rozdział 9

164 11 2
                                    

-co znaleźliście?- zapytał dziadek przechadzając się w te i z powrotem po swoim gabinecie. Odkąd Seth z Tanu wrócili atmosfera w całym domu była napięta.

- Znaleźliśmy liścik wskazujący miejsce w którym potencjalnie może być Kendra.- odpowiedział Tanu wstając i odkładając liścik na stół rzekł:

- oto on...

- Faktycznie jego treść jest jednoznaczna ale mamy prawo sądzić że zostawiono go tam tylko po to aby podać nam fałszywy trop- Powiedział dziadek mierząc świstek wzrokiem – sprawdzimy jednak wszystkie możliwe tropy.- dodał po czym odłożył kartkę i usiadł. 

- Zaraz, zaraz! Czegoś tu nie rozumiem – odparła babcia podnosząc liścik leżący na biurku- o co chodzi ze zdaniem : ,, odzyskać ją może tylko rodzina najlepiej ta której jest wina?,, przecież była noc hulanek, to nie jest niczyja wina... Chyba że nasza ponieważ mimo iż patrolowaliśmy korytarz całą noc Kendra z Paprotem zostali uprowadzeni- dodała po czym zapadła chwila ciszy

- N... N... No bo to chyba moja wina....- odparł Seth podnosząc się z krzesła- mimo że słyszałem hałasy z góry nic z tym nie zrobiłem!- seth czuł że zbierają mu się łzy w oczach. Czy gdyby poszedł to sprawdzić mógłby uratować siostrę? Mogliby nakryć porywacza na gorącym uczynku? 

- Więc to chyba teoretycznie moja wina...- dodał chłopak roniąc kilka łez 

- Kochanie to nie twoja wina. To my nie dopilnowaliśmy bezpieczeństwa. Jak wiesz jeśli ronodin miał plan to nie da się go skutecznie powstrzymać. Teraz najważniejsze jest odnalezienie Kendry i Paprota a zaraz potem sprowadzenie ich tutaj i unicestwienie Ronodina – odparła babcia przytulając chłopca.

- Jeśli jednak liścik naprawdę został podrzucony przez Ronodina który usłyszał tej nocy jak się obudziłeś to może faktycznie chodzić o ciebie secie- wtrąciła Vanessa – Ronodn mógł słyszeć jak się obudziłeś a mimo to mu się udało więc pisząc liścik mógł uznać to że udało mu się porwanie jako twoją winę – dodała po czym zamilkła

- Dobrze więc we wskazane miejsce pojadą ; Seth, Tanu, Vanessa i Warren. Wyjedziecie już jutro rano ponieważ za dwa dni powinna być pełnia. – Oznajmił Dziadek. – najlepiej abyście wyjechali już zaraz- dodał po czym wyszedł ruchem głowy wskazując aby reszta zrobiła to samo.

- Teraz wszyscy się spakujcie i spotkamy się tu za 20minut aby omówić szczegóły waszej wyprawy- rozkazała Babcia po czym Seth ,Tanu, Warren i Vanessa udali się w stronę swoich pokoi. Po dwudziestu minutach seth zszedł po schodach ze spakowaną torbą. Wszyscy czekali na niego w gabinecie.

- Więc tak. Skoro już jesteśmy możemy zacząć. Uważam że powinniście być nienaturalnie bezpieczni. Nie wdawajcie się w niepotrzebne walki, starajcie się iść na układ ale nigdy nie akceptujcie nic nierozważnego. Działajcie jak najciszej. Jeśli wam się uda to postarajcie się wyjść z tego bez szwanku i niezauważenie- zaczął dziadek po czym dodał- postarajcie się zrobić wszystko aby uratować Kendrę wraz z Paprotem.

- Dobrze dziadku ale mam pytanie- zaczął nieśmiale chłopiec – co jeśli to tylko pułapka?- skończył oczekując odpowiedzi.

- no tak to komplikuje sprawę- wtrąciła Babcia

- Przemyślałem to i uważam że najbezpieczniej będzie jeśli mimo wszystko pojedziecie to sprawdzić- dokończył Stan po czym ruchem głowy wskazał drzwi.

- Jeśli mamy zamiar zdążyć powinniśmy już wyjechać – wtrąciła Vanessa wstając z krzesła. 

Powrót Ronodina Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz