Gdy Reigai zobaczyła znajomą twarz, nie potrafiła dłużej utrzymać uczuć i emocji w ryzach. Przez dłuższą chwilę płakała chowając twarz w zagłębieniach ramion. Trzęsła się przy tym. Potem jednak pod wpływem silnego bólu jej ręce z kolan przeniosły się na brzuch i ściskały ubranie. Skurcze żołądka domagającego się jedzenia były zbyt silne. Błagalnym wzrokiem z oczami pełnymi łez i wykrzywioną twarzą patrzyła na staruszkę, która wyglądała jakby nic jej nie ruszało. Nadal stała z tym samym delikatnym uśmiechem. Jednak po chwili podeszła bliżej i wyciągnęła rękę w stronę krat.
Kobieta pogłaskała dziewczynę po dłoniach. Drugą ręką sięgnęła do kieszeni szaty. Wyciągnęła stamtąd bułkę. Bez słowa włożyła pieczywo w dłonie nastolatki i ścisnęła je na chwilę, aby dodać jej otuchy.
Reigai przyjęła bułkę. Nabyta ostrożność wobec wszelkich gestów i rzeczy hamowała ją przed rzuceniem się na pieczywo. Wytarła oczy rękawem i obejrzała prezent z każdej strony. Bułka była sucha, a jej skórka twarda z każdej strony. Brak śladów nasączenia, brak trucizny. Następnie przełamała bułkę na pół. Widząc jeszcze miękki środek nie wytrzymała i wgryzła się zębami.
Staruszka zachichotała cicho, co zwróciło uwagę dziewczyny. Zdała sobie sprawę, że właśnie zachowała się jak głodne i zdziczałe zwierzę. Postanowiła to zmienić. Z większym opanowaniem, ale nadal pośpiechem, odłamywała mniejsze kawałki bułki. Bądź co bądź dumę Uchihów miała w genach i nie potrafiła nic na to poradzić. Pomimo upokorzenia i wygnania nadal posiadała w sobie godność. Z tego względu każdy kolejny brała dopiero jak pogryzła poprzedni. Drugą połówkę pieczywa trzymała w dłoni. Wyciągnęła ją w stronę staruszki.
─ Cała jest dla ciebie, drogie dziecko ─ pokręciła głową i patrzyła na wdzięczność w oczach uwięzionej, która w pośpiechu zaspokajała głód.
─ D-Dziękuję ─ powiedziała Reigai z wyraźnym zająknięciem, gdy skończyła. Oczywiście jedna bułka nie mogła w pełni zaspokoić jej potrzeby, ale dała chwilowe uczucie małej sytości. ─ Dlaczego mi pani wtedy pomogła? Tamtej nocy ─ zapytała przeczuwając, że kobieta dokładnie wie co miała na myśli.
Dręczyło ją to. Czemu udzieliła jej pomocy? Dlaczego ją potem zostawiła?
─ Bo potrzebowałaś pomocy. Jestem medykiem, nie mogę przejść obojętnie, gdy ktoś cierpi ─ odpowiedziała. Jej głos był tak ciepły i przyjazny, że dziewczyna na chwilę zapomniała o obecnym stanie.
─ Co pani tam robiła? Przecież noc była. Dlaczego mnie pani zostawiła? ─ pytała Reigai chcąc jak najszybciej dostać odpowiedzi na dręczące ją pytania. Tym razem staruszka nie odpowiedziała. Nie powiedziała nic.
Dziewczyna poczuła rosnące zdenerwowanie. Według niej należały jej się wyjaśnienia, a wyglądało na to, że kobieta nie miała zamiaru odpowiedzieć na dwa ostanie pytania. Podpełzła bliżej ściany i złapała za drewniane kraty ignorując wstrząsy klatki.
─ Mogła mnie pani zostawić na pewną ś-śmierć. Albo skończyć moje cierpienie. Czemu pani tego nie zrobiła? Jaki jest sens? Nie mam już domu, już nikt na mnie nie czeka ─ głos nastolatki łamał się, gdy wyrzucała z siebie kolejne słowa ─ Byłoby prościej, gdybym po prostu umarła.
─ Możliwe, że byłoby prościej, ale nie lepiej ─ odezwała się staruszka ─ Uratowałam ci życie, bo nie nadszedł jeszcze twój czas na odejście. Masz dużo do zrobienia.
─ Czy... Jak długo jeszcze muszę cierpieć? ─ szepnęła zrozpaczona Rei, której słowa kobiety nie przypadły do gustu. Ostrze śmierci wisiało nad nią od dłuższego czasu. Zupełnie tak jakby miała już za chwilę spaść z liny życia, ale coś ciągle sprawiało, że nie spadała. Żyła, a raczej egzystowała w jakieś dziwnej próżni. Leżała w trumnie z otwartym wiekiem. Ta niepewność i ciągła gotowość strasznie ją męczyły ─ Dlaczego to nie może się skończyć. Nie zasługuję na szczęście?
CZYTASZ
Wygnana Uchiha | Senju Tobirama x oc [ BARDZO WOLNO PISANE]
FanfictionAkcja dzieje się za czasów Ery Walk, odwiecznych wojen pomiędzy klanami Uchiha i Senju. Na pole bitwy wysyłani są wszyscy zdolni do walki, nawet kobiety i dzieci. Żadna ze stron nie odpuszcza od długiego czasu, a liczba ofiar tylko nieustannie się...