Od czasów rozpoczęcia treningów z Madarą oraz Izuną forma Reigai znacznie się poprawiła. Nie trenowała już, bo ojciec ją zmuszał, ale dlatego, że chciała. Odnalazła w sobie wolę i powód do walki. Hagane wspierała ją w tym i była szczęśliwa, że jej mała siostrzyczka znalazła przyjaciół.
A ojciec...
Cóż. Jemu to było wręcz na rękę. Dzięki dzieciakom Tajimy, trening jego młodszej pociechy posuwał się do przodu.
Po ponad roku czasu Reigai bardzo dobrze, choć nie perfekcyjnie, opanowała łucznictwo. Pomagało jej w tym celne oko. Potrafiła trafiać w ruchomy cel, wyrobiła w sobie wysoką czujność. Mimo, że nadal nie przebudziła Sharingana ciężko trenowała, aby trochę dorównać Madarze i Izunie, co było wręcz niemożliwe, bo ta dwójka rozwijała się niebywale szybko.
Mimo, że miesiące upływały walki pomiędzy Senju i Uchiha nie ustawały. Choć teraz w większych odstępach czasowych ludzie umierali po każdej ze stron. Na zimę przerywano starcia, aby wraz z nadejściem wiosennego słońca ponownie stanąć naprzeciwko siebie.
Tego ranka młodą Uchihę obudziły pojedyncze promyki przebijające się przez zasłonę. Otarła zaspane oczy i przeciągnęła się. Podniosła się z posłania i podeszła do okna. Odsłoniła materiał i popatrzyła na topniejący śnieg.
Nadeszła wiosna.
Reigai nie lubiła tego. Zmiana pogody oznaczała wznowienie walk. Ponownie zataczało się koło nienawiści, które wydawać by się mogło,że nie ma końca. Żadna ze stron nie wychodziła z propozycją pokoju. Choć Rei była pewna ,iż na pewno byli ludzie, którzy tak jak ona chcieli zaprzestania wylewu krwi.
Przykładem takiego człowieka był Madara. Gdy przebywał sam z dziewczynką opowiadał jej o swoim przyjacielu, który podzielał to marzenie. Pragnęli połączenia klanów i stworzenia wioski, gdzie dzieci nie musiały walczyć i oddawać życia, ale bawić się i uczyć.
W południe dziesięciolatka jak zwykle ćwiczyła głęboko w lesie. Nie wiedziała nawet gdzie była. Po prostu szła dopóki nie uznała, że dane miejsce nadaje się do treningu. Ot, taki kaprys. A jak wróci? O to będzie martwić się później. W czasie wczesnej wiosny dziewczynka nosiła polarową bluzę, szalik i czapkę nadal zachowując odpowiednią ostrożność, aby nie nadszarpnąć i tak słabego zdrowia.
Oparta jednym kolanem o gałąź ukryta wśród liści wyczekiwała odpowiedniego momentu. Naciągnęła cięciwę przygotowując strzałę.
Usłyszała za sobą szmer. W mgnieniu oka obróciła się i posłała grot w tamtą stronę. Opuściła broń i podeszła sprawdzić w co trafiła. Zastała tam królika, który drżał ze strachu i szoku, a jej strzała była wbita w drewno pomiędzy uszami szaraka.
Jak tylko się zbliżyła ssak oprzytomniał i szybkimi susami pognał między zarośla. Dziewczynka popatrzyła za nim, a za chwilę na swoją strzałę. Zacisnęła pięści.
Mimo, że świetnie celowała i prawie zawsze trafiała, nie potrafiła zranić istoty żywej. Czy to królik, sarna, wrona czy człowiek.
Wyszarpała grot z drzewa i schowała do kołczanu spoczywającemu na jej plecach. Przysiadła na niewielkim,ale płaskim głazie i uniosła głowę. Oparła dłonie o skałę i przymknęła oczy. Wsłuchiwała się w dźwięki otaczającej ją przyrody.
Szelest liści, kukanie kukułki, stukanie dzięcioła w korę drzewa.
Nie miała ochoty wracać do domu. Miło jej było tak posiedzieć w samotności.
Wtem usłyszała głośniejszy hałas. Jakby coś większego przedzierało się przez krzaki. Momentalnie wyciągnęła strzałę z kołczanu i naciągnęła na cięciwę w stronę, z której dobiegał szmer.
CZYTASZ
Wygnana Uchiha | Senju Tobirama x oc [ BARDZO WOLNO PISANE]
FanfictionAkcja dzieje się za czasów Ery Walk, odwiecznych wojen pomiędzy klanami Uchiha i Senju. Na pole bitwy wysyłani są wszyscy zdolni do walki, nawet kobiety i dzieci. Żadna ze stron nie odpuszcza od długiego czasu, a liczba ofiar tylko nieustannie się...