- Coda, zachowujesz się podejrzanie perfekcyjnie dzisiaj. Co zrobiłeś? - spytała Aysel z ostrym spojrzeniem. Młody ogrodnik był uziemiony przy ścianie, starając się nie poddać brutalnemu spojrzeniu pokojówki. Uśmiechnął się nerwowo.
- O czym mówisz? Zachowuję się normalnie, jak zawsze - zapewnił robiąc wszystko, aby nie zadrżał mu głos. Niestety nie mógł zapanować nad trzęsącymi się dłońmi ze stresu.
- Mówisz do mnie po nazwisku, dobrze przyciąłeś krzaki i nie pytasz się w kółko kiedy będzie jedzenie. Coś jest definitywnie na rzeczy, Coda - powiedziała jasnowłosa. Mimo że ogrodnik był nieco wyższy od niej, nie za wiele, to on czuł się, jakby nie dosięgał podejrzliwej pokojówce do pięt.
- Zawsze upominasz mnie, żeby zwracać się do ciebie grzeczniej, narzekasz na krzywo przycięte krzaki i na moje pytania odnośnie jedzenie, więc postanowiłem zmienić postępowanie.
- Coda - przeszły go dreszcze po ciele.
- Aysel? - nagle na korytarzu zabrzmiał głos hrabiny. Rudowłosy na moment odetchnął z ulgą, gdy kobieta zwróciła spojrzenie z niego na nadchodzącą panią dworu.
- Tak, hrabino?
- Zwołaj wszystkich do salonu. Mam pewną wiadomość - odparła spokojnie ciemnowłosa arystokratka. Pokojówka przychylnie zgodziła się i zanim odeszła w poszukiwanie reszty służby rzuciła ogrodnikowi ostre spojrzenie. Coda udał, że tego nie usłyszał i spytał hrabinę nim odeszła.
- Wybacz, hrabino - Maribel stanęła w miejscu. - Coś się stało?
- Nic okropnego - zapewniła kontynuując drogę do wspomnianego salonu. Ogrodnik podrapał się po czerwonych włosach. Jego ciekawość wzrosła. Niemniej dalej został w nim stres. Bowiem Aysel miała rację. Zachowywał się inaczej, lepiej niż zazwyczaj, ponieważ chciał o coś poprosić hrabinę.
Po chwili wszyscy byli obecni w zapowiedzianym przez Maribel pokoju. Ona sama stała przy kominku ze spokojnym wyrazem twarzy. Sophie nie odrywała od niej oczu, nie mogąc powstrzymać swojej ciekawości powodem spotkania.
- Jak wiadomo, jutro udaję się do opery w towarzystwie Krokowy i jej kamerdynerów. Nie będzie mnie cały dzień na dworze. Waszym obowiązkiem jest utrzymanie porządku wewnątrz i z zewnątrz. Nie oczekuję jutro żadnych gości podczas mojej nieobecności - tłumaczyła cierpliwie. Cała piątka uważnie słuchała rozkazów swojej pani. - Chciałam również pochwalić wasza dotychczasową służbę. Pracujecie sumiennie i dokładnie, dzięki temu dwór prosperuje. W zamian za ciężką pracę i przy okazji przyjęcie nowej kucharki, po jutrzejszych porządkach czwórka z was może skończyć pracę wcześniej i dostać dzień wolnego - oczy wszystkich poszerzyły się z zaskoczenia. - Zostawiam wam wybór osoby, która zostanie na dworze w tym czasie - dodała płynnie.
- Hrabina... Mówi poważnie? - spytał Coda niedowierzający własnym uszom.
- Oczywiście. Nie kłamałabym w takiej sprawie - odpowiedziała z uśmiechem.
- Tak! Jest hrabina najcudowniejszą hrabiną na świecie! - zawołał ogrodnik radośnie. - To znaczy, że możemy udać się do cyrku Noah?! - spytał podekscytowany.
- To wasz czas wolny. Zagospodarujcie go jak chcecie - hrabina próbowała wstrzymać śmiech, słysząc nieopisaną radość swojego pracownika.
- Mamy wolne? - Sophie powtórzyła, stojąc tuż obok Cody.
- To również dobra okazja, abyście powitali w swoim gronie Sophie - podpowiedziała hrabina. Młoda służąca zarumieniła się gdy uwaga wszystkich znalazła się na niej. Coda zaśmiał się, obejmując ją ramieniem.
CZYTASZ
Lalkarz Królowej
Fanfic"Jestem wszędzie i nigdzie. Widzę wszystko i nic. Wiem o tobie dużo i mało. Pociągam za sznurki przy twoich nadgarstkach a ty nic nie widzisz i nie czujesz. Nazywasz mnie ślepym człowiekiem a mimo to to ty nie widzisz sznurków. Nie widzisz mimo...