*10*

86 16 1
                                    

Reigai ostrożnie podniosła ociężałe powieki, jednocześnie podnosząc się do siadu. Popatrzyła dookoła, próbując przypomnieć sobie bieg ostatnich wydarzeń. Pamiętała jak położyła się spać. Pamiętała fale gorąca zalewające ją przez całą noc. I wszechogarniający ból. Nie pamiętała za to koszmaru ani sposobu w jakim znalazła się na zewnątrz.

Rozejrzała się, dokonując oceny sytuacji. Musiało być wcześnie rano, gdyż słońce wisiało już na nieboskłonie, ale rosa z trawy nadal nie znikła.

Dziewczynka złapała się za głowę i przymknęła oczy; próbując przypomnieć sobie co się działo, po tym jak wybudziła się z koszmaru. Myślała, że po jednym śnie przeżywała następny, w którym znikąd pojawiła się nieznajoma kobieta.

Nagle w jej umyśle pojawił się pewien obraz, który zdawał się być niesamowicie realistyczny. Zupełnie jakby już go widziała. Twarz płci żeńskiej. Rei docisnęła do siebie mocniej powieki, próbując przypomnieć sobie coś więcej. Z każdą chwilą coraz więcej elementów widziała. Zmarszczki koło oczu, siwe włosy... I pieprzyk pod prawym okiem. Pieprzyk pod prawym okiem!

Ta kobieta!

Rei nie wierzyła własnemu odkryciu. Myślała, że pomagająca jej nieznajoma to wymysł zmęczonej gorączką wyobraźni. Szybko przypomniała sobie również przyjemne mrowienie w okolicach rany. Natychmiast podciągnęła rękaw i zwróciła oczy w tamtym kierunku.

Po bólu nie było śladu. Jedna rana powstała przez kunai została prawie całkowicie zaleczona. Została tylko plama lekko ciemniejsza od skóry. Blizna. Natomiast druga była zasklepiona, jednak nadal nie można było uznać jej za wyzdrowiałą.

Dziewczyna była w totalnym szoku. W przypływie impulsu przejrzała całe swoje ciało. Na twarzy nic jej nie bolało; nigdzie nie czuła siniaków! Dla wygnanej młodej nastolatki to było jak łyk wody dla spragnionego wędrowca. Jak ostatni korzeń trzymający kwiat przed porwaniem przez wichurę.

Co chwila dotykała przeróżne części swojego ciała, sprawdzając czy na pewno nic ją nie boli. Czy to nie jest jakiś sen. Jednakże, zdecydowanie nie śniła. Poza tym jednym miejscem, wszystkie rany zniknęły.

Po ataku radości, dziewczynę ogarnęły wątpliwości. Kto jej pomógł? Dlaczego nie zaleczyła jej ran do końca? Czemu ją zostawiła? Czy...wróci jeszcze?

Po raz kolejny pojawiło się więcej pytań niż odpowiedzi.

Mogła nad tym rozmyślać jeszcze przez długi czas a i tak była pewna, że nie wymyśliłaby sensownej odpowiedzi. Zresztą i tak nie miała w tej chwili czasu zastanawiać się, ponieważ zaczęła czuć potworny głód. Teraz to był najpoważniejszy problem. Czuła się bardzo zmęczona, jakby ktoś wyssał jej wszystkie siły. Organizm jasno dawał jej znaki, że powinna się posilić.

Z takim zamiarem wstała z trawy, na której do tej pory siedziała. Ledwo to zrobiła a jej nogi ugięły się, zupełnie jakby były zrobione z waty. Nawet dobrze się stało, że upadła, ponieważ w tym samym momencie znikąd aktywowany Sharingan zarejestrował lot kunaia. Prosto w miejsce gdzie chwilę temu znajdowała się głowa dziewczyny. Tylko szybka i instynktowna reakcja ciała uratowała ją od śmierci lub utraty przytomności. Siedząc z powrotem na ziemi zdołała przez moment ujrzeć jak broń w zwolnionym tempie przeszywa powietrze, a następnie znika w przestrzeni między drzewami.

Dziewczyna poczuła znajome zimno i dreszcze przebiegające po karku. Strach. Odwróciła ciało tam skąd nadleciała broń. Jednocześnie zerknęła na wejście do jej kryjówki znajdujące się dosłownie o pięć, może sześć, kroków. Czy zdołałaby się schować?

Wygnana Uchiha | Senju Tobirama x oc [ BARDZO WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz