Rozdział 1 Prolog: Akt Zniknięcia

4.7K 234 45
                                    


◄Wszystkie powtórzenia w tym rozdziale są spowodowane wiekiem Harry'ego, a jak wiemy, sześciolatkowie nie przykładają uwagi do poprawności stylistycznej. Dlatego, gdy przeczytamy coś o cioci Petunii, gdy ciocia Petunia poszła oglądać ulubiony serial cioci Petunii... tak ma być. (ale starałam się to ograniczyć)►

______

Kiedy Harry miał sześć lat (i pół), odkrył coś fascynującego. Jeśli życzył sobie czego Bardzo Mocno, czasami tak mocno, że prawie mdlał, sprawiał, że działy się Dziwności.

Czasami te Dziwności były naprawdę nieskomplikowane. Kiedyś wuj Vernon długo szukał pilota od telewizora i upierał się, że to Harry go schował. Chłopiec życzył sobie wtedy Bardzo Mocno żeby wuj odnalazł pilot i w momencie, gdy ten groźnie podszedł do Harry'ego, owy przedmiot złamał się pod dużą stopą mężczyzny. Teraz chłopiec już wiedział że to Dudley ukrył pilot, jak również był pewny, że chwilę wcześniej przełącznik od telewizora nie znajdował się na ziemi. Wuj Vernon zdawał się również to wiedzieć, albo przynajmniej podejrzewać i był bardzo zagniewany.

Odmówił choćby dotknięcia pilota i szybko udał się do sklepu po nowy.

Czasami te Dziwności były okropnie skomplikowane. Dudley lubił ścigać Harry'ego, co normalnie nie byłoby problemem, gdyż Harry był bardzo szybki. Ale jego kuzyn miał wielu kolegów i czasami ci koledzy byli szybsi niż Harry. Jeśli Harry życzył sobie Bardzo Mocno (tak mocno, że jego twarz robiła się czerwona, a policzki rozgrzewały), był w stanie uciec przed kuzynem Dudleyem i jego gangiem kolegów. Czasami Harry kończył na dachu. Czasami na drzewie. Nie działało to za każdym razem ( co było powodem dlaczego znajdowało się w okropnie skomplikowanej kategorii), ale udawało się na tyle często, aby Dudley poleciał poskarżyć się cioci Petunii.

Ciocia Petunia nie lubiła Dziwności.

Harry został wtedy wysłany do swojej komórki pod schodami za pojawienie się na drzewie. Kiedy wuj Vernon wrócił do domu, również był bardzo zły. Wuj szczególnie mocno nie lubił Dziwności. Harry nie lubił wymawiać tego słowa, ponieważ było to coś co Dudley mówił bardzo często i smucił tym wszystkich, ale prawdą było, że wuj Vernon i ciocia Petunia nienawidzili Dziwności.

Jak tak siedział w komórce pod schodami, Harry zdał sobie sprawę, że ciocia i wuj jego również musieli nienawidzić. Ponieważ sam Harry był Dziwnością.

Teraz Harry wiedział, że wuj Vernon i ciocia Petunia nie musieli trzymać go w domu. Wiele razy słyszał od wuja, że mężczyzna był 'tak blisko' zostawienia go w sierocińcu. Ciocia Petunia często rozmawiała głośno (przed jego komórką) o tym jak 'okropne i okrutne' są sierocińce i może dadzą Harry'emu drugą szansę.

Harry słuchał narzekania cioci i złorzeczenia wuja i drżał, chowając się między pająkami w komórce pod schodami. Sierocińce brzmiały naprawdę bardzo groźnie według niego. Ciocia Petunia niemal wyglądała na zadowoloną z tego pomysłu, co naprawdę przerażało Harry'ego. Ciocia nieczęsto była zadowolona z czegokolwiek innego niż złośliwych rzeczy, jakie opowiadali o sobie nawzajem sąsiedzi.

Tym razem, ciocia i wuj wdali się w kłótnię. Wuj Vernon powiedział, że zniknięcie na drzewo było „dopełnieniem miary". Ciotka szeptała wtedy cicho, przestraszona o „liście" i była bardzo zdenerwowana, że nie mogła niczego więcej zrobić. Harry nie wiedział co to znaczy, ale wiedział, że ciocia Petunia i wuj Vernon zamierzają go gdzieś odesłać. Harry nie był pewny czy to oznaczało sierociniec, ale ta myśl przeraziła go tak bardzo, że życzył sobie Bardzo Mocno, aby ciocia i wuj zapomnieli, że Harry w ogóle istnieje.

The Untouchable || tłumaczenie TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz