Rok szkolny po odejściu Voldemorta przebiegał dość nudno. Harry został wezwany przez notatkę do gabinetu dyrektora po opatrzeniu ran głowy i powiedziano mu Bardzo Poważnie, że zrobił Złą Rzecz pozwalając Voldemortowi uciec z Kamieniem Filozoficznym.
Harry wtedy zapytał, czy to powszechne w czarodziejskim świecie oczekiwać od dzieci, że powstrzymają nieśmiertelnych Czarnych Panów. Nie chciał pytać ani złośliwie, ani niegrzecznie, ale raczej z ciekawości. Mimo to Dumbledore najwyraźniej się obraził. Mówiąc "obraził się", Harry miał na myśli to, że staruszek przyssał się do swojego cytrynowego cukierka trochę mocniej, niż było to konieczne.
Nawet po tym raczej kiepskim spotkaniu, Dumbledore podarował Harry'emu na Gwiazdkę Pelerynę Niewidkę. Był to pierwszy prawdziwy prezent Harry'ego (choć otrzymał album ze zdjęciami swoich rodziców od wielkiego, przyjaznego dozorcy, który docenił, ale nie był pewien, co z nim zrobić) i rozpoznał pismo z pierwszego listu Dumbledore'a. Harry nie był pewien, czy to jakiś żart, czy nie, skoro i tak był już wystarczająco Niewidzialny, ale prezent i tak mu się spodobał. Używał jej do wszystkiego, ale nie zabierał na lekcje, żeby nie została skonfiskowana. Harry lubił siedzieć obok swoich rówieśników przy stole Slytherinu i sprawiać, że jedzenie znikało.
To była jego jedyna rozrywka po odejściu Voldemorta.
Nowy nauczyciel Obrony został wybrany, gdy Quirrella uznano za zaginionego; był to nieporadny, postawny typ faceta, który również zaginął pod koniec roku szkolnego. Harry odkrył, że istnieje klątwa na stanowisku nauczyciela Obrony i zastanawiał się, dlaczego to tak bardzo rozbawiło Voldemorta. Może dlatego, że był nieśmiertelny. A może dlatego, że starzec miał chore poczucie humoru.
Harry potrafił to docenić.
Pod koniec roku, Harry bardzo grzecznie zapytał Dumbledore'a, czy mógłby zostać w zamku na wakacje. Zaoferował nawet, że będzie płacił za swoje wyżywienie oraz sprzątał, bo był bardzo dobry w ścieraniu kurzu, mopowaniu i wszelkiego rodzaju pracach domowych.
Powiedziano mu "nie". Bez podania powodu ani wyjaśnienia; po prostu nie. To słowo dźwięczało mu w głowie przez całe lato.
Harry z chęcią nie wróciłby do domu Dursleyów, ale miał niemiłe uczucie, jakby ktoś go śledził, a nie chciał takiej uwagi. Powrót do Dursleyów po pobycie w Hogwarcie pozostawił zły smak w jego ustach. Zwłaszcza, że nie powiedział im, że wyjeżdża. Jasne, ta wstrętna rodzina pewnie na początku nie zwróciła na to uwagi, ale kiedy posiłki nie były gotowane, a kurz się piętrzył, nawet intelektualnie upośledzeni Dursleyowie w końcu zorientowaliby się, że Harry'ego nie ma. Nie żeby pamiętali, że był tam przez większość czasu, ale jednak.
Jak można się było spodziewać, ciotka Petunia wściekła się na jego widok i zdzieliła go po uszach. Wujek Vernon zrobił to samo. Harry spędził tydzień zamknięty w szafce pod schodami (ciesząc się, że pamiętał o zabraniu jedzenia z Hogwartu i życząc sobie, by jego odpadki odeszły w niepamięć), aż ciotka Petunia zdała sobie sprawę, że szkoła może się o tym dowiedzieć i szybko przeniesiono go do pokoju z zabawkami Dudleya. Harry'emu nie podobała się ta duża przestrzeń, ale i tak utrzymywał ją w porządku i czystości.
Był zawsze gotowy do wyjazdu, tak na wszelki wypadek miał spakowaną torbę, a ubrania wyprane i często siedział na skraju łóżka, czekając na list od Dumbledore'a, który mógłby zawierać jakąś wersję: Mój błąd, młody Harry, oczywiście możesz zostać w Hogwarcie. Profesor Snape będzie u ciebie rano, by cię odebrać.
Żaden list nie przyszedł.
Zamiast tego pojawił się elf, który próbował trzymać Harry'ego z dala od Hogwartu. To naprawdę go wkurzyło. Harry życzył sobie Bardzo Mocno, aby elf zapomniał o jego istnieniu (i dlaczego był pewien, że Harry nie może wrócić) i elf zostawił go po tym w spokoju.
CZYTASZ
The Untouchable || tłumaczenie Tomarry
FanfictionKiedy był mały, Harry odkrył coś Bardzo Specjalnego: potrafił sprawiać, że jego życzenia się spełniały. Dosłownie. Ku uciesze chaosu. Tłumaczenie "The Untouchable" (Nietykalny) Autor: TreacleTeacups Link w opisie profilowym Poznamy tu historię chłop...