Lalka 3 Scena 28

68 12 0
                                    

Sophie nie mogła nacieszyć oczu swoim otoczeniem. Znajdowała się w wesołym tłumie przed wejściem do Cyrku Noah's Ark. Dorośli, młodzi, wszyscy ciągnęli tutaj na pokaz akrobatów, magików i kaskaderów. Gdzieniegdzie przewijali się artyści dzisiejszego przedstawienia. Atmosfera była duszna i tłoczna. Emocje buzowały w powietrzu. Niegdyś wychowywana na dworze i chwilę w zakonie, czuła się teraz przepełniona nowymi doznaniami.  Czuła się jak jedna z drobnych dziewczynek trzymających dłoń rodzica, który obawiał się, że zaraz wyskoczy w tłum i zniknie z oczu na dobre, odkrywając nieznane zakamarki cyrkowych namiotów. Z tą różnicą, że trzymał ją za dłoń Coda, który podzielał w pewnym stopniu jej ekscytację. 

         - Ach, jak cudownie znowu poczuć ten klimat! Jakbym znowu miał występować na scenie - z szerokim uśmiechem witał każdego cyrkowca zajętego szykowaniem się do przedstawienia. Jak nikt inny rozumiał pośpiech i nerwy towarzyszące artystom. W końcu kiedyś był jednym z nich na scenie. Nawet przypomniał mu się jego strój sceniczny! Jego czarno-czerwone ubranie w szachownice, mały berecik z ptasimi piórami na boku... Piękna nostalgia. 

        - Wielkie nieba! Mają węże? - spytał nagle Markus, wyłapując gdzieś w kącie młodego mężczyznę z węzami wokół ramion i rąk. Wszyscy jego towarzysze podążyli za jego wzrokiem. Jedynie Aysel wydawała się mało podekscytowana widokiem egzotycznych zwierząt. - Muszę z nimi porozmawiać! - podsumował radośnie woźnica.

       - Ach, no tak. Nie miałeś okazji zaprzyjaźnić się z egzotycznymi wężami - Markus pokiwał energicznie głową na słowa pokojówki. Sophie spojrzała na jasnowłosą i szturchnęła jej ramię. 

      - Proszę się rozweselić. Z taką miną odstraszy pani nawet dorosłych! - zaśmiała się pod nosem Sophie. Aysel drgnęła w zaskoczeniu.

      - Wybacz, Sophie. Zastanawiam się jak się miewa nasza hrabina u boku hrabiego Greya.

     - Och, proszę mi o nim nie przypominać. Ten obrzydliwy wybryk natury nie powinien oddychać tym samym powietrzem co nasza hrabina - sapnęła gburowato nastolatka. Aysel prawie wybuchła śmiechem. Czasami była w stanie się zgodzić z młodszą towarzyszką. Arogancki szlachcic czasami naprawdę nie zasługuje nawet na powietrze.

Jednak nie tylko to ją martwiło. Niepokoiło ją wiele rzeczy, będąc szczerym, jednak najbardziej obawiała się nowego zmartwienia. Czuła odór zła w tym cyrku. Demonicznego zła. Takim odorem zalatywał jedynie jeden demon. Sebastian. Gdzieś tutaj był. Jednak co on tutaj mógł porabiać?

       - Śmiało, do przodu, nasze panie! Jesteśmy coraz bliżej wejścia - Coda pchnął, obje kobietki do przodu z cichym chichotem. 

      - Och? Zaczekaj, Markusie! Nie odchodź teraz! - Aysel złapała woźnice za płaszcz i pociągnęła do siebie, zanim zdołał odejść do węży. - Zaraz dostaniemy się do środka! Spójrz, wygląda na to, że mają w środku tygrysa! - woźnica stracił zainteresowanie gadami w oddali. 

       - T-tygrysa?! - wszyscy zaśmiali się na widok twarzy woźnicy. Mimo że był dojrzałym mężczyzną jego dziecięca ekscytacja zwierzętami, z którymi mógł się ewentualnie zaprzyjaźnić, była niemałym rozbawieniem. 

W środku pokaźnego namiotu było wiele miejsca dla oglądających i przedstawiających. Służba Maribel ruszyła do rzędów siedzeń, by znaleźć swoje miejsca. Młody ogrodnik kilka razy potknął się o własne buty, nie mogąc oderwać wzroku z okrągłej sceny. 

       - Coda, pociągniesz nas na ziemię, patrz pod nogi! - upomniała go Sophie, której dłoń ściskał w swoich palcach. - Albo daj mi prowadzić, jak chcesz się napatrzyć - dodała po potknięciu się ponownie. 

Lalkarz KrólowejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz