Rozdział 45

6.7K 159 16
                                    

Musiałam tu przyjść i zobaczyć jak wygląda jego miejsce. Musiałam poznać go choć nie żywego. W tym momencie nie czułam niczego oprócz nienawiści, do swojego dziadka. Nie mogę uwierzyć w to, że zabił swojego jedynego wnuka i dlaczego rodzice dalej z nim utrzymują kontakt, a przede wszystkim mój ojciec. Spuściłam głowę i przyłożyłam swoją zimną dłoń do swojego czoła. Od wczorajszego dnia strasznie mnie bolała głowa, a to wszystko przez płacz, który wywołał mój staruszek. Staruszek? Prychnęłam w myślach. Nie potrafię mu wybaczyć i nie wiem czy zdołam, w końcu dopuścił się morderstwa na moim jedynym bracie. Podniosłam swój wzrok na duży nagrobek i pogrążyłam się w swoich myślach. Teraz doskonale rozumiałam swoje siostry, dlaczego nie rozmawiali z dziadkiem przez ten cały czas. One wiedziały, a może i widzieli. Nikt nie chciał mi powiedzieć o bracie, bo zadawałabym pytania tym samym sprawiając ból najbliższej rodzinie. Przejechałam wzrokiem po wyrzeźbionej na tabliczce imieniu z nazwiskiem i datą urodzenia oraz śmierci.

Anthony M. Redmayne

Ur. XXIII Luty 1978r. Zm. XXII Lipiec 1998r.

Lekki uśmiech pojawił się na mojej twarzy kiedy wyszeptałam imię swojego brata. Obliczając w myślach i przypominając sobie w którym roku urodziła się moja siostra, zauważyłam, że Anthony jest, a raczej był najstarszym dzieckiem Redmaynów. Nabrałam powietrza po czym go głośno wypuściłam. Od wczorajszej sytuacji w gabinecie nie odezwałam się ani słowem do dziadka i nie chciałam go oglądać przez najbliższe dni. Babcia chciała dowiedzieć się ode mnie o co chodzi, a ja bez zastanowienia zapytałam ją czy wiedziała o wielkiej tajemnicy swojego męża. Jakie było moje zdziwienie, kiedy babcia ze łzami i strachem popatrzyła na stojącego za mną dziadka? Duże. Sądziłam, że oboje ukrywali tą tajemnice przede mną wraz z moimi rodzicami i siostrami. A wyszło, że tylko dziadek wiedział i nawet własnej żonie nie powiedział. No tak! Gdyby to zrobił już dawno wyrzuciłaby go za drzwi. Nie wiem jak teraz będzie wyglądało małżeństwo moich dziadków, czy babcia zdecyduje się na rozwód. Jednak z jednej strony nie obchodzi mnie to, a z drugiej nie chciałabym stracić obojga. Poczułam jak czyjeś ciepłe ramiona obejmują mnie w pasie. Spojrzałam na ten gest i położyłam swoje dłonie na jego ramionach uśmiechając się szeroko. Jedyny jaki mężczyzna, który teraz się dla mnie liczył jest to mój mąż. Mimo naszych kłótni, przemocy, czy wielkich tajemnic, on nie zabił moją najbliższą osobę i nie ukrywał tego przede mną przez tyle lat. Życzyłam teraz dziadkowi takiego samego bólu, który ja odczuwałam w sobie po usłyszeniu o śmierci swojego starszego brata. Żałuje tego, że wcześniej się nie urodziłam, przynajmniej poznałabym i spędziłabym miło czas z Anthonym. Christopher chwycił mnie za dłoń i podciągnął swoją stronę. Nie mógł znieść jak zapadam w rozpacz przez Edwarda. Westchnęłam i zanim podążyłam za Christopherem spojrzałam na niebo, gdzie zapewne jest mój brat szczęśliwy, że prawda wyszła na jaw. Szkoda, że tak szybko odszedłeś i nie doczekałeś się moich narodzin, mam nadzieje, że wkrótce się spotkamy i nadrobimy stracony nam czas. - powiedziałam do niego mając nadzieje, że usłyszy mnie. Przymknęłam oczy wyobrażając sobie siebie i swojego brata rozmawiających, dokuczając sobie nawzajem i śmiejąc się z byle czego. Za każdym razem kiedy widziałam jak jakaś mała dziewczynka, czy chłopiec mają starszego brata to zazdrościłam im i było mi trochę przykro, że ja nie mam swojego ochroniarza, który pozbywałby się wszystkich chłopaków, którzy by mu się nie podobali. Uśmiechnęłam się na to wyobrażenie i ostatni raz spojrzałam na piękne niebo zanim wróciliśmy z Christopherem do jego samochodu. Czas pożegnać się i wrócić do Nowego Jorku.

****

- Na prawdę rezygnujesz? - odkąd wróciłam do domu dziadków, oznajmiłam wszystkim, że wracam do Nowego Jorku, bo nie mogę mieszkać pod jednym dachem z mordercą mojego brata. Twarz dziadka wyrażała smutek kiedy usłyszał moją decyzje, ale nie wyszedł z pomieszczenia tylko dalej mnie słuchał. Babcia razem z Lily przekonywały mnie, żebym została i chociaż skończyła studia, ale ja się uparłam i powiedziałam, że w Nowym Jorku także mogę studiować architekturę. Czułam, że Christopher był z tego powodu szczęśliwy, od wczorajszego dnia sam znienawidził mojego dziadka i jakby mógł to by go zabił, ale wiedział, że nie wybaczyłabym mu tego. Pomimo zdrady mojego dziadka nadal go kochałam, ale to co zrobił tak bardzo mnie bolało, że nie mogłam nawet znieść jego widoku. Od ponad godziny pakowałam swoje rzeczy do walizki i skończyłabym szybko, gdyby moja przyjaciółka nie weszła i nie przeszkodziła mi w pakowaniu.

Tajemnice Christophera ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz