Lalka 2 Scena 13

117 16 12
                                    

Na następny dzień hrabina zajmowała się w pełni swoim nowym śledztwem od królowej. Wykonywała wiadomości do swoich ludzi wydając im następujące polecenia i rozkazy. Okno i jej pokój zostały naprawione do popołudnia, więc do tej pory hrabina pracowała w innym pokoju bądź w ogrodzie, bowiem była cudowna pogoda. 

      - Jak się czujesz, Aysel? - spytała po zakończeniu oficjalnej części związanej z pracą. Upadła anielica złożyła wszystkie wykonane listy w kupkę i zerknęła na swoją panią. 

      - O wiele lepiej. Coda jeszcze oszczędza się w pracy, zgodnie z zaleceniami doktora Johansena.

      - Cudownie - kobiety uśmiechnęły się do siebie. - Możesz odejść. Ty również dzisiaj się oszczędzaj. Chcę, aby każdy w tym dworze odzyskał siły jak najszybciej - dodała dokańczając herbatę. Służąca zgodziła się, zabrała pustą filiżankę i odeszła zostawiając hrabinę samą. Ciemnowłosa arystokratka starała się uspokoić śpiewem ptaków na drzewie nieopodal. Jej nerwy były tak nadszarpnięte ostatnio, że trudno było jej zaznać jakiegokolwiek odpoczynku. Nie ważne jak bardzo się starała wracała myślami do spotkania z Ethan'em oraz nowym zadaniem od Undertaker'a. Pogodzenie pracy dla królowej i trzymanie w tajemnicy współpracy z nim będzie doprawdy ciężkim zadaniem. 

Jej szturmujące myśli przerwał odgłos czyjegoś znajomego głosu nieopodal. Wstała ze swojego miejsca, chwyciła laskę i podeszła bliżej.

      - Markus? Coś  się stało? - spytała rozpoznając głos swojego woźnicy. Mężczyzna drgnął nakryty na byciu w pobliżu. 

      - Dzień dobry, hrabino - zaczął cicho. Zaraz po jego słowach Maribel usłyszała syk kota. Dużego kota. - Martha znowu złapała się w pułapkę kłusowników - dodał opatrując zranioną łapę dorosłego rysia. Dziki drapieżnik położył uszy po sobie i nastroszył sierść nie odrywając oczu od hrabiny, której nie znał.

      - Znowu? Myślałam, że moje ostrzeżenia i zakazy podziałały na nich - westchnęła przykucając przy Markusie i zwierzęciu. 

      - Przyszła aby jej pomóc. W zamian za uratowanie jej łapy zaprowadzi mnie do ciała w lesie - powiedział mężczyzna zdobywając uwagę hrabiny jeszcze bardziej.

      - Ciała? 

      - Miałem hrabinie powiedzieć gdy tylko się nią zajmę - wyjaśnił. - Według Marthy w lesie jest nowe ciało dziecka - po ciele Maribel przeszły niewygodne i zimne ciarki. 

      - To już trzecie... - wydukała pod nosem zaniepokojona. - Zajmij się Marthą i możesz potem iść do lasu. Z kimś, nie idź sam - poradziła wstając powoli, aby nie przestraszyć zwierzęcia. 

      - Tak jest, hrabino - woźnica skinął głową na zgodę sprawnie uspokajając dzikiego kota, aby sprawnie i szybko opatrzyć jego łapę która dłuższy czas tkwiła w metalowych szczękach pułapki. W tym czasie Maribel udała się do swojego odbudowanego pokoju i poprosiła Aysel o napisanie jeszcze jednego pisma w sprawie nielegalnych łowów na terenie lasu. Wszystkim było to znane. Myśliwi z jej ziem nad którymi sprawowała pieczę doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że mogą polować w wyznaczonych porach we wszystkich lasach prócz tego, który otacza dwór Lynx'ów. Wszystko, co żyje w tym lesie jest własnością hrabiny i podlega pod jej opieką. Zwłaszcza rysie, które znajdowały się w nazwisku, herbie i pieczęci rodziny Maribel. Te tajemnicze i skryte ale potężne drapieżniki są symbolem rodu, zabijanie ich jest obrazą rodziny hrabiowskiej. 

       - Czy Johansen wyruszył do sierocińca? - spytała kobieta swojego lokaja, który lojalnie stał przy niej mimo opatrunków i złamanej ręki. 

Lalkarz KrólowejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz