*15*

84 13 3
                                    


          Ogromne zmęczenie. To właśnie najbardziej odczuwała Rei, gdy półślepa była prowadzona przez Hashiramę. Całe zdenerwowanie, strach i ciągła czujność wykończyła większość jej sił, a ostry ból głowy zaciemniał jej umysł. Mimo to czuła wielki podziw wobec Hashiramy. Wstawił się za nią, pomimo tego co się stało. Czy zareagowałby tak samo, gdyby nigdy nie poznała Itamy i nie próbowała uratować mu życia?

         W milczeniu szurała butami po drobnym piasku, gdy nagle jej przewodnik się zatrzymał. Nie widziała go dokładnie. Jedynie jako ciemny kształt jej przyjaciela na tle jasnego nieba. Nie potrafiła nawet zobaczyć jego twarzy. Opuściła głowę czując jak kolejne łzy pchały się do oczu. Jak to możliwe, że jej ciało nadal było wstanie wydzielać łzy?

        Chłopak obrócił się w stronę poturbowanej przyjaciółki. Cała złość z wcześniej mu przeszła. Teraz odczuwał przygnębienie, gdy widział w jakim stanie znajdowała się Rei. Podziurawione ubranie, tak zakurzone i brudne jak jej przydługie włosy. Poranione, osłabione ciało. Zadrapana, postarzała nagle twarz. Opaska zakrywająca jej oczy. Głowa pochylona. Gdzie się podziała ta zdeterminowana,uparta i rozmarzona dziewczyna, która pragnęła być silniejsza? Westchnął głęboko.

       Trzymając lekko w dłoni końcówki palców dziewczyny, drugą rękę podniósł w stronę jej twarzy. Delikatnie ułożył ją na jej policzku i pogłaskał kciukiem. Ta podniosła głowę zaskoczona, ale nie odepchnęła go.

─ Cieszę, że cię widzę ─ powiedział nadal kojąco głaszcząc dziewczynę po twarzy ─ I, że żyjesz ─ dodał żartobliwym tonem.

─ Gdyby nie ty to pewnie byłoby już po mnie ─ odparła parskając krótkim śmiechem.

        Milczeli przez dłuższą chwilę. Hashirama przeniósł dłoń z policzka dziewczyny na jej ramię, a po chwili podszedł bliżej i przytulił ją. Ściskał ją mocno jakby bał się, że za chwilę gdzieś zniknie.  Chwilowa wesołość mu przeszła.

─ Nawet nie wiesz co czułem, gdy Madara powiedział mi, że nie żyjesz ─ powiedział łamiącym się głosem ─ Właśnie, Madara! Trzeba mu powiedzieć, że prawie nic ci nie jest! Że nie umarłaś!─ krzyknął odsuwając Rei od siebie na długość ramienia.

Dziewczyna ścisnęła wargi, obróciła głowę i westchnęła.

─ Taak...Madara... Czy możesz... ─ tu zawahała się, cicho zastanawiając się czy powinna to mówić ─ Nie mówić mu, proszę?

     Gdyby nie miała na oczach opaski mogłaby zobaczyć jak buzia Hashiramy otwiera się, a oczy robią się wielkie niczym spodki. Sekundę później opanował się mimikę, ale niestety nie zdołał zapanować nad emocjami, które znowu zaczęły przejmować nad nim kontrolę.

─ Jak to, nie mówić mu? Wiesz przez co ten chłopak przeszedł?! ─ syknął nieco agresywnie podnosząc głos ─ Rozpacz to mało powiedziane! On płakał! Rozumiesz to?! Nigdy wcześniej nie widziałem go w tak smutnym stanie!

    Rei poczuła ostre ukłucie w klatce piersiowej. Czuła ogromne wyrzuty sumienia, ale podświadomie czuła, że tak będzie najlepiej. Dla wszystkich, ale przede wszystkim dla niej i Madary. Tymczasem Hashirama nadal próbował uświadomić ją jak bardzo, według niego, się myli.

─ Twoja rzekoma śmierć bardzo go dotknęła! I mnie też! I ty chcesz mu nie mówić, że żyjesz?! Dlaczego?! Przecież to nasz przyjaciel!

     Rei czuła silne emocje Hashiramy. Jedna część jej serca krzyczała, że chłopak ma rację. Ale druga radziła zupełnie inaczej. Jej odejście zabolało ich. Zostawiło ranę, która możliwe, że pozostawi bliznę. Ale jej powrót nie zmieni niczego. To właśnie dlatego chłodno odpowiedziała.

Wygnana Uchiha | Senju Tobirama x oc [ BARDZO WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz