Lalka 3 Scena 23

74 12 0
                                    

Po wyleczeniu dwór i jego mieszkańcy znacznie odżyli. Trwało to jednak bardzo długo, by oczy hrabiny doskonale wyzdrowiały do poprzedniego stanu. Minął niemal rok. Wrócił stary, dobry harmider i zapracowanie w próbach utrzymania budynku i podwórka w utrzymaniu nienagannego porządku. Ogrodnik Coda podlewał kwiaty, Aysel porządkowała porcelanę, woźnica opatrywał kosa w stajni a kamerdyner pilnował ogólnego porządku. Tymczasem w kuchni odbywało się najwięcej pracy. Dochodziła pora kolacji. 

Nagle do uszu Ruperta dotarł kobiecy pisk. Dochodził z kuchni. Aysel, której obecnie pomagał skierowała wzrok na mężczyznę.

       - Na miłość boską, co to było? - spytała odstawiając porcelanę na bok i zmierzając szybkim krokiem do kuchni na drugim końcu korytarza. Ze środka dochodziło skomlenie i desperackie przekleństwa. Lokaj jako pierwszy wychylił się z korytarza do kuchni a upadła anielica zaraz po nim. Na widok w środku jedynie westchnęli z ulgą i niejakim zażenowaniem. 

Oto ich nowa kucharka posunęła się do tak bezwstydnego czynu jak wskoczenie na stół tylko po to, aby uciec przed wściekle głodnym psem, który aż skomlał na widok postawionej nieopodal nogi dziewczyny szynki. Kucharka była aż blada i roztrzęsiona jak galaretka na widok śliniącego się zwierzęcia. 

        - Sophie, nie na ciebie ma ochotę tylko na szynkę - oznajmiła jasnowłosa pokojówka zdobywając uwagę czworonoga i nowej pracownicy dworu. Ciemnowłosa oblała się soczystym rumieńcem i z nieufnością zeszła ze stołu z drugiej strony z dala od pupila hrabiny. - I kto go tutaj wpuścił? - spytała Aysel podchodząc do jednej z szafek gdzie znalazła jedzenie odpowiedniejsze dla psa. Cezar zaszczekał tracąc zainteresowanie trudno dostępną szynką. Podszedł do Aysel machając żywo ogonem. Używając kawałka jedzenia jak przynęty wyprowadziła psa z kuchni tylnymi drzwiami na zewnątrz. 

        - Przepraszam najmocniej, przyszedł znikąd! Od zawsze boje się psów - Sophie złapała w dłonie rąbek fartuszka opuszczając głowę z zawstydzenia, gdy wyczekiwała na karę od kamerdynera. 

       - Jestem przekonany, że już ci mówiłem, że nic na dworze nie jest ci wrogiem jeśli nie chowasz złych zamiarów wobec hrabiny - odpowiedział starszy mężczyzna mierząc nastolatkę ostrym spojrzeniem.

      - Tak! Przepraszam! - pochyliła się ze skruchą. 

      - Dobrze. Wracaj do pracy, nasza hrabina wraca za godzinę - poinformował zerkając na swój zegarek kieszonkowy. 

       - Oczywiście - Sophie w mgnieniu oka wróciła do gotowania, jednak przez stres jaki jej towarzyszył do tej pory jej drżące dłonie nie były w stanie utrzymać łyżki do pomieszania w garnku. Aysel w tym czasie wróciła do kuchni. 

       - Poradzisz sobie sama z porcelaną, Aysel? - spytał Rupert pokojówkę. 

      - To ma być pytanie? - spytała z uśmiechem, który odwzajemnił zwiewnie lokaj. Na tym zakończyli rozmowę rozdzielając się. Rupert podwinął białe rękawy koszuli i zaczął pomagać w gotowaniu młodej kucharce. Spojrzała na niego i wydukała pod nosem ciche "dziękuję" dalej przejęta tym, czego świadkami był pan Robin i Aysel. 

       - Zapewne słyszałaś plotkę o tym, że wszystko i wszyscy , którzy żyją w dworze i lesie otaczającym go są sprzymierzeńcami dla siebie i członków rodziny Lynx'ów? - spytał przerywając ciszę. 

       - Nie inaczej. Ludzie mówią, że rodzina Lynx'ów odsprzedała swoje dusze diabłu i dlatego ta plotka jest poniekąd prawdą... Tak przynajmniej mówią ci, którzy doświadczyli gniewu lasu - odpowiedziała dziewczyna nieco uspokajając się. 

      - Dokładnie. Więc skoro jesteś sprzymierzeńcem dlaczego obawiasz się psa stróżującego naszą hrabinę? Zaatakuje tylko tych, którzy mają coś złego do ukrycia - zerknął na nią. 

Lalkarz KrólowejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz