*7*

144 17 6
                                    

Reigai obserwowała jak jej siostra znika pomiędzy drzewami w mroku nocy. Westchnęła próbując opanować drżenie kolan, gdy zdała sobie sprawę, że ponownie została sama, w ciemnym lesie. I że tym razem raczej nikt nie przyjdzie jej z pomocą. W tej samej chwili zmrużyła oczy i syknęła, ponieważ poczuła ostry z ból z ran. Ścisnęła trzymany w ręku zwój i postanowiła sprawdzić jego zawartość.

Rozejrzała się wokół, aby wykryć ewentualne zagrożenie. Uznawszy, że jest bezpiecznie usiadła na ziemi, złożyła razem palec środkowy ze wskazującym i skupiła się na odpieczętowaniu zwoju. Chwilę później w kłębie dymu pojawiły się ukryte przedmioty.

Oczy dziewczynki rozpromieniły widząc jak zaopatrzyła ją Hagane. Z radością ujrzała nieduży bochenek chleba, kilka kawałków duszonego mięsa z kurczaka i bambusową butelkę wody. Na widok jedzenia poczuła uścisk w żołądku, przypomniawszy sobie, że od kilku godzin nie miała nic w ustach. Z drżącymi dłoni podniosła do ust pieczywo i ostrożnie ugryzła kęs. Po przegryzieniu, odłamała pół bochenka, mięso również dzieląc na pół. Podzielone kawałki odłożyła na bok, a resztę w pośpiechu zjadła popijając wodą.

Zaspokoiwszy głód postanowiła sprawdzić pozostałe rzeczy ze zwoju. Wcześniej całą uwagę poświęciła jedzeniu. W zwoju znajdował się również kunai, czysta szata na zmianę, łuk z kołczanem oraz nieduże jasno szare pudełko. Wzięła do rąk ostatnie pudełko i z ciekawością zajrzała do środka. Aż pisnęła z radości widząc czyste szmatki, bandaże, wodę utlenioną i tabletki odpornościowe oraz przeciwgorączkowe.

'' Kocham cię, siostrzyczko!" − pomyślała macając przedmioty czy aby na pewno są prawdziwe. Były częścią rzeczywistości. I bardzo potrzebne.

Popatrzyła na szatę, którą miała na sobie. Była brudna, a przez spore dziury widniały połacie gołej skóry. W niektórych częściach ubranie kleiło się do ciała pod wpływem krwi, która już zastygła. Natychmiast przypomniała o sobie poniesionych ranach. Stare bandaże ledwo spełniały swoje funkcje i po raz kolejny na nowo nasączały się czerwoną cieczą.

Musiała jak najszybciej się opatrzyć.

W pośpiechu pozbierała przedmioty zostawiając kunai i apteczkę w rękach. Następnie na nowo zapieczętowała zwój. Szczęściem nadal miała na sobie wiązany wokół pasa ekwipunek shinobi. Niestety pusty, lecz w tej chwili byłą Uchihę cieszyła sama jego obecność. Zapakowała apteczkę oraz zwój do sakiewki. Następnie wstała z postanowieniem znalezienia rzeki. Dostęp do wody w tym momencie był jedną z najważniejszych kwestii.

Rozejrzała się po lesie. Oprócz odgłosów nocnych zwierząt w ciemnym borze panowała cisza. Widać również było nie za wiele.

Musiała myśleć logicznie. Zwierzęta potrzebują się napoić, nawet te z wieczornym trybem życia. Nie mogła polegać na słuchu, a opcja chodzenia licząc na łut szczęścia nie przekonywała wygnanej. Do głowy przyszło jej pewne rozwiązanie, ale wolałaby aby było to ostanie możliwe. Na razie nie miała innych pomysłów, a nie mogła spędzić całej nocy na rozmyślaniu.

Westchnęła ciężko, koncentrując się. Złożyła palce w pieczęć i przymknęła oczy. Uspokoiła myśli skupiając się jedynie na chakrze w jej środku. Do końca nie wiedziała jak to zrobić, ale miała nadzieję, że jeśli się postara to się uda.

Własną wolą aktywować Sharingana.

Próbowała myśleć jedynie o korzyściach ocznych właściwości, które w tym momencie bardzo by się przydały. Fakt, iż Sharingan jest techniką stosowaną jedynie przez członków klanu Uchiha, a ona właśnie z niego została wygnała schodził na dalszy plan świadomości. W ogóle na tę krótką chwilę pragnęła zapomnieć o tym co wydarzyło się w ostatnim czasie.

Wygnana Uchiha | Senju Tobirama x oc [ BARDZO WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz