słuchał Izuku. Tylko się na niego gapił i wymyślał sprośne teksty.
I- Dobrze... Najlepiej będzie jeśli napadniemy na nich w sobotę. Wtedy będą mieli spotkanie. Wszyscy będą obecni, więc nie będziemy tracić czasu na jakichś niedobitków.
J- Oczywiście, rozumiem
Mężczyzna pożerał chłopaka wzrokiem
K()- Jak ja go zaraz...
I- Przejdźmy do konkretów... plan nie jest jeszcze gotowy w 100%, ale jeśli się zepniemy to dopracujemy go na czas
J- Masz zgrabne ciało...
I- Kurwa weź z nim rozmawiaj, bo ja już dłużej nie mogę!!!
K- Nie mamy czasu na takie zaczepki. Niech Pan się przestanie, bo nie przyszliśmy tu po to. -Wycedziłem przez zęby
Wyraz twarzy mężczyzny zmienił się na surowy i obojętny.
Podałem mu papiery z ważnymi informacjami. Mężczyzna przeglądał je z wyraźnym znudzeniem.
J- Niby nie jest źle, ale muszę odmówić. Mam dobre relacje z motocyklistami. Jeśli miałbym już wybierać, to wolałbym was najpierw sprzątnąć. Stanowicie większe zagrożenie.
K- To po co zgodziłeś się na spotkanie?!
J- Chciałem zobaczyć co oferujecie
K- Dobra, chodź Izuku, idziemy stąd. Nikt najwyraźniej nie traktuje nas poważnie.
Wstaliśmy i ruszyliśmy w kierunku drzwi.
J- Ej! Izuku, tak?
I- Co?
J- Deku mógłby się czasem tobą podzielić. Dziwki raczej nie sypiają tylko z jednym.
Izuku rzuciłby się na mężczyznę, gdyby nie to, że go przytrzymałem. Chłopak zaczął przeklinać i szamotać się. Wpadł w szał. Jack niewzruszenie patrzył na to z rozbawieniem.
K- Izuku, uspokój się
I- Łatwo ci mówić! To nie ciebie nazwał dziwką!
K- Nie warto
Chłopak odepchnął mnie i wściekłym krokiem wyszedł z budynku.
K-Skurwiel
Jack tylko przerzucił oczami.
Kiedy wyszedłem z budynku zauważyłem jak Izuku od zabezpiecza pistolet.
K- Izuku stój!
I- Nie! Niech nie myśli, że może mnie tak bezczelnie obrażać!
K- Ale zobacz - ściszyłem głos- wszyscy ci ludzie to pewnie jego ochroniarze. Jeśli strzelisz, zabiją cię. Warto zginąć za takie gówno?!
Chłopak zawahał się. Po chwili schował pistolet. W jego oczach zauważyłem łzy. Tamten mężczyzna go zranił. Czułem wściekłość. Przyrzekam, że gdy tylko nadarzy się okazja, zabije gnoja.
K- Przytulić cię?
Chłopak natychmiast skorzystał z okazji i wtulił się w mój tors. Zacząłem głaskać go po głowie. Pozwoliłem Izuku spokojnie wypłakać się w moją klatkę piersiową. Szkoda mi się go zrobiło. Jak ten skurwiel śmiał doprowadzić go do takiego stanu?! To jeszcze tylko dzieciak.
Staliśmy tam dopóki Izuku nie oderwał się ode mnie
I- Dziękuję
K- Nie ma za co. Wracamy?
I- mhm
A:Szkoda mi Izusia :c

CZYTASZ
MAFIA~ Bakudeku/ Katsudeku
ActionUżywam postaci z Boku no Hero Academia Cała książka składa sie z krótkich scenek. To bedzie trochę nietypowa opowieść. UWAGA: nieodpowiednia dla osób o słabych nerwach Zdjęcie z okładki nie należy do mnie