*9*

124 20 4
                                    

Minęło pięć dni od kiedy Reigai opuściła klan Uchiha. W tym czasie nie oddalała się za bardzo od drzewa, które wybrała sobie na schronienie. Z pomocą znalezionych leśnych owoców oraz ryb leczyła rany i wracała do zdrowia. Również dużo spała, co przyspieszało jej regenerację. I stopniowo zwiększała ilość treningów aktywacji Sharingana. Zdecydowała, że będzie ćwiczyła krótko, ale często.

Jej rany regenerowały się powoli. Gdyby umiała leczyć chakrą zapewne zdrowienie zajęłoby znacznie mniej czasu, jednak nigdy nie miała okazji, aby się tego nauczyć.

Jej drzewne lokum nieco się zmieniło. Tam gdzie sypiała pojawiło się posłanie zrobione z miękkich gałązek i liści. Nie zastępowało to w pełni łóżka, ale to zawsze by lepsze niż sen na zimnej i twardej ziemi. Już po takiej nocy nabawiła się kataru, dlatego już następnego ranka ruszyła na badanie lasu. Dzięki temu odkryła miejsce, gdzie znajdowało się sporo krzaków przeróżnych leśnych owoców.

Przez cały dzień jakoś udawało jej się przeżyć. Nauczyła się patroszyć ryby i sporządzać z nich posiłek, choć parę przypiekła je zbyt mocno. Działo się szczególnie na początku, ponieważ bardziej wolała żeby ryba było dopieczona za mocno aniżeli za słabo. Za pierwszym razem, gdy rozcięła brzuch ryby, zwymiotowała na widok wnętrzności i krwi. Musiała się jednak przemóc i wypatroszyć zdobycz. I choć prawie każdym razem płakała przy tej czynności, znosiła to.

Żeby przeżyć.

Większość dnia spędzała w schronieniu z korzeni. Wychodziła, gdy upewniła, że nie nikogo nie ma w pobliżu; żeby zebrać składniki na posiłki. W swoim tymczasowym lokum zrobiła mini spiżarnię, gdzie trzymała część owoców oraz suchych patyków na wypadek, gdyby padał deszcz. Już zdążyła się nauczyć, że z mokrego drewna ogniska nie będzie. Co prawda, za pomocą ognistych technik ninjutsu zdołała je trochę podsuszyć, jednak ruchy te były przeznaczone do walki, a nie sztuki przetrwania.

Kąpała się w południe. Brakowało jej mydła, jednak woda w rzecze wystarczyła, aby obmyć rany oraz ciało. Ręcznik musiała zastąpić promieniami słońca, dlatego zdarzało się, że tylko zwilżała zranione miejsca, aby się nie pochorować.

A gdy zapadała noc dziewczyna czujnie nasłuchiwała czy nikt nie zbliża. Choć bardzo wolałaby się do tego nie przyznawać, wejście do schronienia naznaczyła swoim moczem; aby ostrzec zwierzęta, że to miejsce jest zajęte. Czując zapach człowieka żaden borsuk czy inny zwierz nie będzie ryzykować wejściem. Dobrze pamiętała palące uczucie zażenowania i zawstydzenia, gdy to zrobiła. Obiecała sobie, że nigdy, ale to przenigdy, nie pozwoli aby ktokolwiek się o tym dowiedział. Ta tajemnica musiała zostać zabrana do grobu i nawet w zaświatach zaprzeczać wszystkiemu w tej sprawie.

Gdy wreszcie pohukiwanie sów, świerszczy i innych nocnych bywalców lasu usypiało Reigai, ta męczyła się z koszmarami. Przypominał jej się każdy człowiek, którego życie zostało odebrane na jej oczach. Tryskająca krew, odcięte kończyny, wydłubane oczy, serca przeszyte kataną. Niemal natychmiast widziała przerażoną twarz Itamy. Przyjaciela, którego nie dała rady ochronić przed członkami jej własnego klanu.

Podczas tych nocnych mar związywała sobie usta bandażami, aby nikt jej nie usłyszał, gdyby zaczęła krzyczeć. W tych momentach często budziła się z płaczem i szlochała na posłaniu dopóki nie usnęła ze zmęczenia.

Udało jej się przetrwać w ten sposób pięć dni. Bandaży nie było dużo. Starała się je na bieżąco prać i suszyć; jednak często zdarzało się tak, iż materiału albo nie udało się oczyścić, albo nie nadawał się do użytku. W takich chwilach odcinała kawałki starego ubrania, który wciąż nosiła przy sobie, i owijała nimi rany.

Wygnana Uchiha | Senju Tobirama x oc [ BARDZO WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz