*6*

145 18 8
                                    

W Tetsu pojawiały się mieszane uczucia. Strach połączony z ulgą. Patrzył na swoją córkę, która ze zwieszoną głową trwała w tej samej pozycji. Z jednej strony cieszył się, że mógł zobaczyć ją nadal żywą, z drugiej słowo ,,zdrada" odbijało się w jego głowie głośnych echem. Co robić?

Żołnierz szybkim ruchem wyciągnął katanę kierując ją do szyi skazanej, aby wymierzyć sprawiedliwość. Czarnowłosa gwałtownie zacisnęła powieki i wstrzymała oddech.

Ojciec dziewczynek myślał gorączkowo co mógłby zrobić w takiej sytuacji, aby uratować młodszą pociechę. Każda myśl wydawała mu się niemożliwa. Nic nie mogło uratować małej Uchihy. Serce rozdzierał mu ból. W głowie przewijał się każdy możliwy scenariusz, jednak nie było żadnego, w którym nie widział śmierci Reigai.

Nie. Tak właściwie to jest jedno. Jedno, jedyne wyjście...

− Stop − głos Tetsu zaskoczył żołnierza mającego wykonać wyrok. W ogóle wszystkich zaskoczył. Skazana zdziwiona podniosła ostrożnie powieki spoglądając na ojca.

Zniesmaczony wojak opuścił miecz wzdłuż ciała i podparł ręką bok. Spojrzał surowo na mężczyznę.

− Znasz zasady − powiedział krótko mierząc czarnowłosego spojrzeniem.

Nastała chwila napiętej ciszy. Reigai trwała w niepewności. Zasady to zasady. Nie ma bata, że przeżyje.

Tetsu wziął głębszy oddech i ponownie zabrał głos.

− Ja, Uchiha Testsu, na mocy ojcowskiego prawa, za dopuszczenie się zdrady, skazuję Reigai na wygnanie z klanu. − powiedział wskazując otwartą dłonią na klęczącą dziewczynę.

Hagane spojrzała na swojego ojca. Słowa mężczyzny nadal głośno odbijały się w jej umyśle. Wygnanie. Rei została wygnana. Nie będzie egzekucji.

To było rzadko stosowane rozwiązanie, aczkolwiek zgodne z zadami klanu. Tutaj nie potrzeba było decyzji przywódcy. Dopóki zdrajca nie był celowo ukrywany, wymierzyć sprawiedliwość mógł rodzic, bądź partner winnego.

Zasady klanu każdy członek miał wykute na pamięć. Każdy znał i pamiętał.

,, Osoba, która dopuściła się zdrady klanu, zasługuje na karę śmierci bez możliwości pochowania na klanowym cmentarzu; bądź na wygnanie bez możliwości powrotu do klanu."

Taka osoba w obecności co najmniej dwóch świadków musiała odciąć z ubrania klanowy znak i opuścić osadę.

Myśli Hagane przesuwały się z zawrotną prędkości. Analizowała co się stało i co może stać się dalej. Odwróciła się i po chwili zniknęła we wnętrzu domu. Czuła na sobie spojrzenie siostry, ojca i dwóch shinobi. Jest jeszcze jedna rzecz, którą mogła zrobić.

Tymczasem wojacy rozwiązali ręce skazanej i pozwolili jej wstać. Reigai podniosła się na drżących, ścierpniętych nogach i przyjęła kunai podany przez ninję. Złapała za symbol Uchiha przyszyty na ramieniu i za pomocą broni z lekkim wahaniem odcięła go od reszty ubrania. Materiał oraz kunai podała ojcu. Z oczami wbitymi w podłogę odwróciła się i opuściła dom, w którym się wychowała.

Jedyne z czego aktualnie się cieszyła to późna pora. Księżyc wisiał wysoko na niebie, po części przykryty chmurami. Powietrze z dusznego zmieniło się, zerwał się chłodny wiatr. Ewidentnie zbierało się na burzę. Dziewczynka z uniesioną do góry głową i półprzymkniętymi oczami chłonęła delikatne powiewy. Łzy nie ciekły jej po policzkach, nie miała pragnienia zemsty ani wyrzutów. Umysł miała pusty. Nic.

Uchyliła szerzej powieki i spojrzała na srebrną tarczę księżyca, który odbijał jasno swój blask między ciemnymi chmurami. Ledwo dostrzegalna srebrzysta poświata przebijała się przez chmurzyska. Przez chwilę ta dziewczyna nie poczuła się jak zdrajczyni i przestępca, ale jak niebiańska istota, urodzona w niewłaściwym miejscu. 

Wygnana Uchiha | Senju Tobirama x oc [ BARDZO WOLNO PISANE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz