*11*

106 14 2
                                    

 Shinobi co około pół godziny szybkiego biegu robili przerwy. Nie tylko ze względu na zmęczenie, ale również na więźniarkę, która przez cały czas wisiała głową w dół. Początkowo nie chcieli się zatrzymywać, ale gdy po pierwszym etapie Reigai niechcący zwymiotowała, uznali, że od czasu do czasu trzeba postawić ją w prawidłowej pozycji.

─ Ugh ─ jęknęła dziewczyna, gdy na kolejnej przerwie bez ostrzeżenia została zrzucona na ziemię. Nadal nic nie widziała, więc miała mało czasu na przygotowanie się. Zresztą, Rokashima mógł ją delikatnie odłożyć a nie rzucać jak worek ziemniaków. Zacisnęła pięści, próbując myślami rozmasować ból w biodrze, którym uderzyła o grunt. Jak nic będzie siniak, nie pierwszy dzisiaj i zapewne nie ostatni.

Następnie po omacku usiadła w miarę wygodnie. Ręce miała już związane z przodu, ponieważ mając je z tyłu mrowienie stawało się nie do zniesienia. Dlatego uprzejmie, na ile się dało, poprosiła o zmianę sposobu skrępowania.

W tym czasie mężczyźni siedli na ziemi i zaczęli pić wodę z bambusowych pojemników. Mało ze sobą rozmawiali, a co dopiero z jeńcem. Na początku próbowali ją wypytać o kilka rzeczy, ale w gruncie rzeczy mało ich obchodziło czy miała coś do powiedzenia. Sama więc przeważnie milczała, do tego zła i trochę obrażona za sposób w jaki ją traktowali. Zamiast mówić przysłuchiwała się krótkim rozmowom. Udało jej się wywnioskować, że mężczyźni pochodzą z klanu Senju i tam ją zanoszą. Pójście do klanu jej zmarłego przyjaciela nie podobało jej się, zwłaszcza w roli więźnia. I do klanu, z którym Uchiha prowadzą najkrwawsze walki.

Postój trwał nie więcej niż dziesięć minut. Rei zdołała rozprostować kości oraz mięśnie, a mężczyźni trochę odpoczęli i uzupełnili nawodnienie. Jeńcowi ani myśleli, aby dać coś do picia lub jedzenia. Tym razem nadszedł czas Toramaru na niesienie więźnia. Z ciężkim westchnięciem podszedł do nastolatki, której usta były zaciśnięte i siłą postawił w pionie. Trochę się ociągała ze bólowym skrzywieniem na twarzy, ale gdy wstała, mężczyzna bez ostrzeżenia zarzucił ją na ramię.

I ten sposób w milczeniu kontynuowali podróż.

« « <> » »

Gdy przekraczali bramy wioski, Reigai budziła się z utraty przytomności spowodowanej głodem i osłabieniem. Jej serce oraz duszę przeszywał strach oraz niepokój. Instynktownie wyczulając zmysły z przekąsem zauważyła, że w ostatnim czasie bardzo dużo się stresowała. A długotrwały stres miał swoje skutki, które pewnie poczuje już niedługo.

Rokashima oraz Toramaru ziewali przeciągle i spoglądali zmęczonym, ale groźnym wzrokiem na wszystkich gapiów. Shinobi-zwiadowcy wracali z wieściami, nie skrępowanymi ludźmi. Naturalnie, ich przybycie zwróciło uwagę mieszkańców.

Ninja podeszli do opierającego się o ścianę budynku mężczyzny. Pilnował on wartowników, aby nie tracili czujności. Do niego też mieli się meldować wszyscy powracający z patrolów.

─ Gdzie przywódca? ─ zapytał Rokashima, którego głos brzmiał tak nieprzyjaźnie i ponuro, że Rei przeszły dreszcze.

'' Jak można być tak niemiłym? A no tak, można '' ─ pomyślała próbując być nieruchomą, ale coraz bardziej czuła sznur wpijający się w jej kostki. Musiała jak najszybciej rozprostować nogi. Słysząc ponury głos Rokashimy przypominały jej się wredne uwagi na jej temat, gdy jeszcze mieszkała w klanie.

─ Wybył przed kilkoma godzinami do sąsiedniej wioski. Podobno załatwia jakiś sojusz z klanem Bukitsuk. Bezpieczeństwo za wyposażenie, czy jakoś tak ─ głos mężczyzny był nieco niewyraźny przez drewniany patyczek, który trzymał w ustach. Brzmiał na kogoś w młodym wieku, kto nieco gardził przydzieloną mu robotą.

Wygnana Uchiha | Senju Tobirama x oc [ BARDZO WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz