Lalka 2 Scena 16

78 15 3
                                    

Peter ze zmęczeniem i zmąconym umysłem skończył pracę w swojej placówce. Tylu dzisiaj pacjentów przewinęło się przez jego ręce, że trudno było ich zliczyć. Nawet gdy wychodził ze szpitala do karocy nie zastał spokoju. Jeden ze służących z dworu jego brata przekazał mu stresującą wiadomość. Starszy brat miał kolejny atak serca. Nie zważając na żadne obowiązki czy brak snu od dłuższego czasu pognał do dworu swojej jedynej, najbliższej rodziny. Joseph od najmłodszych lat miał problemy z sercem. Długo nie leczono go pod tym kątem, dlatego jego przypadłość we wczesnych latach była jedynie podejrzewana. Ludzie wokół niego bez końca obawiali się o jego dobro i pastwili się nad nim. Odpychał każdą rękę wyciągniętą w geście pomocy wiedząc, że była skierowana od sępów czekających na ucztę. Szybko wyrósł, jakby nigdy nie był dzieckiem. Wiecznie poważny, oschły... Dopóki... Dopóki nie spotkał jej.

         - Jos! - do dworu wpadł spanikowany młody doktor. Służba skierowała go do pana tego miejsca. Ułożono go w łóżku, posłusznie wykonywano najmniejsze polecenie Peter'a pragnącego odratować nieprzytomnego brata. - Wracaj, Jos... Wracaj na miłość boską! - mówił do siebie młodszy brat ratując konającego Josepha w otoczeniu szlochów kobiet i przerażonych spojrzeń lokai. 

Akcja trwała ponad godzinę. Tym razem głowa rodziny Johansenów miała niebywałe szczęście. Gdyby doktor przybył za późno strach pomyśleć jak tragiczną traumę miałaby żona Josepha. Kiedy udało się kompletnie unormować stan chorego Mary siedziała przy nim na łóżku a Peter wyjmował z torby leki, które polecił kupić kamerdynerowi w trakcie akcji ratunkowej. Tłumaczył kobiecie co i w jakich porcjach podawać mężowi gdy obudzi się ze snu. Słuchała go uważnie i skupiona, jednak jej zmartwienia i szok były widoczne gołym okiem. Młody Johansen westchnął głęboko.

        - Pozwól, że zapiszę wszystko. Na wszelki wypadek, jest tego dużo - powiedział szukając przy sobie notatnika. Zawsze go miał z ołówkiem. Wyjął go z kieszeni wewnętrznej płaszcza i zapisał całą instrukcję podawania leków najczytelniej jak potrafił. 

        - Dziękuję, Peter. Gdyby nie ty... - szlachcianka nie dokończyła zdania zbyt smutna słowami jakie miałaby wypowiedzieć.

       - To moja powinność jako doktor i jako brat Josa - odpowiedział nie zerkając nawet na kobietę zbyt zajęty pisaniem. - Ale ciekawi mnie bardziej co spowodowało jego stan. Czy rozmawialiście o przeszłości? - dopiero żądając to pytanie rzucił okiem na Mary. Od razu otrzymał odpowiedź z jej wyrazu twarzy. Cisza i cienko zaciśnięte usta krzyczały pozytywną odpowiedź.

       - Skąd przyszło ci to do głowy? - spytała ponuro kobieta. Peter skończył pisanie i wyrwał rozpisaną kartkę z notesu kładąc ją na szafce nocnej obok leków.

       - Bo to jedyne co mogłoby pogorszyć jego stan.

       - A śmierć dziecka nie? - pytanie zabrzmiało jak uraza ostrzejsza od najlepiej naostrzonego noża kuchennego. Odpowiedź na nie okazała się prosta ale jak zabójcza dla serca emocjonalnej Mary.

       - Tak. Przeszłość, a dokładniej ona, może wywołać w moim bracie tak skrajne emocje. Potężniejsze niż śmierć własnego syna - słowa raniły język Peter'a. Niestety taka była prawda. - Nie dziwię się twojej ciekawości. Nie znasz tego rozdziału z jego życia i zapewne też bym poddał się pytaniom tak jak ty - dodał lekarz. - Ale możesz być pewna. To zamknięty etap. Joseph dawno zerwał wszelkie emocjonalne sprawy związane z tamtym incydentem i kocha tylko i wyłącznie ciebie - ciepłe słowa młodego Johansena miały za zadanie uspokoić myśli Mary.

         - Czemu ty nie możesz mi o tym opowiedzieć? Czemu ona jest tak wielkim sekretem? Żyje z nim już--

        - Mary, uwierz mi. Gdybym wiedział, że jest to temat który byłby odpowiedni dla mnie do opowiadania odpowiedziałbym ci o tym już dawno. Jednak wiem, że o tym może z tobą porozmawiać jedynie mój brat gdy zbierze w sobie siły. Tylko wtedy czegoś się o tym dowiesz. Wybacz mi - w pokoju zapanowała ciężka do zniesienia cisza. Temat został brutalnie zakończony. Peter sprawdził ostatnie rzeczy przy bracie i odszedł spóźniony na wizytę u hrabiny Lynx. Dziś wyjątkowo jego humor był na tyle zepsuty że najchętniej wróciłby do siebie i napił się mocnego alkoholu. Chyba to pierwszy raz gdy nie ma ochoty zobaczyć się z Maribel. Niemniej udał się do niej jak posłuszna kukiełka.

Lalkarz KrólowejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz