Rozdział 10: Rozmowa

2.2K 171 111
                                    

Kiedy Harry obudził się rano, miał wrażenie, że zasłona została ściągnięta z jego oczu. Wdychał miękko przez nos, przejrzystość pokoju roziskrzyła się i obserwował, jak cząsteczki kurzu tańczą we wczesnych promieniach światła. Bezruch wypełnił jego umysł, wygładzając kanty ostatniego roku szkolnego.

Kiedy Harry'emu się polepszyło, nie spodziewał się, że wszystko stanie się od razu. Ale w tej chwili Harry nie miał ochoty zedrzeć z siebie skóry i wyczołgać się z własnego ciała po raz pierwszy od ponad roku. Czuł, jak fale emocji rozpraszają się po jego klatce piersiowej, świadome, ale nie bolesne. Śmiejąc się lekko, cudownie, gdy jego serce uspokajało się.

Może dlatego, że Syriusz i Hermiona w końcu zrozumieli. Zobaczyli, kim jest, i choć na początku walczyli, nie uciekli z krzykiem. A może Harry po prostu tęsknił za rozmową z Voldemortem. W to ostatnie nie wierzył zbytnio.

Siedział przy kuchennym stole i przyglądał się rozmowie Syriusza. Nie zdawał sobie sprawy z tego, jak intensywny był Syriusz, człowiek promienny, gadatliwy i ogólnie jaśniejszy niż słońce. Szalony, tak, ale to była cecha charakterystyczna Blacków. Syriusz był czymś zupełnie innym. Harry już rozumiał, dlaczego jego rodzice uczynili go ojcem chrzestnym. A może raczej psim ojcem? Na tę myśl uśmiechnął się.

- Harry... - powiedział nagle Syriusz, tonem uroczystym i z świecącymi się oczami. Harry przechylił głowę, rozważając, słuchając z krystaliczną czystością. - Przykro mi z powodu... wczorajszej sprawy z Hermioną. Nie miałem zamiaru powiedzieć jej tego wszystkiego, to po prostu... Musiałem z kimś o tym porozmawiać i nie zdawałem sobie sprawy, że jej nie powiedziałeś, bo spędzacie ze sobą tyle czasu i ja po prostu... Nie mogłem przestać mówić, kiedy już zacząłem. Przepraszam, Harry. - Zakończył Syriusz, wyglądając bardzo podobnie do kopniętego psa.

Harry spojrzał na niego z zaskoczeniem.

- Rozumiem. - Odpowiedział powoli, zastanawiając się. - To jest... Trudno trzymać te tajemnice w sobie, zaczynam zdawać sobie z tego sprawę. Spodziewałem się, że porozmawiasz o tym z Remusem, ale nie mam nic przeciwko, żebyś powiedział też Hermionie. Ufam jej bezgranicznie, tak samo jak Remusowi.

Syriusz wyglądał jak spoliczkowany.

- Oczekiwałeś, że wypaplam? - Zapytał Syriusz, ze ściśniętym sercem.

- Nie jesteś święty, Syriuszu. - Odpowiedział cicho Harry, uśmiechając się łagodnie. - Zaufałem ci z tą informacją i ufam temu, komu ją przekazujesz. Osobiście nie rozgłaszałbym jej po okolicy, ale masz moje pozwolenie, by o tym rozmawiać. Kocham Cię, Syriuszu, tak jak Remusa i Hermionę. Mam nadzieję, że kochacie mnie na tyle, by nie odejść.

- Ja pierdolę, Harry. - Odetchnął nagle Syriusz, zbliżając się do niego gwałtownie. Dwie ciepłe, ciężkie dłonie zacisnęły się na ramionach Harry'ego, a on z uśmiechem spojrzał w lodowato niebieskie oczy Syriusza. Syriusz następnie owinął Harry'ego w miażdżący kości uścisk. - Merlinie, przez chwilę myślałem, że cię straciłem. - mruknął mężczyzna w ramię, a jego głos brzmiał podejrzanie słabo. - Czy to ma coś wspólnego z Hermioną? Wy też byliście ostatnio strasznie blisko.

Harry naparł na silną klatkę piersiową mężczyzny z otwartymi dłońmi, brwiami ściągniętymi razem i ustami wykrzywionymi w zakłopotaniu.

- Hermioną? Jak to? - Harry zapytał, zdumiony słowami Syriusza.

- Jak... no wiesz. - Zaczął Syriusz, szczerząc się wilczo. - Nie lubisz jej?

Harry roześmiał się wtedy, głębokim, cudownym dźwiękiem, który wypełnił pokój. Syriusz również się uśmiechnął, choć trochę niepewnie. Harry'emu podobało się to w Syriuszu, że mężczyzna zawsze był skłonny do uśmiechu.

The Untouchable || tłumaczenie TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz