UWAGA! UWAGA!
W tym rozdziale naprawdę nie ma żartów. Czytacie na własną odpowiedzialność.
Boję się Katsusia z tego rozdziału :')
Wszyscy myśleli, że temu skurwielowi udało się uciec. Jednak ja znałem prawdę. Porwałem go. Tak jak sobie przyrzekłem, kutas zapłaci za to ze sprawił przykrość Izuku.
Zaniosłem (pociągnąłem go przez kostkę brukową i schody, dzięki czemu jego debilny łeb zaczął mocno krwawić) mężczyznę do piwnicy w moim domu. Nie mogłem ryzykować, by ktoś go zobaczył. Ten skurwiel był moim jeńcem. Musiałem się na nim zemścić. Gdy tylko na niego spojrzałem aż zżerało mnie od środka. Kajdanki na jego rękach były tak mocno zaciśnięte, że jego dłonie zaczęły mu puchnąć. Niedługo pewnie martwicy dostanie.
Mężczyzna wyglądał na przerażonego. Nic nie widział, ponieważ założyłem mu opaskę na oczy.
Postanowiłem, że zostawię go na 3 dni bez jedzenia, wody i jakiegokolwiek kontaktu z innymi ludźmi. Niech cierpi szmata.
Wyczekiwałem z niecierpliwością aż te 3 dni miną. Izuku był trochę zajęty i nie miał dla mnie dużo czasu. Z resztą ja tez miałem sporo roboty.
Kiedy wreszcie nadszedł ten dzień poczułem mrowienie na całym ciele. Chciałem już zacząć torturować tego gościa. NIKT NIE MA PRAWA KRZYWDZIĆ MOJEGO IZUKU.
Wszedłem do pomieszczenia. Moim oczom ukazał się cudowny widok. Mężczyzna prawdopodobnie próbował się uwolnić, przez co strasznie się poranił. Z jego rąk lala się krew strumieniami.
Podszedłem do niego i kopnąłem go kolanem w twarz. Zdjąłem mu maskę. Mężczyzna spojrzał na mnie.
J- Cz- czego chcesz... pieniędzy? Mogę ci załatwić...
K- Brzydzę się twoim brudem. Ja szukam zemsty
J- ... będzie mnie wiele osób szukało... źle to się dla ciebie skończy
Mężczyzna próbował mnie zaszantażować. Był przerażony, chciał sprawić żebym tez się tak czuł. Ale nie ze mną takie numery
Pociągnąłem go za włosy i skierowałem jego głowę tak, aby uderzył nią o ścianę. Powtórzyłem to jeszcze parę razy.
K- Pamiętasz Izuku?
J- T-tak...
Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Czułem coraz większa złość w środku mnie.
K- A pamiętasz jak nazwałeś go dziwką? Bardzo go zraniłeś... wiec teraz to ja zranię ciebie...
Wyjąłem z kieszeni nóż. Mężczyzna drgnął. Kiedy zbliżyłem się do niego, zaczął się szamotać i krzyczeć. Ja go nie słuchałem. Zacząłem przejeżdżać ostrzem po jego rękach. Patrzyłem jak krew zlatuje po nim.
Wyjąłem zapałkę. Mężczyźnie aż oczy się zaświeciły. Odpaliłem ja i zacząłem przypalać mu palce. Jednak mi było mało.
K- Nie ruszaj się przez chwilę.
Pobiegłem do garażu i wyciągnąłem... benzynę...
Wróciłem do fiuta. Wepchnąłem mu do gęby starą brudną ścierę. Polałem jego prawa dłoń płynem, a później podpaliłem. Patrzyłem jak jego część ciała powoli staje się czarna. Jego stłumione wrzeszczenie i błaganie o pomoc były jak muzyka dla moich uszu. W końcu zgasiłem ogień i zabandażowałem mu rękę. Po co? Ponieważ by się wykrwawił, a ja chce się jeszcze pobawić.
Zastanawiałem się co użyć teraz.
Unieruchomiłem mu głowę. Pobiegłem szybko do jednego z pokoi w moim domu i wróciłem z opaską i lotkami...
Mężczyzna patrzył na mnie pytającym wzrokiem. Podszedłem do niego na konkretną odległość. Schowałem do kieszeni 2 lotki, a jedną zostawiłem w dłoni. Zawiązałem opaskę na oczy.
K- Jeśli ani razu nie trafię... dam ci dzisiaj spokój.
Miałem trzy szanse. Nawet bez patrzenia wiedziałem jak rzucić, by trafić ostrą końcówką w oko mężczyzny. Postanowiłem jednak, że dam mu nadzieję. Chciałem trafić za trzecim razem.
Ustawiłem się do rzutu. Puściłem lotkę. Z tego co mi się wydawało, przedmiot wbił się w ścianę tuż przy uchu mężczyzny. Za drugim razem postanowiłem trafić trochę dalej. Tak bardzo chciałem wzbudzić w nim nadzieje, a później piekielny ból i zawieść.
Gdy została ostatnia lotka, usłyszałem szybkie bicie serca mężczyzny.
Skupiłem się i... rzuciłem. Usłyszałem ogromny wrzask z bólu. Zdjąłem opaskę, by moc napoić się widokiem skurwiela, który miał w oku przedmiot do rzucania. Przebił mu się przez całą gałkę oczną. Pewnie z boku to by wyglądało ja szaszłyk. Jego oko całe krwawiło. Byłem usatysfakcjonowany z tego co stworzyłem.
Jednak mi ciągle było mało. Pomyślałem, ze mógłbym go polać kwasem. Niestety nie miałem go w domu. Nie chciało mi się jechać do bazy, więc musiałem zrezygnować z tego pomysłu.
Spojrzałem na jego twarz. Uśmiechnąłem się szyderczo. Pobiegłem do kuchni po krzesło. Usiadłem na nim koło mężczyzny. Patrzył na mnie jednym okiem. Po jego twarzy lala się krew wraz ze łzami. Jednym ruchem wyjąłem mu lotkę z narządu wzroku. Szmata nawet nie miała siły by krzyknąć. Wziąłem do ręki skalpel.
Mężczyzna patrzył na mnie z przerażeniem.
K- A mogłeś się po prostu nie odzywać... nie cierpiałbyś tak teraz. Zwyczajnie zostałbyś wystrzelony jak reszta. A tak to... jesteś zdany mnie.
Zbliżyłem narzędzie do twarzy sukinsyna. Próbował się wyrwać, ale mocno usztywniłem jego głowę. Nie miał szans by się wyzwolić.
Zacząłem przejeżdżać ostrzem skalpela po konturach jego tatuaży. A było tego sporo. Po 20 minutach ,,sztuki'', cała twarz mężczyzny była pokryta ranami i krwią.
Postanowiłem, że zrobię jeszcze tylko jedną rzecz, i na tym skończę tortury. Nie chciałem jednak zrobić nic, co by go zabiło. To jeszcze nie był czas na jego śmierć. Z resztą czułem, że nie mam prawa go zabijać. Musiał to zrobić Izuku.
Znowu zostawiłem mężczyznę samego w pomieszczeniu. Wróciłem z pasem w ręce. Rozciąłem ostrzem jego bluzkę.
Spojrzał na mnie. Wiedział co go czeka. Zdawał sobie sprawę, że nic z tym nie może zrobić.
Stanąłem przed nim. Zamachałem się i uderzyłem. Na jego ciele powstała krwawa linia. Powtórzyłem to jeszcze parędziesiąt razy. Czasami nawet od strony sprzączki.
Kiedy skończyłem, wypiłem cała butelkę wody. Trochę się zmęczyłem. Spojrzałem jeszcze raz na mężczyznę.
Chciałem zrobić jeszcze coś... żeby sprawić mu ogromny ból. Wygrzebałem pudełko z narzędziami. Wyjąłem z niego kombinerki.
Podszedłem do ścierwa. Wyjąłem ścierę z jego ust. Mężczyzna chciał coś powiedzieć, ale nie był w stanie. Jego przerażenie i rozpacz sięgały górnych granic możliwości. Złapałem go za brodę i rozchyliłem jego gębę. Drugą ręką zbliżyłem kombinerki do jego ust. Widziałem przerażenie w oczach skurwiela. Złapałem szczypcami jego złoty ząb i zacząłem bardzo powoli nim kręcić i wyrywać go. Chciałem by to trwało jak najdłużej
Nie zwracałem uwagi na wrzaski szmaty.
Po 5 minutach znudziłem się i wyciągnąłem jednym ruchem ząb z dziąsła. Jego usta były wypełnione po brzegi krwią. Chociaż nie tylko jego jama gębowa... cały był we krwi.
K- Wiesz co? Tylko ja mogę się pieprzyć z Izuku- Fuknąłem i opuściłem dom nawet nie patrząc na potorturowanego mężczyznę
CZYTASZ
MAFIA~ Bakudeku/ Katsudeku
AcciónUżywam postaci z Boku no Hero Academia Cała książka składa sie z krótkich scenek. To bedzie trochę nietypowa opowieść. UWAGA: nieodpowiednia dla osób o słabych nerwach Zdjęcie z okładki nie należy do mnie